William Afton, 12 listopad 1982

393 27 2
                                    


Widać, że kamera została włączona przez przypadek, prosto w środku kłótni pomiędzy Williamem, a Henrym. Ten drugi mężczyzna na nagraniu szarpie Aftona, który pokryty jest na dłoniach krwią, w oczach widać pewną pustkę, doń szaleństwa, a policzki są niebezpiecznie zapadnięte.
„Ty!!", rozległ się krzyk Henry'ego. „TO MIAŁO SŁUŻYĆ DZIECIOM! MIAŁO DAWAĆ IM RADOŚĆ, POBUDZAĆ WYOBRAŹNIĘ! A TY.... TY ZROBIŁEŚ Z NICH MASZYNY DO ZABIJANIA... jak ja mogłem tego nie zauważyć... dlaczego..", stopniowo jego głos tracił na mocy. William lekko nastawił sobie szczękę, złapał blondyna za nadgarstki, które coraz silniej zaciskały się na jego koszuli. Nawet uśmiechnął się w taki łagodny, uspokajający sposób.
„Nie zrozumiesz. To dla moich dzieci..", nie dokończył, gdyż zaraz Henry się wtrącił stanowczo. „DLA TWOICH DZIECI?! UWAŻASZ, ŻE ŚMIERĆ ELIZABETH W JAKIKOLWIEK SPOSÓB JEJ POMOGŁA...?! ... Czekaj, nie.. nie. Niemożliwe! Ty! Ty zabiłeś te dzieciaki... z naszej pierwszej restauracji... A ja Cię broniłem.. ty... TY POTWORZE!". Wykrzyczał to prosto w twarz Williama Aftona, po czym popchnął go na szafę. Brunet wyraźnie rozeźlony zmarszczył brwi i wyszczerzył zęby, jednak w złowrogim uśmiechu. „ Zasłużyli. Elizabeth.. ona... gdyby mnie słuchała, do niczego by nie doszło. A teraz, mój drogi przyjacielu, radzę Ci odejść i nikomu o tym nie wspominać... chyba nie chcesz, żebym na Ciebie doniósł za współudział, prawda? Jakby Twoja mała Charlie to przeżyła", zarechotał z pewny siebie. Henry złapał się za głowę, miał kompletny mętlik, nie wiedział, co robić. W końcu zawarczał, udając się do wyjścia. „Pracujesz sam. Otworzę własną pizzerię, a Ty, nie zbliżaj się nawet do niej... ani do mnie, nie chce Cię znać". Po tych słowach zniknął. Wtedy William się zorientował, że kamera była włączona, więc zaraz zniesmaczony ją wyłączył, a nagranie się urywa.

William Afton - pamiętniki zbrodniarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz