osiem

749 59 31
                                    

 Byście się nad nami zlitowali. Nad Eddardem, Sansą, Aryą i innymi, którzy wyjechali na Południe. Zlitujcie się nad nami, ludźmi Północy, teraz, kiedy nadchodzi zima. Nad miłością moją i Robba. Branem i Catelyn.

By pan ojciec i lord Edmure nie mieli nam tego za złe...

Skończyła się modlić i podniosła z klęczek. Wysunęła dłoń z długiego rękawa i dotknęła Czardrzewa, przymykając oczy.

Nie trwało to długo. Odwróciła się od Serca Bożego Gaju i skierowała do wyjścia z niego. Jej - już coraz większa - wilkorzyca dotrzymywała jej kroku. 

Musiała już skończyć, by wrócić do dwórki z Południa, którą zostawiła jej królowa Cersei, ponieważ septa wyjechała ze Starkównami do Królewskiej Przystani. Ta nie znała Starych Bogów Północy i nie zamierzała ich poznawać, ani w ogóle zaglądać do Bożego Gaju.

Yngvild miała dzisiaj na sobie długą suknie, która zamiatała liście za jej krokami. Dziewczyna obawiała się, że ubrudzi tak piękną suknie o błoto, ale nieco starsza kobieta uspokoiła ją wtedy:

— To nic. Będzie dało się to wyczyścić. Powinnaś zachowywać się i wyglądać jak dama. Wkrótce wyjedziesz do Riverrun, tam będziesz tylko tak chodzić. — Uśmiechnęła się, a ruda poczuła ścisk w brzuchu.

Robb jej obiecał, ale postanowił nie poruszać tego tematu dopóki nie obudzi się Bran, a lady Catelyn choć trochę nie stanie na nogi.

Dworska kobieta czekała już na nią przed bramą, nie odważyła się wejść do Bożego Gaju. Była niskiego wzrostu, drobnej budowy i miała jasno brązowe włosy oraz parę piegów ozdabiających jej nos. Ku jej uldze była młoda. Typowa kobieta z Południa - pomyślała Yngvild, kiedy pierwszy raz ją zobaczyła. Aleksandryna - bo tak miała na imię, opowiadała jej dużo o Południu i o swoim domu w Reach; o rozległych zielonych lasach, łąkach kolorowych kwiatów i bezkresnych polach zbóż. Tęskniła za Wysogrodem, w którym mieszkała przez pierwsze lata swojego życia, ale żeby zostać dwórką królowej musiała wyjechać do Królewskiej Przystani, a teraz i tak pozostać ze swoją nową lady w Winterfell dopóki obie nie wyjadą do Riverrun.

Dwórka pięknie czesała i szyła. Chciała wprowadzić w Winterfell trochę mody z Królewskiej Przystani, ale młoda Reed stanowczo zabroniła, twardo jej obwieszczając, że Północ to Północ i tu są inne zasady. Nie ważna jest tu moda, tylko wygoda i ciepło.

Yngvild polubiła ją, ale pozostała wierna swojemu postanowieniu i nie obdarzyła jej zaufaniem.

— Już jesteś, pani - przywitała ją Aleksandryna. — Chodź, spóźnimy się na obiad. - Kobieta wzięła ją pod rękę i obie skierowały się do głównej sali w Winterfell. — Jak minęła modlitwa? — zagadnęła, bo tak wypadało.

— W porządku — odparła bez emocji.

— Może chciałabyś jednak zapoznać się z wiarą w Siedmiu? — spojrzała na nią zachęcająco. — Ród Tully już dawno porzucił Starych...

— Nie, Drino. Ród Tully ma Boży Gaj — ale i tak zostanę tutaj, tego jednak nie mogła jej powiedzieć.

— Ale będziesz musiała przyrzekać w sepcie.

— Nie, nie zmienię zdania. To nigdy nie byli moi Bogowie i nigdy nie będą. Jestem człowiekiem Północy, Drino. Nie zapominaj tego.

Robb, Rickon i Theon już czekali za stołem. Robb siedział po środku, po jego lewej Rickon i Theon, a jej miejsce było po jego prawej stronie. Nieoficjalnie pod niedyspozycje lady Catelyn, to ona przejęła jej role. Nie chciała zostawiać Robba samego z obowiązkami, a z drugiej strony i tak większość osób ją tu lubiła i nikt nie miał nic przeciwko temu, także teraz mieszkańcy Winterfell traktowali ją jak swoją lady. 

Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz