Obydwoje zeszli na dół i ruszyli w stronę wyjścia. W stajni Alec znalazł swojego Olafa, o którym całkiem zapomniał, przez co wyrzucał sobie nieodpowiedzialność i przepraszał konia przez dobre dziesięć minut głaszcząc i karmiąc go przysmakami. Książę pocieszył go od razu, mówiąc, że miał tu wszystko co najlepsze. I faktycznie, zwierzę wyglądało na zadbane i szczęśliwe jak jeszcze nigdy.
Alexander umościł się w siodle i spojrzał w dół na trzymającego wodze Magnusa.
— Wrócę. — Zapewnił ponownie. — Nie wiem dlaczego zasugerowałeś, że nie. Zapewniam, iż zawsze dotrzymuję danego słowa. W końcu jestem Lightwood'em!
— Wierzę ci, Alexandrze. — Być może wrócisz. Jednak myślę, że ja będę wtedy już jedynie dzikim. bezmyślnym zwierzęciem, które zapomni jak potężnym uczuciem cię darzyło. Będę tęsknić, kochany.
Alec przyjął wodze i odwrócił konia w stronę bramy, a Bestia odsunęła się. Przejechał wolno jedynie parę metrów, po czym zatrzymał się i odetchnął głęboko, zeskoczył z konia zostawiając go i pobiegł w stronę Magnusa rzucając się na niego i mocno obejmując za szyję.
— C-co... — Zdążył wyjąkać chrapliwie trzymając chłopaka nad ziemią w mocnym uścisku zanim Alec wtulony w jego pierś mu nie przerwał.
— Jak wrócę to zatańczymy raz jeszcze, ponieważ było wspaniale, ale po tym chcę zjeść kolację na tarasie i wypić lampkę wina rozmawiając i przytulając się. Magnus?
— Tak, Alexandrze?
— Kocham cię.
Po dwóch najpiękniejszych słowach jakie może usłyszeć człowiek w swoim krótkim życiu, Alec pocałował go delikatnie i nie dając sobie czasu na zmianę zdania, odwrócił się i wskoczył na Olafa, pędząc w stronę Sansthaan.
*********
Książę-Bestia wpatrywał się w odjeżdżającego Alexandra rozmytym, mglistym wzrokiem.Kocham Cię. Kocham Cię. Kochamciękochamciękochamcię...
Tylko te słowa rozbrzmiewały anielską pieśnią w jego głowie. Mimo przejmującej ciszy nie ruszył się z miejsca. Nie przekonały go do tego też zasnute chmurami niebo i nieprzyjemnie zimny wiatr, który zerwał się nie wiadomo skąd. Książę stał w milczeniu, kolejne podmuchy coraz mocniej szarpały jego szatą, a w jego oczach czaiły się szczęście i szok. Oraz kłujący serce ból z powodu odejścia jego miłości.
— Ja ciebie też, Alexandrze. — uśmiechnął się szczerze do wspomnienia jego pięknej twarzy i wtedy...
Nastała magia.
Świat wokół niego zawirował złotym pyłem i płatkami róż, niebo w końcu powoli pokazywało swój królewski błękit odpędzając ciemne chmury, a przed nim pojawiła się ta sama, która niegdyś rzuciła na niego klątwę.
— Jestem z ciebie bardzo dumna, Magnusie Bane. — spojrzała na niego z matczyną troską i ciepłem w dziwnych, ociekających srebrem oczach. — Zasłużyłeś nie tylko na zdjęcie czaru, ale również na małą nagrodę. Co zechciałbyś dostać od Catariny Loss, młody książę? Wybierz mądrze.
Magnus nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Jednak faktycznie jedna myśl przebijała się mocno na czubek jego języka.
Książę-Bestia wypowiedział swoje życzenie ku wielkiemu zdziwieniu czarodziejki, która po chwili uśmiechnęła się promiennie i zakręciła dłonią, a płatki kwiatów ponownie zaczęły wirować. Złotego pyłu było coraz więcej i więcej. Szybował w stronę Bestii i powoli opływał jej ciało. Kiedy otoczył je całkowicie, uniósł je z ziemi. Powietrze zrobiło się jakby cieplejsze i gęstsze.
CZYTASZ
Beauty & Bane | Malec
FanfictionAlternatywna historia Pięknej i Bestii, oparta na filmowej i książkowej wersji, w malecowym wydaniu. To moje pierwsze opowiadanie, które publikuję, więc nie bijcie za niedociągnięcia w fabule ani dodatkowe lub brakujące znaki interpunkcyjne. No i c...