LI. Promień słońca

1K 72 85
                                    

Föld, 35 lat po bitwie o Yavin

Ben ocknął się gwałtownie, mając nieprzyjemne wrażenie, że w całe jego ciało wbijają się palące igły bólu. Spróbował poruszyć rękami i nogami, aby sprawdzić, czy wciąż ma w nich czucie. Gdy przekonał się, że nie doznał żadnego złamania, uniósł głowę, spoglądając przed siebie, prosto w popękany przedni iluminator swego myśliwca. Ujrzał kawałek błękitnego nieba oraz... Niemal nieskończone morze wydm. Na Moc, czy rozbił się na Jakku? Na Tatooine? Nie pamiętał, aby zdążył pociągnąć dźwignię hipernapędu i wykonać skok w nadprzestrzeń. Nie wiedział, co się stało, gdzie się znajduje, ani gdzie jest Madge. Prędko odpiął ochronną uprząż i sięgnął do pasa, przy którym zawsze trzymał swój miecz świetlny. Chwycił ciemną rękojeść i uruchomił szkarłatną klingę. W owiewce myśliwca wyciął okrągłą dziurę, a następnie obiema dłońmi wypchnął kawał durastali na zewnątrz. Wspiął się na dach statku, a później zeskoczył na ziemię. Rozszczelnił maskę, ściągnął ją z twarzy wraz z hełmem i odrzucił na bok. Rozejrzał się wokół siebie. Przypomniał sobie, że część powierzchni Föld pokrywała pustynia, a skoro to nad powierzchnią tej planety znajdował się w chwili, gdy pocisk dosięgnął jego myśliwca, to widoczne dookoła wydmy nie powinny go dziwić. Trafił na Föld, ale na jej niezamieszkaną, pustynną część. Peleryna Rena w smętnych strzępach zwisała z jego ramion, a cały strój był osmalony i miejscami poprzepalany. Myśliwiec TIE, który pilotował, został trafiony najprawdopodobniej torpedą protonową. Albo dwiema. Dosłownie w ostatniej chwili zdołał uchronić się przed wybuchem, otaczając się ochronnym bąblem Mocy, ale jego statek nie nadawał się już do niczego. Zerknął w niebo. Nie zauważył żadnych oznak świadczących o tym, że w przestrzeni kosmicznej rozgrywała się jakakolwiek bitwa. Nigdzie nie dostrzegał jednak X-winga Madge. Jego serce zabiło mocniej, gdy zamiast statku dojrzał smugę ciemnego dymu, unoszącą się zza jednej z wydm. Otworzył się na Moc, aby sięgnąć ku Madge. Krew na moment zastygła mu w żyłach, zamieniając się w lód. Wyczuł obecność dziewczyny, ale tlącą się delikatnie, niemal zanikającą...

Ben biegiem rzucił się przed siebie, brnąc przez wszechobecny piach. Drobne ziarenka osuwały mu się spod stóp, sprawiając, że musiał wytężać wszystkie siły, aby piąć się wciąż pod górę. Kiedy dotarł na szczyt wydmy, ujrzał X-wing Madge, niemal pionowo wbity w ziemię. Dziób został całkowicie zmiażdżony, po prawym skrzydle nie został nawet ślad. Nie..., pomyślał mężczyzna. Kiedyś już widział to miejsce. W jednej ze swoich wizji... Rzucił się w dół piaszczystego wzniesienia, pragnąc czym prędzej znaleźć się przy Madge. Dlaczego dziewczyna nie katapultowała się? Nie chciała? Nie zdążyła? A może nie wiedziała jak? Znalazłszy się tuż obok roztrzaskanego X-winga, zajrzał do środka przez lekko osmaloną, przezroczystą owiewkę. Madge zwisała bezwładnie na pasach ochronnej uprzęży, wciąż przypięta do fotela pilota. Niewygodny i całkowicie nieprzydatny hełm pilota spadł z jej głowy i zatrzymał się w bliżej nieokreślonym miejscu. Myśliwiec został bardzo poważnie uszkodzony, ale skoro zdołał dotrzeć do powierzchni Föld, Madge także musiała użyć Mocy, aby osłonić siebie oraz nieco spowolnić upadek maszyny. Inaczej pozostałaby z niej wyłącznie chmura pyłu, ponieważ pozbawiony tarcz ochronnych X-wing, wszedłszy w atmosferę planety, spaliłby się w niej doszczętnie. Ben użył Mocy, aby oderwać owiewkę kabiny myśliwca i odrzucić ją na bok. Wtedy zauważył ciemniejsza plamę, rozlewającą się obok statku. Pobladł gwałtownie, uświadomiwszy sobie, że oznacza to, iż z X-winga wycieka paliwo. Wystarczyła jedna iskra, której mógł nawet nie zauważyć, aby statek, a wraz z nim uwięziona w środku Madge, stanęli w płomieniach. Solo rzucił się ku dziewczynie, aby rozpiąć uprząż i wyciągnąć ją z wraku. Palce, nadal ukryte w czarnych rękawicach, ślizgały mu się po metalowych klamrach i zatrzaskach, więc czym prędzej zdjął rękawicę, odrzucając je na bok. Wkrótce uporał się z uprzężą i delikatnie wyciągnął Madge ze środka rozbitego myśliwca. Nie znalazł żadnej poważnej rany na ciele dziewczyny, ale gdy odgarnął włosy z jej twarzy, dostrzegł, że była śmiertelnie blada. Jej dłonie były zimne, niczym sople lodu. Musiała zużyć zbyt wiele energii Mocy na osłonę siebie i X-winga, co doszczętnie ją wyczerpało. Ben przytulił Madge do siebie. W jego piersi narastał krzyk. Z desperacją rozejrzał się wokół, szukając pomocy od kogokolwiek, ale w pobliżu nie było nikogo. Tylko gorące powietrze falowało ponad wydmami, tworząc dziwaczne wzory. Nie, to nie mogło się tak skończyć! Solo pogładził dziewczynę po policzku, przycisnął jej ciało do piersi, ale Madge nie odzyskiwała przytomności. Jej serce wciąż biło, ale słabo i ledwo wyczuwalnie. W oczach mężczyzny zabłysły łzy. Z całych sił zacisnął powieki, pragnąc, aby okazało się, że to tylko kolejny koszmar; że tak naprawdę znajduje się w zupełnie innym miejscu, w zupełnie innym czasie, a wszystko, co do tej pory uczynił, nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło...

Star Wars - Przeznaczenie JediOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz