Szła do namiotu ukochanego. Powiedziano jej, że tam go znajdzie.
Dostała list, który wcześniej przeczytał Robb. Eddard Stark nie żyje. Wiedzieli już wszyscy.
Weszła do namiotu, ale Robba tam nie było. Jedynie na łóżku leżała Talisa, na co Yngvild zmarszczyła brwi.
— Co tu robisz? — spytała podejrzliwie, a na twarzy dziewczyny pojawiło się zakłopotanie. Kiedy ta nie odpowiadała, Yngvild przekręciła oczami. — Nie ważne. — Teraz były ważniejsze sprawy. — Gdzie Robb?
— Wyszedł — odpowiedziała od razu, a lady Stark wyszła jeszcze szybciej.
Rozejrzała się i usłyszała go. Poszła za jego głosem, aż dotarła do drobnego lasu. Był tam. Na górce. Walił mieczem o drzewo, a w jego oczy lśniły.
Nie chciała widzieć go w takim stanie. Czuła wtedy jak serce pęka jej na miliony kawałków.
Poszła w jego stronę.
— Robb — powiedziała spokojnie. — Robb — odezwała się głośniej, kiedy ten ciągle walił mieczem o drzewo. W jego oczach i na policzkach dostrzegła łzy. — Robb!
Podeszła bliżej, a on zaprzestał czynności i spojrzał na nią. Spuścił głowę i wypuścił miecz z dłoni.
— Chodź do mnie — powiedziała troskliwie i rozłożyła ramiona, a on podszedł do niej i wtulił się w nią.
— Zabije ich — powiedział, płaczliwym tonem. — Wszystkich. Zabije. — Płakał, a ona głaskała mu włosy.
— Tak — powiedziała uspokajająco. — Ale póki co nie możesz tego zrobić. Pomyśl o siostrach — zaczęła, kiedy się już lekko uspokoił. — Wiem, że chcesz zemsty. — Patrzyła mu w oczy, które lśniły od łez. — Wiem to doskonale. — Ujęła palcami jego brodę, by on również spojrzał w jej oczy. — Ale teraz kiedy go już nie ma, musisz wrócić na Północ. Już nie zwrócisz mu życia, to smutne, ale to prawda, Robb. On już odszedł. A ty ciągle jesteś Starkiem. Starkiem z Winterfell i musisz wrócić na Północ. Musisz zapomnieć o zemście na czas zimy, później wyrównasz rachunki z tymi pseudo złotymi lwami. Twój ojciec na pewno nie chciałby, byś zostawił swoich ludzi na zimę i Długą Noc, która jest nieunikniona, — w jej oczach przeniknął lekki strach — bo nieumarli zbierają się za Murem. Musimy wrócić do Winterfell, tak jak obiecywaliśmy naszym bliskim, którzy tam zostali. Branowi, Rickonowi i Drinię. Musimy wrócić i przygotować się na zimę. — Znowu przytuliła go do siebie i czule, uspokajająco zaczęła głaskać po kręconych włosach. — Nie możesz już ryzykować swoim życiem, moim, swojej matki i swoich ludzi, a także naszego nienarodzonego dziecka.
***
Siedziała na pniu starego drzewa i przyglądała się jak drobne ryby i małe kijanki pływają w strumyku. Czekała na Rutę, która wybrała się na polowanie z Szarym Wichrem.
Ekspresowo podniosła głowę, słysząc jakiś odgłos z lasu, ale nie przestraszyła się. Pomyślała, że to Ruta albo Szary Wicher. Z krzaków wyszło jednak coś innego.
Szara plama zbliżała się do niej, aż wreszcie przybrała postać również wilkora.
— Nymeria — wyszeptała cicho. — Co tu robisz? — zapytała z uśmiechem, podnosząc się z kamieni i podeszła do wilka. W oczach wilczycy dostrzegła zatroskanie. —Gdzie Arya? — spytała zaniepokojona, a Nymeria opuściła łeb. — Poszukaj jej — rozkazała po chwili, głaszcząc ją za uchem. — Poszukaj jej i przyprowadź na Północ, do Winterfell, do domu.
***
Po kolejnej naradzie lordowie opuścili ich, a oni zostali przytuleni do siebie i siedzieli w ciszy. Zaraz jednak sprzed wyjścia cofnął się do nich Theon.
CZYTASZ
Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone
Fanfiction------ KOREKTA ------ {rozdziały napisane słownie są poprawione} {korekta nie zostanie skończona póki co} Każdy ma jakiś kres. Każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś kończy. I każdy w pewnym momencie już nie wytrzymuje. Zwłaszcza ktoś, kto ma do utrzy...