Doczekaliście się ;))
***
– Zamknęli nas. Gdyby to był Bellamy..
– Jest tutaj Merlyn. – Momentalnie przerywa mi Jasper.
– To nie ma sensu. – Prycham. – Jasper, zrozum. Gdyby to był on, to już dawno by nas tu nie było. Ale to nie jest on. Bellamy zginał przy wybuchu. I nie próbuj mi tu prawić moralnych gadek, że jest inaczej. Sami jak mantrę wciskaliście mi, że już nie wróci. I kiedy w końcu jakkolwiek się z tym pogodziłam ty mi mówisz, że jak gdyby nigdy nic gadał sobie z Mayą na korytarzu. Proszę cię, czy ty siebie słyszysz?
– Wiem co widziałem. – Chłopak staje przede mną z zacięciem patrząc mi w oczy.
Gdy już mam zacząć się wykłócać rozlega się głośny dźwięk zwalnianej blokady w drzwiach a do pomieszczenia wpadają żołnierze celujący w nas karabinami.
– Znowu to samo..
– Cofnąć się! – Wszyscy w popłochu rozsuwają się pod ściany starając się ukryć przed wzrokiem doktor.
Żołnierze machinalnie podchodzą po czym łapią Harper za ramiona. Dziewczyna momentalnie zalewa się łzami błagając o litość. W jej obronie od razu staje Monty z Jasper'em. Już mam interweniować kiedy odzywa się kobieta dowodząca temu szaleństwu.
– Nie. Ona musi nabrać sił. – Mężczyźni puszczają Harper a kobieta rozgląda się po zgromadzonych. – Weźcie jego. – Tu wskazuje na Gavin'a. Cichego, wysokiego blondyna z grzywką. Chłopak momentalnie zaczyna się szarpać.
– Zostaw go. – Nie wytrzymuję. Kobieta z irytacją odwraca się w moim kierunku.
– Bo co mi zrobisz gwiazdeczko?
Nie no zabiję idiotkę..
– Bo jak ci piznę to gwiazdeczki będą ostatnim czym zobaczysz. – Syczę wściekle podchodząc do niej. – Jakim prawem nas wykorzystujesz!
Ta jednak zamiast okazać chodź odrobinkę strachu śmieje mi się w twarz.
– Nie wyrywaj się tak bo będziesz następna. – Komentuje tylko po czym kieruje się w stronę wyjścia.
– Nie możecie nam tego robić. – Zaczepia ją Jasper. – Prezydent pozwolił nam odejść.
– Nie jest już u władzy. Zrezygnował ze względów zdrowotnych. Przykro mi, ale takie jest życie. Jesteście dla nas niezwykle wyjątkowi. – Kończąc wypowiedź opuszcza pomieszczenie.
***
[Pov Bellamy]
– Miałeś się zgłaszać co trzy godziny. – Na słowa Gryffin przewracam oczami po czym klikam guzik na krótkofalówce.
– Skończyłaś? – Po drugiej stronie nastaje cisza. Jestem sobie w stanie wyobrazić jej zirytowany wyraz twarzy.
– Znalazłeś źródło mgły?
– To musi poczekać.
– Co?! Nie. Nic nie jest ważniejsze!
– Prócz naszych ludzi Clarke. Zabierają kolejnych co kilka godzin.
– Dokąd? – Z urządzenia wydobywa się głos Reyes.
– Usiłowaliśmy ich śledzić, ale przeszli na zabezpieczony poziom. Maya zdobyła plany układu wentylacyjnego. Szukamy wejścia. Masz coś? – Pytam patrząc na dziewczynę ślęczącą nad planami.
CZYTASZ
Radioactive || Bellamy Blake || The 100
FanficAktualnie nie mam gdzie oglądać serialu, więc książka zawieszona. Rozdziały z początku są dosyć krótkie, w okolicach końcówki pierwszego sezonu stają się one o wiele dłuższe. 97 lat, tyle minęło odkąd ludzkość przez wojnę nuklearną była zmuszona opu...