2| 10. Przetrwają najsilniejsi

580 37 15
                                    

Jeżeli rozdział się podoba zostaw coś po sobie ;)

***

[Pov Bellamy]

– Dobra, docieramy do włazu niezauważeni przez Żniwiarzy. Co dalej?

Pytam klękając obok Lincolna, który pochylony nad martwym zwierzęciem wciera w swoją szyję jego krew. Spogląda na mnie ciemnymi tęczówkami, po czym bez emocji odpowiada.

– Zabijam wszystkich, a ty wchodzisz do środka. Wapień. – Kiwa głową w stronę mojej kieszeni. Zorientowawszy się o co mu chodzi, szybko podaję mu upragniony przedmiot. – Ruszajmy. Musimy zdążyć przed zmierzchem. – Oznajmia po tym jak zrobił sobie trzy podłużne, białe pasy przez pół twarzy.

– Co się stanie później? – Ruszam za mężczyzną. – Chcę wiedzieć co ze mną zrobią.

– Rozbiorą cię, obleją wrzątkiem i parzącym płynem. Potem jest selekcja. Jedni dostają żniwa, ja trafiłem do Cerbera i zostałem Żniwiarzem.

Uważnie przyglądam się Ziemianinowi. Na jego słowa mrużę w konsternacji oczy.

– Cerber, trzygłowy pies strzegący wejścia do świata zmarłych. Podziemia. – Wojownik spogląda na mnie z niezrozumieniem. – Mama czytała nam mity. Octavia je uwielbiała. – Mężczyzna uśmiecha się na moje słowa. Przełykam ciężko ślinę po czym wypowiadam słowa, które od dawna ciążą mi w głowie. – Nadajesz się dla niej. Dzięki tobie jest silna.

– Zawsze była silna. – Oponuje niewzruszony moimi słowami. Wzdycham ciężko zatrzymując się.

– Mam pytanie. – Spuszczam głowę czując na sobie jego uważny wzrok. – Dlaczego broniłeś jej zanim ją poznałeś?

Podnoszę wzrok czując jak do mnie podchodzi.

– Gdy byłem małym chłopcem zobaczyłem spadający z nieba statek, taki jak Raven. – Marszczę brwi przysłuchując się uważniej. – Mężczyzna w środku był ranny. Nie dało się go wydostać.

W mojej głowie zaczyna świtać.

– Samobójcy. Słyszałem o nich, ale nie wiedziałem czy to prawda.

– Przynosiłem mu jedzenie i wodę. Nie znałem języka wroga, więc nic nie rozumiałem. Trzeciego dnia powiadomiłem ojca. – Tu w oczach mężczyzny pojawia się złość i smutek. – Kazał go zabić. – Ciężko wzdycha. – Świat od zawsze chciał zrobić ze mnie potwora. Musimy ruszać. – Szybko zmienia temat kontynuując przechadzkę.

– Zaczekaj. Znaleźliśmy cię w garażu na północy. – Wskazuję rzeczony kierunek. – A ty prowadzisz mnie na wschód.

– Na północy jest wejście do kopalni. Zejdziemy pod ziemię gdy będzie trzeba, nie wcześniej. – Tłumaczy.

***

– Góra ma wiele oczu. Musimy ustalić szczegóły. – Stwierdzam podchodząc do Ziemianina ciosającego coś w drewnie. – Co jeśli spytają gdzie byłeś.

– Widzą tylko czerwień. Są na głodzie. Chcą tylko dostać kolejną działkę. – Wzdycha.

– Ile pamiętasz z tamtego czasu? – Pytam opierając ciężar ciała na jednej nodze.

– Wszystko. – Oznajmia po czym podnosi się na równe nogi. – Odwróć się. – Nakazuje. Posłusznie wykonuję polecenie po czym chwilę później czuję jak przykłada mi pal do szyi. Kładę na nim dłoń dając ją sobie przywiązać.

***

– Dalej, zróbmy to. – Zwracam się do mężczyzny który gwałtownie zatrzymuje się przed wejściem do tunelu. Spogląda na mnie. W jego oczach dostrzegam niepewność jednak chwilę później skina mi głową wchodząc do środka. – Dlaczego się zatrzymujemy? – Pytam gdy po jakimś czasie mężczyzna staje jak wryty. Spoglądam na niego i widzę jak przydeptuje fiolkę z resztką jakiegoś czerwonego płynu. – Wszystko okej?

Radioactive || Bellamy Blake || The 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz