22. Nadie como tú me sabe hacer café

455 19 14
                                    

Nikt mi nie robi takiej kawy jak ty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nikt mi nie robi takiej kawy jak ty

Lot miał się odbyć dopiero późnym wieczorem, więc spędziłam cały dzień na panikowaniu i pakowaniu walizki. Nienawidziłam pakowania, bo nigdy nie wiedziałam, ile czego mam zabrać ze sobą i co jako pierwsze powinno się znaleźć w walizce. Krótko mówiąc, nie miałam pojęcia, w co ręce włożyć. Manuel mi o tyle ułatwił zadanie, że sam uszykował swoje własne rzeczy i pozostawił je na łóżku — na chwilę przed tym, jak pocałował mnie w czoło i pognał jeszcze na dwie godzinki do pracy, chcąc dopilnować paru rzeczy przed urlopem. To jednak nadal nie rozwiązywało kwestii tego, co i w jakich ilościach powinnam zabrać ja sama.

Po sprawdzeniu prognozy pogody, wyrwaniu kilku garści włosów, wyjęciu mojego niesfornego kota z walizki i wypiciu mocnej kawy przygotowałam wreszcie komplet ciuchów oraz wszystkich innych niezbędnych podczas wyjazdów rzeczy. Potem wystarczyło wszystko starannie ułożyć w walizce i voila!

W drodze na lotnisko mieliśmy zostawić Bounty'ego u moich rodziców, więc gdy powoli zbliżała się godzina wyjazdu, z bólem i przy akompaniamencie kocich wrzasków wpakowałam sierściucha do transportera. Ledwo zamknęłam drzwiczki, jaśniepan się obraził i przycupnął z ogonem wyciągniętym w moją stronę. Nie dał się przebłagać nawet moim puchatym kocem w lamy, na którym zwykle uwielbiał się wylegiwać, ani puszką ukochanego tuńczyka. Na szczęście już za godzinę miałam się znaleźć z dala od tych wszystkich królewskich fochów.

Najbardziej mnie cieszyła perspektywa spędzenia całego tygodnia z Manuelem. Mijały już co prawda dwa tygodnie, odkąd oficjalnie się do niego wprowadziłam, lecz w gruncie rzeczy niewiele tego czasu faktycznie spędziliśmy ze sobą. O ile ja miałam spokojniejszy okres w pracy, o tyle Manuela pochłaniały liczne projekty i spotkania biznesowe, jako że dostał awans. Pozostawało nam niewiele wieczorów, kiedy mogliśmy w spokoju usiąść na kanapie, przytulić się do siebie, wypić wino i pogadać o wszystkim i o niczym. W inne noce budziłam się nad ranem w łóżku, przykryta kocem i pozbawiona ciepła ramion Manuela.

W ciągu tych rzadkich chwil spędzanych razem Manuel nie wykonał żadnego kolejnego ruchu w moją stronę. Owszem, w dalszym ciągu mnie mocno obejmował, kreślił kółeczka na mojej skórze i całował bez opamiętania, ale nie doszliśmy do etapu zdzierania z siebie ubrań, choć byłam pewna, że nie tylko ja czułam unoszące się między nami pożądanie. To było takie... totalnie nie w stylu Manuela. Miałam cichą nadzieję, że coś się w tej kwestii zmieni podczas naszej podróży do Włoch. Byłam na to bardziej niż gotowa i jednocześnie odrobinę zdesperowana.

Manuel powrócił z pracy niedługo po tym, jak wygrałam walkę z Bountym i rozwaliłam się na kanapie, popijając drugą filiżankę kawy. Podkradł się do mnie od tyłu i znienacka złożył buziaka na moim czole, a później dotknął dłońmi moich włosów. Rany, uwielbiałam, gdy to robił. Momentalnie się wtedy rozpływałam, podobnie jak wtedy, gdy jego palce błądziły po moim karku.

Uśmiech Sofii | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz