Natasha nie kłamała mówiąc, że to jedna z większych baz. Gdy tylko wkroczyliśmy na teren wroga zalała nas fala agentów, z różnego rodzaju bronią. Z każdym przebytym korytarzem coraz bardziej polegałam na swoich mocach. Używałam tylko powietrza, aby nie stracić sił zbyt szybko używając nowych umiejętności. Podczas akcji plan uległ zmianie i teraz walczyłam nie tylko u boku Jamesa i Stevena, ale również Natashy i Clinta. Nie wiem jak łucznik nadąża z przeładowywaniem nowych strzał w tym chaosie i skąd w ogóle ma ich tyle. Usłyszałam również że Hulk został unieszkodliwiony zanim w ogóle zdążył się przemienić. Tony zareagował szybko i odłożył Bannera w bezpieczne miejsce. No trudno, będzie trzeba znaleźć inny sposób na zniszczenie tego miejsca.
Zostałam lekko odciągnięta od grupy, ale nie na tyle aby stracić ich z oczu. Znienacka rzuciło się na mnie kilku agentów jednocześnie, przez co zostałam powalona na podłogę. Odepchnęłam ich od siebie tworząc wokół siebie powietrzną barierę. Stanęłam w gotowości do walki, ale spostrzegłam że mężczyźni stanęli po dwóch stronach korytarza i wpatrują się we mnie. Żaden z nich się nie poruszył, nawet nie mrugali.
-Też to widzicie? – spytałam odwracając się do reszty.
-Co masz na myśli? – usłyszałam pytajnie Tonego w słuchawce.
-I gdzie na diabła się podziałaś? – usłyszałam lekko zdenerwowane pytanie Jamesa.
No właśnie... gdzie ja jestem? Korytarz w korytarz w którym stałam został odcięty od reszty grupy. Byłam teraz otoczona czterema ścianami i garstką agentów, którzy nie robili zupełnie nic.
-Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie...
-Jak to nie... - wyłączyłam głośnik.
Przede mną zaczęła rozsuwać się jedna z ścian. Zostawiłam włączony mikrofon, aby reszta mogła słyszeć co się dzieje. Kiedy ściana rozsunęła się do końca ukazał mi się duży pokój, w którym mieściło się coś w rodzaju laboratorium. Oglądnęłam się jeszcze raz na wciąż nieruchomych mężczyzn i wkroczyłam do białego pokoju. Na jednej z ści8an było kilkanaście monitorów ukazujących miejsca, w których niegdyś się znajdowałam. Nawet moją rodzinną wieś. Co to wszystko ma znaczyć? Oglądałam wszystko dokładnie, aż nagle drzwi po drugiej stronie pomieszczenia się otworzyły. Przede mną stanęła para naukowców, z jakiś przyczyn wyglądająca znajomo.
-Gdzie jest Brock? – spytałam po chwili ciszy.
-Ah, on. Nie ma go tutaj. – odpowiedziała kobieta.
-Kim jesteście?
-Jak przykro, że nas nie poznajesz kochanie.
Przyjrzałam się im dokładniej i z jakichś przyczyn wciąż nie potrafiłam ich przypisać do żadnego mojego wspomnienia. Postanowiłam wykorzystać jedną ze swoich mocy i wtargnęłam kobiecie do głowy. Jej umysł był chroniony przez białą mgłę, która uniemożliwiała mi zobaczenie co jest w środku. Powoli zatopiłam rękę we mgle, a ta zamieniała się w tą samą substancję. Rozgoniłam ją dając w puste miejsce samą siebie, tak aby oszukać umysł kobiety. Zobaczyłam Hydrę i badania, które ta dwójka dla nich przeprowadzała. Widziałam te dwie dziewczyny, które spotkałam dawno temu i to jak tą starszą poddali eksperymentowi. Przeszłam dalej i spostrzegłam siebie. Kilkuletnią mnie leżącą w białym pokoju bez okien. Byłam podłączona do jakichś maszyn i wyglądałam jakbym spała. Wycofałam się z umysłu kobiety i jeszcze raz dokładnie się jej przyjrzałam. Poukładałam w głowie wszystkie obrazy, które zobaczyłam i wspomnienia związane ze mną.
-Mama? – spytałam niedowierzając.
-Oczywiście, że nie.- kobieta prychnęła. – Choć masz podstawy by tak uważać. Większość swojego dzieciństwa spędziłaś z nami.
CZYTASZ
I'll be good //Bucky Barnes
أدب الهواةKatelyn Carver przez większość życia ukrywała się przed ludźmi, lecz jeden z pozoru zwyczajny dzień to zmienił. "Gdybym tylko nie podniosła ręki tamtego dnia nigdy bym się tu nie znalazła. Wciąż byłabym wolna. Lecz nie żałuję tego. Bo gdyby nie ten...