2| 4. Powroty

899 49 13
                                    

Jeżeli rozdział się podoba zostaw coś po sobie ;)

[Pov Bellamy]

– Uważajcie, to terytorium ziemian. – Szepczę do pozostałych, przemierzając kolejne połacie lasów.

– Są wszędzie. Nie dam rady dłużej biec! – Wzdycha Murphy. – Nie wiemy czy ziemianin mówił prawdę. – Kontynuuje gdy do niego podchodzimy.

– Idziemy! – Finn szarpie go za ramię.

– Możemy chwilę odpocząć.. – Proponuję spokojnym głosem starając nie narazić się szatynowi.

– Nie Blake! Czego ty nie rozumiesz? Powiedział, że niedługo zginą.

– Groziłeś mu pistoletem. – Przypominam.

– Myślisz, że tego chciałem? Że jestem z tego zadowolony? Nie chciał nic powiedzieć, musiałem coś zrobić. Nasi przyjaciele mogą zginąć. Może ty mógłbyś z tym żyć, ale ja nie dam rady! – Na słowa chłopaka przybliżam się do niego.

– Zrobiłeś co musiałeś, ale nie jesteś sobą. Nie mogę na tobie polegać w tym momencie.

– Ej.. Patrzcie.. – Słyszymy głos Monroe. Dziewczyna wskazuje karabinem coś za nami. Po woli się odwracamy by już po chwili móc dostrzec wielką ilość much oraz ubrania. Gdy podchodzimy bliżej okazuje się, że nie są to tylko ubrania, a ludzie.

– Są z Arki.. – Stwierdzam przyglądając się ubraniom.

– Skąd się tu wzięli?

– Spadli Murphy – Prycham. Idąc ścieżką dalej mijamy kolejne zwłoki oraz fragmenty statku. Pełno metalowych części. W końcu dochodzimy nad urwisko. Naszym oczom ukazuje się statek roztrzaskany o skały na dnie wąwozu.

– Twarde lądowanie.

- Nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Ruszamy dalej. – Gdy zaczynamy kierować się z powrotem w głąb lasu dobiega nas jakiś dźwięk. Wszyscy stajemy nasłuchując. To płacz. Monroe szybko podbiega z powrotem do krawędzi.

– Tam ktoś jest!

– Proszę! Pomóżcie mi! – Krzyczy jak się okazuje dziewczyna.

– Mel? – Pyta ze zdziwieniem Sterling.

– Pomóżcie mi!

– Znasz ją?

– To moja przyjaciółka! Musimy jej pomóc. – Finn odciąga mnie na bok.

– Nie możemy się zatrzymywać.

– To nie ziemianin Collins. Mamy linę.

– Nie utrzyma się. Ktoś musi zejść. To zajmie dużo czasu. Mnie też się to nie podoba.

– Wiem. – Przerywam mu.

– Mel trzymaj się!

– Wrócimy po nią. – Proponuje szatyn. – Okej?

– Idziemy! – Decyduję lecz jest za późno. Sterling zaczął schodzić po dziewczynę. – Sterling czekaj!

– Czyli jednak odpoczniemy. – Wzdycha Murphy.

– Już prawie! Kiedy powiem wciągajcie!

– Chyba nasłuchał się twoich przemówień.

– Zamknij się Murphy. – Wzdycham nawet na niego nie patrząc.

– Podaj mi rękę Mel. Wszystko będzie dobrze. – I jakby na słowa chłopaka, skałą na której utrzymywała się dziewczyna spada. – Mel spokojnie, wystarczy, że podasz mi rękę.

Radioactive || Bellamy Blake || The 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz