24

615 26 5
                                    

Pov. Czkawka

Patrzyłem wkurzony jak statek Łowców odpływał, a my nic nie mogliśmy zrobić, jeden z Łowców przekazał nam wiadomość, że jeśli zbliżymy się choć trochę do okrętu zabiją Hazel, Lejrę, Treana i Astrid, ją również porwali. 

-Nie no ja tak nie mogę!-Rayla z całej siły kopnęła kamień, który poleciał daleko w morze. Razem z Malą, jej mężem Dagurem, Aaravosem i naszymi smokami. Szczerbatkiem, Zaje, Aspenem, Alain i Królem Demolki smokiem Dagura.-Musimy coś zrobić!

-Jestem jak najbardziej za. Pytanie tylko co-powiedział Dagur.-Ci wariaci mają mojego syna!

-Kij z Treanem, ale Hazel i Astrid są zagrożone. Zwłaszcza Hazel. Jest elfka i nasza córką, a Viggo pała do nas szczególną nienawiścią-stwierdził Aaravos i rzucił kamieniem, jak wcześniej jego żona. Mala spojrzała na niego zdenerwowana i wymierzyła w niego palcem.

-Przypominam ci elfie, że to mój syn to przyszły przywódca Obrońców Skrzydła. Jeśli przez waszą córkę, włos mu z głowy spadnie to możecie tu nie wracać-wyjęła z pochwy miecz i wycelowała w klatkę piersiową elfa, który na to wyjął swój miecz i przyjął obronną pozycję.

-Hej, hej, hej! Uspokójcie się! Każdy z nas stracił ważną osobę, ale nie możemy się poddawać. Musimy myśleć nieszablonowo. Gdzie Łowcy mogliby ich zabrać bo byliby pewni, że tam nie polecimy?-rozdzieliłem kłócącą się parę, a oni pochowali broń.

-Wyspa Łowców-odparła od razu Rayla.

-To wiemy gdzie lecimy-Mala od razu była gotowa do lotu, ale ja już kiwałem głową. 

-Nie możemy lecieć wszyscy, bo nas wypatrzą. Mala, ja, Rayla i Aaravos mamy największą wprawę w lataniu. Polecimy tam i przywieziemy ich z powrotem-położyłem jej dłoń na ramieniu.

-Obiecujesz?

-Masz moje słowo-uśmiechnąłem się do niej, a kiedy razem z Dagurem odlecieli zwróciłem się do małżeństwa.

-Jeźdźcy smoków, ubierać zbroje i na smoki!

Pov. Hazel

Rozejrzałam się po raz czwarty po dziwnym pomieszczeniu, w którym nas zamknęli. Przypominało trochę klatkę, ale nie do końca, miało co prawda kraty, ale byliśmy zamknięci w trójkę, więc mogliśmy rozmawiać. Gorzej było z ciocią Astrid, która była w osobnej celi. Ci mężczyźni codziennie zabierali ją, a kiedy wracała była cała posiniaczona i zakrwawiona. Mimo to starała się nam dodać otuchy.

-Myślę o czym co zaczyna się na literę M-powiedział Trean z zamkniętymi oczami.

-Czy to mega miłe miękkie materace?-spytała Lejra na co parsknęłam śmiechem.

-Nie.

-Czy to miażdżące uczucie, że nigdy stąd nie wyjdziemy?-dodałam.

-Nie.

-Czy to miękkie wejście w szaleństwo?-wymyśliła dziewczyna.

-Nie.

-To co to było?

-Mroziczort-walnęłam się z otwartej dłoni w czoło, a czarnowłosa wydała bliżej nie określony pomruk.

-Teraz ja-powiedziałam.-Myślę o czymś co zaczyna się na literę D.

-Drzewokos?

-Nie.

-Drzewo.

-Nie-obydwoje zmarszczyli brwi, a Trean przeczesał palcami dredy. Lejra nagle pstryknęła palcami.

Jak Wytresować Smoka~Smoczy KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz