* perspektywa Marinette *
Budzik zadzwonił o 6 rano. Nie chętnie wstałam z łóżka i założyłam moje kapcie biedronki. Obudziłam Tikki po czym ruszyłam do szafy i wybrałam ciuchy na dziś. Zdecydowałam się na spodnie z dziurami na kolanach i wysokim stanem w kolorze czarnym oraz białą bluzkę z różnymi rysunkami. Szybkim krokiem poszłam do łazienki. Umyłam zęby i związałam włosy w wysokiego kitka. Wzięłam plecak do którego najmniejszej kieszonki wskoczyła Tikki. Zbiegłam na dól biorąc ze stołu sok porzeczkowy i 2 rogaliki. Włożyłam też Tikki kilka ciastek. Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam do szkoły. Gdy dotarłam na miejsce przywitałam się z Aylą, która czekała przy wejściu do budynku
- Hej !
- cześć Mari - odpowiedziała moja przyjaciółka
- idziesz na impreze do Adriena ? - zapytałam
- jasne, a ty ?
- tak, idę - rozmowę, przerwał nam dzwonek na lekcje. Wspólnie ruszyłyśmy w stronę klasy w której miała odbyć się lekcja angielskiego. Usiadłam z Aylą, a po chwili do klasy weszła pani Moon
- Dzień dobry
- dzień dobry - odpowiedziała klasa
- dziś oddam wam sprawdziany, które ostatnio pisaliście, ale najpierw powiem kto dostał najlepszą ocene- pani chwyciła sprawdziany i wyszukała ten z najlepszą oceną w klasie
- o mam - powiedziała
- najlepszą ocene w klasie dostała Marinette Dupai-Cheng. Dostałaś 6 jako jedyna. Reszta klasy ma 4,3 i 2 znalazły się również 2 jedynki - pani zaczęła rozdawać sprawdziany. Jak się okazało jedynki dostali Chloe i Kim.
*5 godzin później*
Lekcje minęły mi spokojnie. Gdy tylko wróciłam do domu, zabrłam się za robienie bluzy dla Adriena. Po 2 godzinach była gotowa. Szczerze mówiąc jestem dumna z efektu. Wzięłam pudełko w czarne koty i włożyłam do niego złożoną bluzę, zamknęłam je po czym obwiązałam wstążką. Odłożyłam to na bok i zaczęłam szukać ciuchów na wieczór. Wybrałam sukienkę w kolorze szarym i białe szpilki. Założyłam równierz czarne rajstopy i wzięłam torebkę w tym samym kolorze. Włożyłam do niej portfel i telefon, wskoczyła tam również Tikki. Była 18:00 więc postanowiłam iść już do Adriena. Wzięłam prezent i wyszłam
*Perspektywa adriena*
Wszyscy zaczeli się schodzić. Była 18:15 i akurat przyszła Mari. Podeszłm i przywitałęm się z nią.
- Cześć Królewno
- No cześć - odpowiedziała
- Co to za pudełko - zapytałem, wskazując pudełko w czarne koty, które trzymała
- A no tak, to prezent dla Ciebie, proszę - powiedziałam wręczając mi owe pudełko
- Nie musiałaś naprawdę - opowiedziałem oglądając czarną bluzę z kapturem na którym były kocie uszy a na klatce piersiowej zielone kocie uszy.
- Nie podoba Ci się ? - zapytała się
- Nie, nie wręcz przeciwnie ! Jest wręcz prze cudna - odpowiedziałem, po czym ruszyliśmy do kuchni ponieważ zachciało nam się pić. Nalałem nam coli i napiliśmy się. Nagle do pomieszczenia wbiegła Chloe, która chciała się na mnie rzucić i pocałować. Ku jej zdziwieniu odsunąłem się i pocałowałem Marinette, która równierz bardzo się zdziwiła i zarumieniła. Wkurzona blondynka wstała z ziemi i krzyknęła:
- Adrien ! Jak możesz ? Przecierz ja jestem lepsza od niej - po czym wybiegła. Mari była dość zakłopotana
- Yy..to było tylko po to żeby wkurzyć Chloe prawda ? - zapytała mnie. Spojrzałem w jej fiołkowe oczy i odpowiedziałem
- Nie Mari bo ja...ja - Nie mogłem tego wykrztusić
- Kocham Cię - powiedziałem, a ona rzuciła mi się na szyje i szepnęła do ucha
- Ja Ciebie też Adrien
-----------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się podoba 💖 520 słów i prawie 500 odczytów tej opowieści aaa jestem z was taka dumna 💖
A i zapraszam was na moje nowe ff pt.
" Inna niż wszystkie "