Prezent gwiazdkowy! ️🎄❤️ {może ktoś ma to jeszcze w "bibliotece" xD}
Pustka panowała w całym pomieszczeniu, odciętym od jakiegokolwiek źródła światła. Można by rzec, że była to pustka goszcząca w sercu nie jednego człowieka. Ale ta pustka była jedynie materialną pustką w zamkowym pomieszczeniu odciętym od ludzkości.
Na pozór panowała tam pustka, kiedy było ciemno. Gdyby zapaliło się tu światło, ujrzałby się coś co prześladowało by już do końca życia w najgorszych koszmarach.
Drzwi były jednymi z najgrubszych jakie kiedykolwiek powstały i zamkniętych na setki zamków, do których klucz miał tylko jeden jedyny na tym świecie lord.
Wisior pełen małych zawieszek ciążył mu na szyi, niczym gruby łańcuch więzienny. Gdyby nie zbrodnia jaką tam ukrył zapewne nie byłoby mu tak ciężko dźwigać to co dnia. Mógł również odłożyć to wszystko do jakiejś szafki czy oddać strażnikowi, ale starzec stwierdził, że dzięki temu będzie pamiętał o tym co zrobił i podczas spożywania porannego, popołudniowego i wieczornego posiłku będzie się rozkoszował swoim postępowaniem, najcięższą z najcięższych zbrodni, która była zdradą młodego chłopaka oraz jego miłości, a także ludzi, którzy przyszli tu z Młodym Wilkiem; byli oni gotowi umrzeć za niego, byli wierni, byli ludźmi Północy, którzy właśnie dla niego zginęli. To było szalenie szlachetnie i z pewnością bardowie będą śpiewać o tym po zmierzch bogów.
Lord głęboko w sercu nie był pewien czy nosi wisior ze względu na odnoszenie się ze swoim czynem, czy po prostu była to jego pokuta, którą dzień w dzień, od wczesnego wschodu do późnego zachodu musi dźwigać na swojej duszy.
Nie potrafił spojrzeć w swoje oblicze tak jak jeszcze nie dawno. Nie potrafił zobaczyć tam czegoś, czego by się nie bał. Nie chciał przyznać, że kiedy tylko zamknie oczy widzi tą scenę mordu, krew, która leje się po całej jego sali, w której było wesele jego pomocników w zbrodni. Nie chciał przyznać, że kiedy tylko zostawał sam, słyszał ten przeraźliwy krzyk Catelyn i wycie tego okropnego wilkora, który co noc nawiedzał jego komnaty sypialne i wygryzł mu tętnice we śnie, a następnie, kiedy już to zrobił, brał się za inne części ciała.
Chude i siwe włosy Waldera po raz setny tego już dnia, opadły mu na czoło, a on je już do znudzenia przerzucił na głowę. Nie raz już myślał o tym, by całkowicie pozbyć się – już coraz bardziej – wypadających włosów, ale stwierdził, że wkrótce i tak same wypadną. Po co się fatygować?
Westchnął, popijając wino z miedzianego kielicha, licząc, że to ukoi jego ból głowy, który męczył go od Krwawych Godów.
Na przeciwko niego siedział napięty jak struna Edmure, a obok niego żona – Meera.
— Czego jeszcze ode mnie chcecie? — warknął Walder, widelcem grzebiąc w steku, który gościł na jego talerzu. Ani trochę nie miał ochoty na jedzenie, zwłaszcza w ich towarzystwie.
— Chciałbym zabrać do Riverrun ciało Yngvild — odezwał się lord Tully, a jego młoda żona przeniosła na niego zaskoczone spojrzenie.
— Jak możesz? — zapytała pustym głosem.
— Nie wtrącaj się — rzekł krótko, patrząc na nią ukradkiem.
— Nie możesz! — zaczęła, ale ten złapał ją za rękę i ponowił:
— Nie odzywaj się. Czy więc będę mógł zabrać jej ciało? — Jego wzrok ponownie powędrował ku staremu lordowi, który sztucznie roześmiał się w niebo głos.
— Ależ oczywiście — potwierdził sarkastycznie. — Joffrey zabrał mi głowę szanownego Króla Północy i jego wilkora, cóż mi więc szkodzi oddać ci jego żonę? — W oczach Edmure'a dostrzegł zadowolenie, które zaraz zniszczył: — Jednak jej ciało wkrótce znajdzie się na Przesmyku. Jej ojciec chciał ją tam.
CZYTASZ
Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone
Fanfiction------ KOREKTA ------ {rozdziały napisane słownie są poprawione} {korekta nie zostanie skończona póki co} Każdy ma jakiś kres. Każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś kończy. I każdy w pewnym momencie już nie wytrzymuje. Zwłaszcza ktoś, kto ma do utrzy...