Yngvild była pewna, że Robb z armią poruszają się dużo szybciej niż poprzednim razem. Byli dużo szybciej pod zamkiem.
Widziała zaniepokojoną i niepewną twarz Siggy, kiedy stanęła za nią i zobaczyła wielką armię. Yngvild była pewna, że jej ukochany zwołał nawet tych ludzi, którzy poszli z Roosem Boltonem na drugą stronę.
Po kilku godzinach, odkąd Północ zaczęła oblegać zamek, przeszła na atak. Zdała sobie sprawę, że postanowili szturm.
Jego żołnierze dobijali się do drzwi, inni próbowali przebić się przez mury.
Zaniepokojona stała przed oknem i wyglądała na to wszystko a za nią stała Siggy.
Oby im się udało, błagała w myślach, nie mogła tego powiedzieć na głos, bo Siggy była po stronie Edmure'a.
Widziała przez chwilę swojego ukochanego jak rozwścieczony daje rozkazy swoim ludziom, gdy nagle poczuła przenikliwy ból pod brzuchem.
Skuliła się w pół i jęknęła.
- Wszytko dobrze, pani? - spytała przejęta dwórka, łapiąc ją by nie upadła w razie czego.
Podwinęła suknie i zobaczyła wodę pomieszaną z krwią.
- Za wcześnie - w jej oczach stanęły łzy.
- Pójdę po akuszerkę - powiedziała.
- Nie. Nie zostawiaj mnie! - oznajmiła zrozpaczona czując kolejne bóle. Mimo, że nie lubiła jej, teraz chciała by przy niej była.
Kobieta pokiwała głową i tylko wychyliła się zza drzwi, by ktoś posłał po kobietę, która miała pomóc.
Wróciła do niej i zaczęła rozwiązywać jej z tyłu suknie, a kiedy już to zrobiła zaprowadziła ją na łóżko.
- Za wcześnie - jęczała, pomiędzy falami bólu. - Czemu tu jest krew?! - płakała, trzymając się za brzuch i co chwilę odchylając głowę ku górze.
- Nie jest za wcześnie - o dziwo chciała ją chyba pocieszyć w jakiś sposób. - Spokojnie - uśmiechnęła się do niej pierwszy raz w życiu, ale Yngvild nie zwracała na to teraz uwagi.
- Czemu tu jest krew?! - znowu załkała.
- Często jest krew... - powiedziała nie dość przekonana.
~ Robb
Theon Greyjoy poprowadził pierwszy atak. Robb był wściekły, kiedy wydawał swoim ludziom rozkazy, ale teraz Stark siedział na swoim koniu z kamienną twarzą i patrzył na Riverrun.
Jego matki przy nim nie było. Co prawda jeszcze nie wyjechała do Królewskiej Przystani - miała dopiero, kiedy do niego dotrzeć miał Krasnal i Tommen, ale nie chciała patrzeć jak jej syn oblega i atakuje jej rodzinny dom.
Stark nie miał wyjścia, jego wujek nie przysłał nikogo na rozmowy, ale wątpił czy i tak jakieś słowa mogłyby powstrzymać go od zabicia go.
- Ona rodzi - z transu wyrwał go głos Jojena, który podjechał do niego na czarnym koniu, a za nim siedziała jakaś dziewczyna.
- Skąd wiesz? - Stark zmarszczył brwi.
- Mam informatorkę - uśmiechnął się lekko, zatrzymując konia tuż obok niego. - Panie - wskazał na dziewczynę za nim - to Jayne Westerling.
Powinien przywitać się z nią uprzejmie i ucałować ją w dłoń, ale chwilowo o to nie dbał. Teraz liczyła się dla niego tylko Yngvild.
- Przecież jeszcze jest za wcześnie... - on również odliczał czas.
CZYTASZ
Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone
Fanfic------ KOREKTA ------ {rozdziały napisane słownie są poprawione} {korekta nie zostanie skończona póki co} Każdy ma jakiś kres. Każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś kończy. I każdy w pewnym momencie już nie wytrzymuje. Zwłaszcza ktoś, kto ma do utrzy...