Pokład gwiezdnego niszczyciela, Finalizera, 35 lat po bitwie o Yavin
Kylo Ren denerwował się. Po raz pierwszy od wielu długich lat strach oblepiał go niczym czarna, gęsta maź, utrudniająca każdy ruch, nawet oddychanie. Nic nie było w stanie tego załagodzić. Nawet obecność Madge. Przystał na plan dziewczyny odnośnie pozbycia się Renów, ponieważ w głębi duszy sam doskonale zdawał sobie sprawę, że rycerze go nienawidzą i przy pierwszej nadarzającej się okazji wbiją mu wibroostrze w plecy, ale przecież o to właśnie chodziło! Ciemna Strona karmiła się nienawiścią! Renami, jako użytkownikami Ciemnej Strony musiały więc kierować gniew oraz agresja. Tylko dzięki tym uczuciom byli w stanie rozwinąć swój pełen potencjał, pełnię swych umiejętności. To on nie mógł nigdy stracić czujności, ponieważ okazałby się zbyt słaby, aby piastować stanowisko Mistrza Zakonu Ren oraz Najwyższego Dowódcy. Mimo to, mężczyzna miał bardzo złe przeczucia co do tego, co się wydarzy. Wraz z Madge czekał już w sali konferencyjnej na pojawienie się rycerzy. Twarz dziewczyny przypominała starannie wystudiowaną maskę obojętności, ale Kylo wyczuwał poprzez Moc burzę uczuć, które nią targały. Zabawne. Przecież zadanie, które przed sobą postawili miało być tak łatwe – Renowie wejdą prosto w pułapkę, niczego się nie spodziewając. Skąd więc ten niepokój? Co Moc stara się mu przekazać? I dlaczego on nie potrafi rozszyfrować jej ostrzeżeń? Zwykle nie miewał z tym najmniejszych problemów...
Madge ujęła dłoń Bena, ściskając ją mocno. Pragnęła dodać mu otuchy i zapewnić, że cokolwiek się stanie, będzie trwała u jego boku i nie opuści go. Jej usta poruszyły się, jak gdyby pragnęła coś powiedzieć, ale wtedy właz prowadzący do pomieszczenia rozsunął się i do środka wkroczyło czterech rycerzy Ren w pełnym rynsztunku. Zupełnie, jakby spodziewali się, że idą prosto w pułapkę.
— Mistrzu — odezwał się Solleks Ren tonem, w którym wyraźnie brzmiało wyzwanie. — Wzywałeś nas.
Najwyższy Dowódca skinął głową. W przeciwieństwie do rycerzy, on jako jedyny nie ukrywał swej twarzy pod maską.
— Siadajcie — rzekł, wskazując dłonią wolne krzesła ustawione wokół stołu.
Jeden z rycerzy wykonał ruch, jakby zamierzał posłuchać rozkazu, ale pozostali zwrócili swój wzrok ku Solleksowi, który pozostał nieruchomy niczym głaz. Napięcie wisiało w powietrzu. Atmosfer zrobiła się tak ciężka, iż bez trudu można by ją szatkować wibroostrzem.
— Nie, dziękujemy — warknął Solleks.
Ben wiedział już, że dojdzie do tego, czego najbardziej się obawiał – pojedynku z Renami. Mężczyzna zerknął na Madge. Obawa o jej życie sprawiła, że poczuł, jakby wokół jego serca zacisnęła się lodowata pięść. Gdyby chodziło tylko o niego, nie przejąłby się. Ale Madge... Nie mógł na to nic poradzić – nie potrafił przestać bać się o jej życie. Jeszcze gdy byli dziećmi, oboje połączyła więź, której żadne z nich nie umiało do końca zgłębić. Więź, której nie zerwały nawet długie lata rozłąki. Dziewczyna pochwyciła jego spojrzenie. Renowie mieli na głowach swe dziwaczne hełmy, ale Ben wyjaśnił jej, że nie mają one wbudowanych filtrów toksyn. Dyskretnie wsunęła dłoń pod stół, aby wdusić przycisk, który miał rozpylić w powietrzu zabójczą truciznę. Drugą dłonią wymacała w kieszeni swego płaszcza filtr oddechowy. Niestety, Solleks Ren zorientował się, że coś jest nie tak.
— To zdrada! — wrzasnął.
Wyciągnął przed siebie dłoń i pchnął Madge Mocą. Uderzenie wybiło jej całe powietrze z płuc i pchnęło ją na przeciwległą ścianę. Dziewczyna grzmotnęła w nią plecami i osunęła się na pokład.
CZYTASZ
Star Wars - Przeznaczenie Jedi
FanfictionPodczas gdy Najwyższy Porządek rośnie w siłę, Ruch Oporu pod wodzą Leii Organy, prowadząc partyzancką walkę, usiłuje wyrwać galaktykę ze szponów nowego reżimu. Tymczasem Kylo Ren, nowy dowódca Najwyższego Porządku, zdaje sobie sprawę, że jego pozyc...