William Afton, 10 lipiec 1975

591 38 2
                                    


William stoi z rękami w kieszeni, patrzy się na swoje buty. Jego oczy są podkrążone, włosy rozpuszczone, nie czesane od kilku dni. Długa chwila minęła, zanim zdołał się odezwać, przecierając bezradnie twarz. „Minął miesiąc. Scarlett nie mogła dojść do siebie po tym, co się stało.. spadło na nią tyle nieszczęść. Straciła syna, a lekarz powiedział, że może mieć problemy z zajściem w ciążę. To moja wina, zignorowałem prośby lekarza o badania, które zlecił po narodzinach maleństwa... jestem skończonym kretynem. Żeby wyciągnąć Scarlett z depresji, zgodziłem się na adopcje. Koniecznie chciała zapełnić sobie pustkę w życiu. Byliśmy dzisiaj w ośrodku adopcyjnym, przypodobał się jej chłopiec o imieniu Jeremy, wyglądem przypomniał nieznacznie Charliego, chyba trzy lata starszy niż moje maleństwo. Ja.... nie czułem nic, kiedy patrzył na mnie... nic. Wiem, że to nie moje dziecko, nie pokocham Go, ale dla dobra mojej żony... zrobię to. ... zrobię". Ostatnie słowo powtórzył ciszej, nieobecny kierując się w stronę wyjścia. Zapomniał wyłączyć kamerę. Wtedy z szafy wydobyło się ciche stukanie i jęki, jakby ktoś chciał dać znać, że żyje. Nagranie się urywa.

William Afton - pamiętniki zbrodniarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz