Jakieś dźwięki dobiegają zza metalowych drzwi, które prowadzą do mojego pomieszczenia. Jednak nikt nie wchodzi...zaczynam krzyczeć i walić w drzwi z całej siły jaka mi została, a zważywszy na to, że nie jadłam od 3 dni to nie miałam jej za wiele. Zalana łzami opadam na ziemie..chowam głowę w dłoniach i ponownie wybucham płaczem.
-Drzwi są dźwiękoszczelne-pomyślałam. Moją jedyną nadzieją na ratunek byłam ja sama..musiałam jakoś uciec.
*timeskip*
Prawdę mówiąc nie wiem ile czasu minęło. Obudziłam się z bólem głowy. Podniosłam się, a przed oczami pojawiły mi się czarne plamki.
Do pomieszczenia wszedł mój oprawca. Po 3 dniach w końcu dał mi jedzenie. Chwilę nawet ze mną pogadał.-Ile ty tak na prawdę masz lat?-zapytałam go wgryzając się w kanapke.
-17 a ty?
-Za miesiąc 15-popatrzył się na mnie i wyszedł. Powiem szczerze i bez bicia...chyba zakochałam się w moim porywaczu.