4. Oobe, Taneczny Występ i Wódka

3K 141 463
                                    

W poprzednim rozdziale:

Liam Fennec i Damien Wolf podjęli przygotowania do wspólnego samobójstwa. Uciekli ze szpitala i spalili w ognisku swoje paszporty oraz pluszowego misia, który był ostatnią rzeczą trzymającą ich emocjonalnie przy rodzonych matkach.

Jason Curtis ze swojej strony udowodnił wreszcie, że jego starszy kuzyn, 27‒letni Colin Scott jest naprawdę gejem. Och i to jakim. Jason sam wpadł w sidła gejozy i między nimi doszło do czegoś więcej niż powinno łączyć ciotecznych braci.

No i taka kicha, co teraz? ;]

Piosenka powyżej to Green Day „Jesus of Suburbia".

Uwielbiam ją, jest fajnie złożona, no i ten teledysk też jest super.

Kojarzy mi się z Liamem, i Jasonem w sumie też, w tym rozdziale.

„To Live, and not to breathe

Is to die in tragedy

To run, to run away

To find what you believe"

No i Liam będzie jej sobie słuchał w szatni ;)

Zapraszam kwiatuszki:

„I'm the son of rage and love"

PS. Jeśli są błędy w fabule i w szczególe, proszę, dajcie delikatnie znać.

Delikatnie. To dłuuugi tekst.

I zdarza mi się coś przeoczyć.

Ciężko ogarniać jednym umysłem taką obszerną powieść.

Okay, jedziemy!! :D

‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒

Jason Curtis, który zrobił sobie dobrze (nawet bardzo!) z własnym kuzynem, czuł się po tym niedobrze, wręcz fatalnie. Tym bardziej, że rezultat tego wszystkiego nie był taki jak planował. Tzn. był. Colin Scott udowodnił własnymi czynami; rękami, ustami i tryskającym spermą fiutem, przy akompaniamencie głośnego okrzyku, że leci na facetów. I to bardzo na nich leci, według oceny Jasona. Ale jednak wszystko poszło w złą stronę, o której wcześniej Jason nie myślał, no, może troszkę myślał, ale niestety nie za bardzo, bo za wielki przyćmiewał go cel.

I tak do swojej listy perfidnych uczynków wobec bliźnich Jason mógł dopisać kuzyna, którego pokusił i zachęcił do zdrady zaciążonej ukochanej.

Wspaniale.

A w domu siedziała spłakana matka, która wyszła z kuchni od razu, gdy usłyszała, że wrócił.

‒ Jesteś z Liamem? ‒ zawołała od progu, gdy tylko rzucił klucze na komodę (nadal zawaloną stertą listów, jakie Jason wygrzebał z szuflady ubiegłego dnia). Marry była w piżamie, ale chyba nie mogła spać. A może Kiwi ją obudził, biegając teraz wesolutko wokół jej bosych stóp ubranych w kapcie, zaczepiając pazurkami jej szerokie piżamowe spodnie w kwiatki.

Jason spojrzał mamie w oczy. Była zmarnowana. Widocznie wczorajszy wspólny posiłek wielkanocny w towarzystwie Colina i Kim nie przywrócił jej kolorów na twarz, ani żadnej radości z życia. Kasztanowe włosy związała w byle jakiego koka, aby jej nie przeszkadzały, a minę miała chrystusową. Jak Chrystus uwieszony na krzyżu.

‒ Nie ‒ odpowiedział oschle i wiedział, że będą mieli sprzeczkę. O 6h25 rano w poniedziałkowy bank holiday! Ehh. Życie Jasona nie rozpieszczało.

Brother LOVER Friend :)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz