— Musimy przejść przez tą przeklętą rzekę, jeśli w ogóle chcemy im pomóc — stwierdził Robb, kręcąc się w siodle.
— Nie będzie to łatwe — ostrzegł go lord Manderly. — Lord Frey wycofał wszystkie swoje siły za mury zamków i mocno pozamykał bramy.
— A niech go — warknął Stark. — Jeśli ten stary głupiec nie pozwoli mi przejść, będę musiał wejść tam siłą. Nie zostawię kamienia na kamieniu w Bliźniakach! Zobaczymy jak mu się to spodoba — denerwował się.
— Spokojnie. — Yngvild zbliżyła się do niego na swoim śnieżnym ogierze i wzięła go delikatnie za rękę, ale wątpiła czy to pomoże. Już od kilku dni zastanawiali się jak przejść przez tą rzekę, a teraz kiedy mieli jeszcze większy powód by to zrobić, denerwowali się jeszcze bardziej.
— Robb, teraz mówisz jak obrażony chłopiec — ostro upomniała go Catelyn. — Chłopiec na widok przeszkody próbuje ją obejść albo zburzyć. Lord wie, że czasem słowa posiadają większą moc niż miecz.
Yngvild poczuła jak Robb zdenerwował się jeszcze bardziej słysząc uwagę matki przy wszystkich ważnych chorążych.
— Co masz na myśli, matko? — spytał jakże łagodnie.
— Freyowie trzymają bród od sześciuset lat i od sześciuset lat zawsze potrafili ściągnąć należne im myto.
— Czego on chce? — mruknął przygnębiony, zaciskając oczy i przykładając sobie do nich palce od dłoni, której dziewczyna nie trzymała.
— Tego musimy się dowiedzieć.
— A jeśli nie zechcemy zapłacić ceny, jakiej zażąda?
— W takim razie lepiej od razu wycofaj się do Fosy Cailin i przygotuj się na spotkanie z lordem Tywinem albo... zapuść skrzydła.
Lady Catelyn ścisnęła boki konia i odjechała w stronę obozu.
— My również powinniśmy się już zbierać panowie, przypilnować swoich ludzi, wiecie — mruknął do lady i lorda Stark — i wykonać swoje obowiązki — odezwał się lord Karstark znacząco, patrząc na innych lordów i tamci również szybko odjechali.
— Podoba ci się tu? — zapytał ją Robb, kiedy zostali już sami i podjechał do niej bliżej.
Zostali sami na wzgórzu. Przed nimi roztaczał się ogromny las, za który zachodziło słońce. Niebo robiło się czerwone i ciemne, ale nie podobało jej się tu. Nic nie mogło zastąpić jej terenów przy Winterfell.
— Nie — przyznała szczerze. — Nic nie zastąpi mi Północy — powiedziała ze smutkiem.
W odpowiedzi spotkała się tylko z jego ciężkim westchnięciem.
— Ja również tęsknie za Północą. — Podjechał bliżej na swojej klaczy i złapał ją za rękę. — Jeszcze trochę... — obiecał.
— Wracajmy już do obozu — poprosiła.
— Naprawdę chcesz już wracać? — spytał zaskoczony. — Kochałaś jeździć.
— Nadal kocham. — Uśmiechnęła się lekko. — Ale jakoś nie czuje się dobrze. Naprawdę chcę już wracać do domu... — powiedziała smutno i opuściła głowę, a w jej oczach zebrały się łzy. A to dopiero początek.
Ta wojna dopiero się rozpoczęła. I będzie trwać latami, a może i nawet wiekami.
***
„Wiem, że zrobiłam coś czego nie powinnam. Sprzeciwiam się twojej woli, ojcze, a ona jest święta. Jednak chyba wiesz jak trudno wygrać z miłością?
CZYTASZ
Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone
Fanfiction------ KOREKTA ------ {rozdziały napisane słownie są poprawione} {korekta nie zostanie skończona póki co} Każdy ma jakiś kres. Każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś kończy. I każdy w pewnym momencie już nie wytrzymuje. Zwłaszcza ktoś, kto ma do utrzy...