— Musi cię zobaczyć maester — powiedział Jon już chyba tysięczny raz.
— Nie — odburknęła po raz tysięczny Yngvild i jeszcze bardziej przykryła się futrem.
Widziała jak chłopak bezradnie siada na wcześniej przyniesionym sobie krześle obok jej łóżka i zmęczony przeciera powieki.
Byli tu od rozmowy z Tyrionem Lannisterem. Ona leżała, a on na zmianę wstawał albo siadał.
Już zaczynało wstawać słońce, a rudowłosa nie miała wątpliwości, że goście jeszcze piją, znaczy bawią się.
— Jon — zaczęła cichutko, wystawiając oczy spod przykrycia.
— Tak? — spytał, podnosząc na nią swój wzrok.
— Dołożysz jeszcze drewna do ognia? — poprosiła z nadzieją.
— Yngvild — westchnął. — Tu jest tak gorąco. — Na potwierdzenie swoich słów zdjął z siebie kamizelkę. Dziewczyna w to nie wątpiła, widziała drobne kropelki potu na jego twarzy.
— Ale mi zimno...
Bez słowa wstał i poszedł po kolejne futro, by zaraz nim ją przykryć. Po chwili jednak znowu:
— Joon — przeciągnęła środkową literę jego imienia. — Zimno mi...
— Jeszcze? — otworzył szerzej oczy.
— Mhm — w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową, a on nachylił się nad nią i ręką dotknął jej czoła. Poczuła przyjemne ciepło jego dłoni.
— Masz gorączkę — stwierdził po chwili.
— A ty ciepłą dłoń — zaśmiała się, wiedząc, że chłopak będzie musiał to sprawdzić w inny sposób.
Dostrzegła mały uśmiech na jego twarzy i pewne zawahanie, a sama się zarumieniła nie wiedząc dokładnie czy to gorączka, czy te emocje pomiędzy nimi.
Wreszcie chłopak nachylił się jeszcze raz i delikatnie przyłożył swoje wargi do jej rozgrzanego czoła. Yngvild poczuła jak Jon wykorzystując sytuację, składa jej lekki pocałunek.
— Masz gorączkę.
— Jakoś to przeżyje... — rzuciła od niechcenia kaszląc w rękę. — Tylko jest tu tak zimno. — Wzdrygła się i jeszcze bardziej otuliła wszystkimi przykryciami, które przyniósł jej Snow.
— Powinien zobaczyć cię...
— Nie — powiedziała ostro, nie pozwalając mu dokończyć.
— Dlaczego!? — złapał się za włosy. — Pzecież Robb mnie zabije jeśli mi tu umrzesz...
— Szkoda, że bym tego nie zobaczyła — zaśmiała się lekko, ale widząc zabójczy wzrok przyjaciela już postanowiła się opanować. Chociaż trochę.
Jon wstał i znowu przeszedł się po jej komnacie.
— Nie no, idę po maestera — zdecydował, kierując się do drzwi.
— Ani mi się waż! — oznajmiła stanowczo, siadając na łóżku. — Jeśli to zrobisz, to przysięgam na Starych i Nowych Bogów, że zabije cię we śnie.
— Dlaczego? — zapytał bezradnie, stając w miejscu.
— Ach — westchnęła przecierając sobie twarz dłonią. — Jon, mam miesięczne krwawienie, jeśli się dowiedzą to bardzo możliwe, że już się więcej nie zobaczymy. Kiedy się dowiedzą, wyjadę z Winterfell i już więcej nawet nie spojrzę na Robba, nie wspominając o tobie jeśli chcesz wyjechać na Mur. Niezależnie kto zostanie moim przyszłym panem mężem, wiem, że nigdy już nie pozwoli mi wyjechać na Północ.
CZYTASZ
Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone
Fanfiction------ KOREKTA ------ {rozdziały napisane słownie są poprawione} {korekta nie zostanie skończona póki co} Każdy ma jakiś kres. Każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś kończy. I każdy w pewnym momencie już nie wytrzymuje. Zwłaszcza ktoś, kto ma do utrzy...