Rozdział 8

3.2K 20 3
                                    

Obudziłam się w nocy, było ciemno i nie przyjemnie. Kiedy się ruszam poczułam ogromny ból prawie każde części mojego ciała. Zaświeciłam lampkę nocną i podniosłam się do siadu. Odwinęłam się z kocyka, dopiero teraz zauważyłam że jestem nago, a na moim ciele były liczne siniaki, zadrapania, pręgi i malinki.

W końcu po paru chwilach postanowiłam wstać, co okazało się trudniejsze niż myślałam. Ubrałam dużą koszulkę i podpierając się o łóżko a później o ściany powoli zeszłam do kuchni żeby się czegoś napić. 

Siedząc tam usłyszałam jak ktoś idzie. Okazało, że że to Archie który dziwnie się zachowywał  

-Ooo maluszku a czemu Ty nie śpisz? - zapytał siadając obok mnie, czułam od niego alkohol. 

-Chciałam się napić- powiedziałam cicho odsuwając się delikatnie od niego. 

-Nie odsuwaj się od swojego pana - złapał mnie i posadził na swoich kolanach, pisnęłam z bólu kiedy naciskał na moje rany. 

-Pokaż Panu jak bardzo poraniona jesteś- zaczął zdejmować ze mnie koszulkę, nawet nie protestowałam wiedząc że dostałabym karę za to. 

-No dobrze się Tobą zajęli ale brakuje czegoś ode mnie- mówiąc to zaczął wstawać ze mną na rękach. Zaniósł mnie do pokoju zabaw i położył na łóżku. 

-Archie możemy to zrobić rano? proszę, jestem bardzo zmęczona- popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem i niemal od razu dostałam w twarz 

-Nie! Zamknij się i leż spokojnie- warknął biorąc linę. Przywiązał mnie do łóżka i podszedł trzymając w ręce żyletkę. Płakałam i skomlałam myśląc że to coś da. Niestety był bardziej agresywny niż zazwyczaj. Zaczął wycinać na moim ciele litery które układały się w jakieś nie zrozumiałe napisy. Bolało okropnie, mój płacz i jęki były coraz głośniejsze. Krew była dosłownie na całym łóżku. 

W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć i piszczeć, ostatkami sił chciałam się wyrwać. A Archie śmiał się zadowolony z mojej reakcji. 

Kiedy skończył dalej płakałam i krzyczałam, miałam dość, z każdą chwilą byłam coraz słabsza. Usłyszałam otwierające się drzwi, zobaczyłam w nich Mata a później Dawida i Anne. Mat złapał Archiego i odsunął ode mnie a Anna i Dawid odwiązali mnie. Niemal od razu Anna złapała za telefon i zadzwoniła do kogoś, niestety byłam tak słaba i zmęczona że zaczęłam zasypiać czując kojące ciepło kiedy Dawid obwinął mnie kocem. 

Słyszała stłumione rozmowy, zobaczyłam światło w oddali które z każdą chwilą było coraz bliżej a głosy były coraz bardziej wyraźne. Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam to biały sufit, to chyba był mój pokój. Nagle rozmowy ucichły, Rozglądnęłam się i widziałam całą rodzinę wpatrującą się we mnie z wielką troską. Podszedł do mnie jakiś mężczyzna, to chyba był ten sam weterynarz do jakiego zabrali mnie dzień po kupieniu mnie. 

-Jak się czujesz?- popatrzył na mnie wyczekująco, nic nie powiedziałam. Chcąc podnieść się do siadu poczułam okropny palący ból na ciele. Jęknęłam a lekarz pomógł mi usiąść 

-Boli...- wyszeptałam cicho, a zaraz po tym z moich oczu popłynęły słone łzy. Zaczęłam przypominać sobie co się działo zanim straciłam przytomność. Złapałam z kołdrę i odsunęłam ją na bok, byłam obwinięta bandażami które miejscami miały na sobie czerwone plamy krwi. 

-Weź to- powiedział lekarz podając mi tabletki i szklankę wody. Bez sprzeciwu zażyłam leki

-Przyjdę jutro, dziś niech wypocznie i lepiej niech nie odwija bandaży- lekarz zwrócił się do rodziny i wyszedł z pokoju. Zakryłam się kołdrą. Anna, Dawid i Mat natychmiast podeszli do mnie i pytali czy czegoś mi nie przynieść, czy poprawić poduszkę itd. jedyne co to popatrzyłam na nich a później na Archibalda który stał oddalony nieco od łóżka. 

-Mogę dostać gorącą herbatę?- zapytałam niepewnie, nie mal od razu Anna wstała i powiedziała że zaraz mi przyniesie. Widziałam jak Archie podchodzi do mojego łóżka, a Dawid i Mat prawie od razu wyszli z pokoju. Wtedy moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej, bałam się go, i to bardzo. Odsuwając się od niego dopiero wtedy zauważyłam że ma czerwone oczy tak jakby płakał. 

Klęknął koło łóżka, złapał moją dłoń i pochylił głowę unikając ze mną kontaktu wzrokowego 

-Przepraszam... wiem że nie powinienem pić bo robię się agresywny, wiem że nie miałem prawa Cię tak traktować, na prawdę przepraszam... Jeśli mi nie wybaczysz to zrozumiem, jeśli chcesz odejść możesz to zrobić. Nie będę Cię trzymać na siłę po tym co Ci zrobiłem. Tak bardzo mi przykro...- Wyszeptał powstrzymując łzy które już na samym końcu spłynęły po jego policzkach. Mnie aż zamurowało, nie dość że mnie przeprosił a nie musiał to jeszcze dał wybór. Przez chwilę nic nie mogłam powiedzieć, wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem, myślałam jakby to było być wolnym. I właśnie wtedy uświadomiłam sobie że to było by straszne, sama nie dałabym sobie rady w tym wielkim świecie. Wiem że tu mnie wykorzystują... ale... troch mi się to podoba i nie chce z nich rezygnować. 

Wyciągnęłam dłoń z jego uścisku i otarłam jego łzy. Był mocno zaskoczony, popatrzył na mnie zdezorientowany a ja się uśmiechnęłam. 

-Nie płacz już proszę, chcę tutaj zostać i dalej być waszą zabaweczką, a rany w końcu się zagoją- na twarzy Archiego zobaczyłam ulgę i łzy w oczach, tylko tym razem było widać że to łzy szczęścia. Przytulił się do mojego brzucha co trochę zabolało ale nie dałam tego po sobie poznać. Głaskałam go przez chwilę kiedy tak mocno był wtulony we mnie. 

-Chcesz ze mną poleżeć?- zapytałam odsuwając kołdrę, a on niemal od razu wszedł pod nią przytulając mnie do siebie. Chyba się zorientował że to zły pomysł kiedy syknęłam z bólu. Tak więc położył się obok i pozwolił mi się wtulić w siebie. 

-Dziękuję- wyszeptał zbliżając usta do moich włosów i pocałował mnie delikatnie w głowę. 

Nowa rodzinaWhere stories live. Discover now