Jeżeli rozdział się podoba zostaw coś po sobie ;)
Na dworze panował istny huragan, lecz w tym momencie nie to zaprzątało moją głowę. Od kilku godzin razem z Reyes staramy się nawiązać połączenie z Arką. Idzie nam to strasznie mozolnie a liczy się każda minuta. Monty starał się nam pomóc ale był bezsilny więc zostawił nam tę robotę. Clarke i Octavia czuwają nad Finn'em, którego stan z każdą chwilą się pogarsza.
– Tu Raven Reyes do Arki, słyszycie mnie? Tu Raven Reyes. Czy ktoś mnie słyszy?! Do cholery zgłoś się ktoś! Tu Raven Reyes.
W tym momencie podchodzi do nas Clarke.
– To na pewno dobra częstotliwość? – Pyta patrząc na radio. Raven piorunuje ją wzrokiem. Coś musiało między nimi zajść gdy nas nie było. Podejrzewam, że główną rolę odgrywał w tym chłopak o którego życie teraz walczymy.
– Tak na pewno. – Odpowiadam blondynce po czym dalej staram się wyłapywać sygnał. – Na sto procent.
– Dacie radę. – Mówi po czym odchodzi sprawdzić co z Finn'em. Widzę jak odwija opatrunek zrobiony wokół noża. Na widok krwi i ostrza w klatce piersiowej chłopaka robi mi się słabo.
– Tu Raven Reyes. Arka zgłoście się. – Kontynuuje brunetka. – Jestem na ziemi z setką. Potrzebujemy was.. – Mówi już ciszej załamana. W pewnym momencie słyszę przeciągły sygnał a w radiu odzywa się głos.
– Tu kanał zastrzeżony. Kto mówi? – Mówi osoba w odbiorniku na co klaskam w ręce szczęśliwa. Udało się.
– Raven z modułu technicznego. Nadaję z ziemi. Setka żyje. Potrzebuję pilnie pomówić z doktor Abby Gryffin. Doktor Abby Gryffin.
– Staramy się wzmocnić twój sygnał. – Mówi znajomy głos. To Sinclair.
– Raven słyszysz mnie? – Odzywa się kobiecy głos na którego dźwięk obok nas pojawia się Clarke.
– Mamo, to ja.
– Clarke?
– Mamo potrzebuję pomocy. Jednego z nas zranił ziemianin.
– Clarke, tu kanclerz Jaha. Chcesz powiedzieć, że na ziemi ktoś żyje?
– Tak, tu jest życie. Nie jesteśmy sami. Mamo on umiera.. Ma nóż w piersi.
– Clarke, jest z wami mój syn? – Odzywa się znów kanclerz, a mi robi się trochę przykro.
– Nie.. przykro mi. Wells nie żyje. – Mówi dziewczyna cicho się jąkając.
– Halo. – Odzywa się głos w radiu, a mi do oczu napływają łzy. – Słyszycie mnie?
– Tak jest. Głośno i wyraźnie. – Odpowiada Raven nie wiedząc kto mówi.
– Czy.. czy moja córka żyje?
– Jest słaby sygnał. Kto mówi? – Reyes nie rozpoznaje głosu mężczyzny a ja nie umiem jej powiedzieć ani słowa mimo że doskonale wiem kto mówi.
– Tu Marcus Kane. Czy moja córka żyje? – Raven nie wie jak mam na nazwisko. Nigdy nie afiszowałam się z tym jak się nazywam, a patrząc po tym, że dziewczyna jest z nami od niedawna nie zdążyła wyłapać mojego nazwiska. Może to głupie bo znałyśmy się już na Arce ale była to raczej słaba znajomość. Rozmawiałyśmy może z dwa razy na zajęciach u Siclair'a.
– To tu jest córka Kane'a? – Pyta brunetka patrząc na mnie a ja drżącymi rękami klikam guzik odpalający mikrofon.
– Ttak tato. Żyję. – Mówię a dziewczyna wytrzeszcza oczy. – Tak się cieszę, że cię słyszę.. myślałam.. myślałam, że nie żyjesz. – Mówię przypominając sobie widok setek ciał wyglądających jak deszcz meteorytów.
CZYTASZ
Radioactive || Bellamy Blake || The 100
FanfictionAktualnie nie mam gdzie oglądać serialu, więc książka zawieszona. Rozdziały z początku są dosyć krótkie, w okolicach końcówki pierwszego sezonu stają się one o wiele dłuższe. 97 lat, tyle minęło odkąd ludzkość przez wojnę nuklearną była zmuszona opu...