2| 12. Rubikon

398 28 27
                                    

Doczekaliście się ;))

 ***

– Zamknęli nas. Gdyby to był Bellamy..

– Jest tutaj Merlyn. – Momentalnie przerywa mi Jasper.

– To nie ma sensu. – Prycham. – Jasper, zrozum. Gdyby to był on, to już dawno by nas tu nie było. Ale to nie jest on. Bellamy zginał przy wybuchu. I nie próbuj mi tu prawić moralnych gadek, że jest inaczej. Sami jak mantrę wciskaliście mi, że już nie wróci. I kiedy w końcu jakkolwiek się z tym pogodziłam ty mi mówisz, że jak gdyby nigdy nic gadał sobie z Mayą na korytarzu. Proszę cię, czy ty siebie słyszysz?

– Wiem co widziałem. – Chłopak staje przede mną z zacięciem patrząc mi w oczy.

Gdy już mam zacząć się wykłócać rozlega się głośny dźwięk zwalnianej blokady w drzwiach a do pomieszczenia wpadają żołnierze celujący w nas karabinami.

– Znowu to samo..

– Cofnąć się! – Wszyscy w popłochu rozsuwają się pod ściany starając się ukryć przed wzrokiem doktor.

Żołnierze machinalnie podchodzą po czym łapią Harper za ramiona. Dziewczyna momentalnie zalewa się łzami błagając o litość. W jej obronie od razu staje Monty z Jasper'em. Już mam interweniować kiedy odzywa się kobieta dowodząca temu szaleństwu.

– Nie. Ona musi nabrać sił. – Mężczyźni puszczają Harper a kobieta rozgląda się po zgromadzonych. – Weźcie jego. – Tu wskazuje na Gavin'a. Cichego, wysokiego blondyna z grzywką. Chłopak momentalnie zaczyna się szarpać.

– Zostaw go. – Nie wytrzymuję. Kobieta z irytacją odwraca się w moim kierunku.

– Bo co mi zrobisz gwiazdeczko?

Nie no zabiję idiotkę..

– Bo jak ci piznę to gwiazdeczki będą ostatnim czym zobaczysz. – Syczę wściekle podchodząc do niej. – Jakim prawem nas wykorzystujesz!

Ta jednak zamiast okazać chodź odrobinkę strachu śmieje mi się w twarz.

– Nie wyrywaj się tak bo będziesz następna. – Komentuje tylko po czym kieruje się w stronę wyjścia.

– Nie możecie nam tego robić. – Zaczepia ją Jasper. – Prezydent pozwolił nam odejść.

– Nie jest już u władzy. Zrezygnował ze względów zdrowotnych. Przykro mi, ale takie jest życie. Jesteście dla nas niezwykle wyjątkowi. – Kończąc wypowiedź opuszcza pomieszczenie.

***

[Pov Bellamy]

– Miałeś się zgłaszać co trzy godziny. – Na słowa Gryffin przewracam oczami po czym klikam guzik na krótkofalówce.

– Skończyłaś? – Po drugiej stronie nastaje cisza. Jestem sobie w stanie wyobrazić jej zirytowany wyraz twarzy.

– Znalazłeś źródło mgły?

– To musi poczekać.

– Co?! Nie. Nic nie jest ważniejsze!

– Prócz naszych ludzi Clarke. Zabierają kolejnych co kilka godzin.

– Dokąd? – Z urządzenia wydobywa się głos Reyes.

– Usiłowaliśmy ich śledzić, ale przeszli na zabezpieczony poziom. Maya zdobyła plany układu wentylacyjnego. Szukamy wejścia. Masz coś? – Pytam patrząc na dziewczynę ślęczącą nad planami.

Radioactive || Bellamy Blake || The 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz