♧8 - Posiłek godny księcia♧

506 52 3
                                    

Bestia stała przed drzwiami komnaty. w której, wbrew woli, zamieszkał Alexander. Nieco dalej, na korytarzu, zebrała się zamkowa służba gotowa wesprzeć gospodarza, jeśli zajdzie taka potrzeba. Książę obejrzał się na nich, a potem podniósł mocarną łapę i zapukał. Dwukrotnie.

— Będziesz mi towarzyszyć przy obiedzie! — powiedział nie czekając na reakcję Alec'a. — To nie jest prośba!

Clary zakasłała dyskretnie, a Raphael przejechał dłonią po twarzy.

— Z wyczuciem, kretynie! 

— Z szacunkiem, Raphaelu! — zdenerwował się Simon i zwrócił  się do Bestii. — Pamiętaj, proszę, że ten biedny chłopak jednego dnia, za twoją sprawą, stracił ojca i wolność.

— To prawda. — poparła go rudowłosa zjawa. — Pewnie umiera teraz ze strachu. 

Bestia westchnęła. Ta nagła lawina porad zaczęła go irytować. Mimo to zapukał ponownie.

Tym razem ze środka dobiegła słaba odpowiedź.

— Jeszcze chwilkę! — głos Lightwood'a tłumiły grube drzwi.

— No, proszę! — Zawołał wesoło Simon. — Oto i on! Proszę, panie, z wyczuciem...

— I grzecznie. — Sarknął Raphael.

— Uroczo! — Pisnęła Clarissa.

— A kiedy otworzy drzwi — dokończył Simon — powitaj go szczerym i uprzejmym uśmiechem. Hm, panie, pokaż może jak go powitasz!

Bestia prychnęła coraz bardziej zdenerwowana.

"Mam mu pokazać mój uśmiech? - Powtórzyła Bestia w myślach. - Czy oni zupełnie postradali zmysły?" Magnus pod postacią potwora nie uśmiechał się od lat do nikogo, bo i nie miał ku temu powodów. Więcej ich było na obnażanie kłów we wściekłym warczeniu na zwierzynę. Nic poza tym. Otworzył usta, aby wytłumaczyć to służbie, jednak wszyscy troje rzucili mu takie spojrzenie, po którym zamilkł. Niechętnie napiął mięśnie twarzy i obnażył kły.

Służący zrobili przerażone miny i cofnęli się o krok.

— Eee... Może mniej zębów? — zaproponował Simon.

Bestia nie potrzebowała lustra, by wiedzieć, że jej pierwsza próba uśmiechnięcia się skończyła się najbardziej odrażającym grymasem, jaki kiedykolwiek widziano.

— Przestańcie robić ze mnie i z siebie durniów. — skomentował i popatrzył na nich ostrzegawczo, jednocześnie zastanawiając się, na co on się w ogóle zgodził.

Miał już dość. Chcieli, żeby zaprosił chłopaka na obiad, więc się zgodził i przyszedł go zaprosić. Ale to nie znaczy, że będzie dalej marnował czas na bezsensowne ćwiczenie, tch... uśmiechów. Znów zapukał do drzwi.

— Czy zechcesz towarzyszyć mi przy posiłku?

Tym razem Alexander nie zwlekał z odpowiedzią.

— Uwięziłeś mnie tutaj, wcześniej robiąc z mojego ojca złodzieja z powodu jednej, głupiej róży. Jednak teraz proponujesz mi wspólny obiad? Co jest z tobą nie tak?! — jego głos rozbrzmiewał jakby bliżej. — Czyżbyś postradał zmysły?

Kiedy do Bestii dotarło znaczenie słów Alexandra, jego oczy pociemniały ze złości. Zacisnął łapska w pięści, skrzywił usta i warknął

— Tylko spokojnie, panie. — powiedziała Clary najserdeczniejszym tonem, na jaki potrafiła się zdobyć. Wiedziała, że jej pan jest o krok od utraty panowania nad sobą.

Beauty & Bane | MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz