X. Miecz świetlny

1K 82 21
                                    

Akademia Jedi, 20 lat po bitwie o Yavin

Madge miała dwanaście lat, gdy Luke Skywalker wreszcie wyraził zgodę, aby zbudowała swój własny miecz świetlny i zaczęła uczyć się szermierki. Od dawna bowiem z niemałą zazdrością spoglądała na miecz świetlny Bena o jasnej, błękitnej klindze i oglądała jego treningowe pojedynki ze starszymi padawanami. Kiedy więc dostała od Luke'a kryształ kyber, który miała wykorzystać do budowy własnej broni, jej szczęście nie znało granic. Gdy udało jej się zebrać wszystkie niezbędne części do budowy miecza świetlnego, w nieco za dużym płaszczu i z krzywo obciętą grzywką powiewającą na wietrze, gnała prosto do Bena. Wpadła do jego kwatery, kiedy piętnastolatek ćwiczył kaligrafię. Posiadał nawet swój własny zestaw do kaligrafii oraz stare pergaminy, na których pisał. Madge wiedziała, że uwielbiał to. Sztuka kaligrafii wymagała cierpliwości oraz skupienia. Uspokajała Bena i sprawiała, że przestawał myśleć o tym, co go dręczy. To, co pisał używając atramentu oraz pergaminu, wydawało mi się także trwalsze, niż notatki robione na flimsiplaście, lub rejestrowane elektronicznie.

— Ben! — zawołała, przez nieuwagę pozwalając, aby wiatr zamknął za nią drzwi z głośnym trzaśnięciem.

Na ten nieprzyjemny dźwięk chłopak drgnął i na pergaminie pozostała długa, czarna smuga atramentu.

— Madge... — jęknął Solo, podnosząc się i odwracając ku dziewczynie. — Ile razy mam ci powtarzać, żebyś wchodziła tutaj mniej... Zamaszyście?

Dziewczyna zachichotała, podbiegając do niego.

— Co pisałeś? — spytała.

Ben nagle zarumienił się. Schował pergamin za plecami, a Madge podskakiwała zabawnie, starając się zajrzeć mu przez ramię, albo zabrać kawałek pergaminu. Pełne usta młodego Solo rozciągnęły się w krzywym uśmiechu.

— Powodzenia, dzieciaku — rzucił.

— Ben! — jęknęła dziewczyna. — Nie bądź taki! No, pokaż mi!

Solo, drażniąc się z nią, pomachał jej pergaminem przed nosem, a następnie podniósł rękę wysoko w górę. Madge z determinacją zmarszczyła brwi, i... Połaskotała Bena. Chłopak zaśmiał się, ale opuścił dłoń, aby odepchnąć ją od siebie i wtedy Madge wyrwała mu pergamin z dłoni.

— Hej! — zawołał, czerwieniąc się jeszcze mocniej, aż po same czubki mocno odstających uszu. — To nie było fair!

Madge jednak jedynie zaśmiała się i rozwinęła pergamin, a wtedy jej oczom ukazało się pięknie wykaligrafowane słowo. Nie licząc czarnej krechy, która ciągnęła się aż na sam dół strony.

— Madge — przeczytała, uśmiechając się szeroko. W jej sercu obudziły się cieplejsze uczucia. — To moje imię!

— Co ty nie powiesz? — parsknął Solo, zabierając jej pergamin. — Muszę na czymś ćwiczyć. — Wzruszył ramionami.

Dziewczyna roześmiała się, po czym to ona zarumieniła się.

— Oczywiście — mruknęła. — Będę udawać, że wierzę ci, że wcale mnie nie lubisz!

Ben rozwichrzył dłonią jej ciemne, napuszone włosy.

— Bo nie lubię, dzieciaku — rzucił ze śmiechem. — Po coś tutaj znów przylazła?

Oczy Madge zabłysły. Chłopak przyjrzał jej się uważnie. Nadal była tylko dzieckiem, ale znać już było, że dorasta, a on ciągle zastanawiał się, jak określić swe uczucia do niej. Była jego najlepszą przyjaciółką, ale czasem czuł się przy niej zupełnie bezradnie i niepewnie, jak przy żadnej innej dziewczynie...

Star Wars - Przeznaczenie JediOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz