Gwiazdy na czarnym niebie mrugały pogardliwie, patrząc na wyczyny młodego księcia. Stał przy otwartych szeroko, bogato zdobionych drzwiach witając swych pięknych gości. Dumnie uśmiechał się za każdym razem, gdy nowo przybyli otwierali ze zdumienia oczy i usta, nie mogąc ogarnąć wzrokiem dziesiątek - nie, - setek, bezcennych przedmiotów. Obrazy w grubych, złotych ramach, wazy przekraczające swą wartością ich majątki, zdobne gobeliny i posadzki z najświetniejszego marmuru.Siedemnastoletni książę Magnus również był zadowolony, bo udało mu się zebrać jedynie tych, którzy byli dość urodziwi, żeby przebywać w jego pałacu, obok niego. Zebrani z każdego zakątka świata cieszyli oczy drogocennymi eksponatami, tak samo jak przyszły król nimi.
Ich stroje, peruki, ułożone w najdziwniejsze fryzury, maski dopełniające całości... Tak, było to coś, co z całą pewnością chciałby zobaczyć każdy z nas. Nie imali się jednak niesamowitości samego księcia. Jakże wspaniale bawił się, poniżając swoich służących i marnując ich czas, aby musieli biegać i wyciskać z siebie siódme poty, żeby zdążyć ze wszystkim. Gospodarz właśnie dzięki nim wyglądał tak magicznie. Jego twarz z idealnie gładką skórą, skryta pod warstwą farby, nałożoną pędzelkiem z piór, miała na sobie prześliczne - jakże by inaczej - majestatyczne, złote wzory z czarnymi akcentami wokół oczu. Na sobie miał czerwony kaftan ze złotymi zdobieniami, z najdroższego materiału jaki udało się znaleźć i płaszcz z drogocennymi kamieniami szlachetnymi, a na nogach pantofle z najbardziej miękkiej skóry, w końcu jakby to wyglądało, gdyby ich pan dorobił się odcisków na palcach?
Jedyne czego odmówił to peruka, mimo, że były one w tamtych czasach bardzo modne. Twierdził, że nie będzie mu na głowie ciążyło sztuczne włosie, naruszało to jego godność i poczucie estetyki. Nie miał jednak nic przeciwko, aby inni się w tym męczyli.
Końcowy efekt zachwycił Magnusa, był on jednak zbyt dumny, aby się do tego przyznać. Skinął więc oszczędnie dłonią, przyprawiając wszystkich o stan bliski omdleniu z uczucia ulgi. Bali się go bowiem, jakby siedemnastolatek był bestią, skrywającą pewien sekret. Okrutny pan, lekceważył odczucia swoich służących, chociaż... Był może odrobinę zadowolony ze strachu w ich oczach. Jego zimne, dzikie, zielone tęczówki obrzuciły jeszcze raz spojrzeniem salę. Otaczały go śmiechy, słodkie chichoty panien i stukanie kieliszków, kiedy wznoszono toasty za wielkiego gospodarza i dzisiejszą gwieździstą noc.
Efekt był zachwycający, jednak karminowe usta księcia były skrzywione. Sprawiało to wrażenie jakby nie ruszało go otaczające go piękno, czy sprawiało przyjemność.
Nadawało mu to nutkę tajemniczości, którą młode dziewczęta, oczekujące na taniec z boskim księciem, tak uwielbiały.
Minął gromadę panien szepczących o nim słodkie słówka i zbliżył się do tronu ozdobionego jego herbem, na którym widniała czerwona róża z kolcami, tak samo zabytkowego i cennego jak wszystko inne w tym zamku. Tam zasiadł i ze spokojem przyglądał się trwającemu balowi.
Zatrzymał wzrok na niskim mężczyźnie, siedzącym po drugiej stronie pomieszczenia przy czarnym fortepianie. Muzyk zauważając spojrzenie księcia Bane'a uśmiechnął się i skinął głową. Był to najsłynniejszy na świecie maestro, który na jego życzenie przybył tu ze swoją żoną, by zagrać i zaśpiewać na jego balu.
Zaczął grać, wraz z rozpoczęciem pieśni przez jego małżonkę, książę zszedł na parkiet, tym samym rozpoczynając tańce. Dookoła wirowały pary, a ich taniec był tak samo wyćwiczony i pełen gracji jak ten Magnusa. Mimo to, nadal mu nie dorównywały. Przyćmiewał swoją wyjątkowością wszystko inne. Był bursztynem wśród ziaren piasku.
Ale jego chłód, był mroźniejszy od najdalej wysuniętego zakątka zimnej północy. Gorszy niż lodowata zawieja, panująca na zewnątrz.
Wtem, jego wspaniały bal, przerwało stukanie kołatki o drzwi. Uniósł dłoń przerywając pląsy i na sali zapadła cisza. Nikt nie odważył się choćby głośniej odetchnąć.
CZYTASZ
Beauty & Bane | Malec
Fiksi PenggemarAlternatywna historia Pięknej i Bestii, oparta na filmowej i książkowej wersji, w malecowym wydaniu. To moje pierwsze opowiadanie, które publikuję, więc nie bijcie za niedociągnięcia w fabule ani dodatkowe lub brakujące znaki interpunkcyjne. No i c...