~ Talisa
Bez zapowiedzi weszła do namiotu Króla Północy. Byli tam jeszcze inni lordowie i lady Catelyn.
- Czego tu szukasz? - spytała nie dość przyjemnie. Świetnie, pomyślała, nawet ona już zauważyła, że próbuje uwieść jej syna.
- Chciałam spytać - zaczęła niepewnie i poczuła się jeszcze bardziej nieswojo, kiedy Młody Wilk spojrzał na nią swoim czujnym wzrokiem - czy wszystko w porządku? Sądząc po waszych minach...
- Nawet jeśli coś byłoby nie w porządku - zaczęła lady i podniosła się - to dlaczego mielibyśmy ci powiedzieć?
- Spokojnie matko - Robb delikatnie złapał ją za ramiona. - Lady Taliso, przejdźmy się - zaproponował, uśmiechając się i podał jej rękę, by mogła ją chwycić, a następnie wyszli.
Nie mogła w to uwierzyć, że wreszcie poprosił ją o spacer. Tak długo na to czekała.
- Więc... - zaczęła szczęśliwie - o co chodziło? - ucieszyła się, mając nadzieję, że Robb wreszcie obdarzył ją zaufaniem.
- Wracamy do Riverrun - powiedział, a jej momentalnie stanęło serce.
- Jak to? - spytała pustym głosem. - Jeszcze nie mamy pokoju...
- Fakt, że nie powinienem się tak cieszyć - to prawda, tak szczęśliwego nie widziała go odkąd opuścili zamek Tullych. - Ale wreszcie się zobaczę z moją ukochaną - jeszcze bardziej się uśmiechnął. - Jedziemy na pogrzeb mojego dziadka, Hostera.
*** ~ Yngvild
Biegła po zaśnieżonym lesie, uciekając przed Innymi. Poruszali się idąc, a mimo, że ona biegła ciągle czuła na sobie ich mroźne oddechy.
- Nie, proszę! Zostawcie mnie! - krzyknęła do nich, odwracając się na chwilę, jednak to nie poskutkowało, a ona krzyknęła ze strachu widząc, że doganiają ją.
Nadepnęła sobie na sukienkę i przewróciła się na śnieg. Wiedziała, że to już koniec kiedy ją dorwą, dlatego schowała twarz w dłonie, płacząc cicho ze strachu.
Nic takiego jednak się nie stało przez dłuższy czas, dlatego podniosła się na kolana i otworzyła oczy.
Po Białych Wędrowcach nie było śladu. Otarła słoną ciesz z twarzy i odetchnęła z ulgą. Mimo, że było jej gorąco od biegu, jeszcze bardziej okryła się futrem, które miała na sobie.
Zaczęła się obracać wokół własnej osi, by zobaczyć czy jest coś jeszcze w pobliżu.
Pisnęła i zakryła sobie usta dłonią, kiedy pod jednym z bezlistnych drzew zobaczyła siedzącego Robba.
Podbiegła do niego i rzuciła się przed nim na kolana.
- Robb - wyszeptała z przejęciem i łzami w oczach, widząc, że jest ranny, a z rany na sercu wypływa krew. - Nie - powiedziała cicho i wzięła jego twarz w swoje dłonie. - Nie zostawiaj mnie... - załkała, a on spojrzał na nią pustymi oczami. - Nie! - przytuliła go do siebie.
Usłyszała dźwięk, który jak echo zaczął odbijać się w jej głowie.
Obudziła się z krzykiem i usiadła. Rozejrzała się i na szczęście była w swojej komnacie. Odetchnęła z ulgą i postarała się unormować oddech. Przetarła twarz dłonią, wycierając z niej pot i łzy.
Nie pozostała jednak spokojna na długo, bo dzwony nie ustawały. W jej głowie pojawiło się mnóstwo najczarniejszych myśli. Północ przegrała. Robb nie żyje. Lannisterowie nas atakują.
CZYTASZ
Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone
أدب الهواة------ KOREKTA ------ {rozdziały napisane słownie są poprawione} {korekta nie zostanie skończona póki co} Każdy ma jakiś kres. Każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś kończy. I każdy w pewnym momencie już nie wytrzymuje. Zwłaszcza ktoś, kto ma do utrzy...