— Cieszysz się? — zapytał ją po całej ceremonii. Nie mieli wesela, jedynie ślub – na zabawę nie było czasu.
— Oczywiście — odpowiedziała mu z uśmiechem. Była bardzo szczęśliwa.
— Ale nie boisz się?— Czego? — Spojrzał na nią z zapytaniem i założył jej kosmyk rudych włosów za ucho.
— Gniewu mojego ojca, twojej rodziny.
— Niczego się nie boje, kiedy będziesz przy mnie, — uśmiechnął się do niej — lady Stark — powiedział, a ona lekko się zaśmiała.
— Zostańmy tu — poprosiła, wtulając się w jego nagi tors, kiedy leżeli.
— Nie możemy — mruknął. — Jutro w nocy wyjeżdżamy.
— Na wojnę. — Zachciało jej się płakać. — Kiedy wrócimy? — jeszcze bardziej się w niego wtuliła i zadała pytanie, ale wiedziała, że nie uzyska odpowiedzi.
***
— Pójdziesz ze mną pożegnać się z Branem? — spytał z nadzieją, biorąc ją za rękę. Wiedziała, że trudno było opuszczać mu dom i braci, ale wiedziała również, że ważna była dla niego cała rodzina, którą jechał uwolnić.
— Oczywiście — odpowiedziała od razu i poszła za nim.
W komnacie Brana paliło się już tylko kilka świec, a chłopiec już spał. Rozdzielili się rękoma i usiedli po obu stronach jego łóżka.
Robb spojrzał jeszcze na nią i szturchnął ramieniem brata, by ten się obudził.
— Co się stało? — zapytał młodszy Stark i odwrócił się do nich.
— Nic — odpowiedział mu brat.
— Dokąd jedziecie? — zapytał, lekko się podnosząc i patrząc na ich ubrania. Robb ubrany był w lordowską zbroję i założony miał pas z mieczem, a na jego ramionach spoczywał płaszcz z grubego futra. Ona również miała na sobie grube futro, tylko była bez zbroi i broni. Miała na sobie suknię, a na dekolcie wyszytego wilkora z jaszczurolwem, który przedstawiał jej rodzinny ród Reed.
— Na Południe — odpowiedział Robb. — Po ojca.
— I Sansę i Aryę — dopowiedziała Yngvild.
— Jest noc — zaprzeczył Bran.
— Lannisterowie nas szpiegują — wyjawił jego brat. — Chcemy ich zaskoczyć.
— Mają nad nami przewagę — stwierdził smutny.
— Wiem — przyznał, ale Yngvild nie dała mu skończyć.
— Ale my jesteśmy ludźmi Północy, Bran. — Uśmiechnęła się do niego lekko. Chciało jej się płakać, ale nie mogła przy Branie – on był jeszcze dzieckiem i chociaż przy nim musiała być silna. Najpierw opuścił go ojciec i siostry, później matka, a teraz Robb i ona. — Ludzie Północy potrafią walczyć mocniej. Pamiętasz jak Desmond powiedział nam kiedyś, że ,,każdy żołnierz z północy wart jest dziesięciu mieczy z południa"?
— Zabierzcie mnie ze sobą — poprosił, błagalnym tonem. — Mogę już jeździć konno. — Robb niepewnie spojrzał na Yngvild i znowu na Brana. Naprawdę to rozstanie było dla niego trudne. — Nie będę przeszkadzał.
— W Winterfell zawsze musi być Stark — powiedział jednak pewnie lord Robb. — Musisz zostać. Nie wolno ci opuszczać zamku. Słuchaj rad maestera Luwina i opiekuj się bratem. — Na jego buzi pojawił się lekki uśmiech. — Teraz ty zajmiesz miejsce lorda Winterfell, tak jak ja zająłem po ojcu.
CZYTASZ
Młody Wilk | Robb Stark | Zakończone
Fanfiction------ KOREKTA ------ {rozdziały napisane słownie są poprawione} {korekta nie zostanie skończona póki co} Każdy ma jakiś kres. Każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś kończy. I każdy w pewnym momencie już nie wytrzymuje. Zwłaszcza ktoś, kto ma do utrzy...