Jeżeli rozdział się podoba zostaw coś po sobie ;)
***
[Pov Bellamy]
– Dobra, docieramy do włazu niezauważeni przez Żniwiarzy. Co dalej?
Pytam klękając obok Lincolna, który pochylony nad martwym zwierzęciem wciera w swoją szyję jego krew. Spogląda na mnie ciemnymi tęczówkami, po czym bez emocji odpowiada.
– Zabijam wszystkich, a ty wchodzisz do środka. Wapień. – Kiwa głową w stronę mojej kieszeni. Zorientowawszy się o co mu chodzi, szybko podaję mu upragniony przedmiot. – Ruszajmy. Musimy zdążyć przed zmierzchem. – Oznajmia po tym jak zrobił sobie trzy podłużne, białe pasy przez pół twarzy.
– Co się stanie później? – Ruszam za mężczyzną. – Chcę wiedzieć co ze mną zrobią.
– Rozbiorą cię, obleją wrzątkiem i parzącym płynem. Potem jest selekcja. Jedni dostają żniwa, ja trafiłem do Cerbera i zostałem Żniwiarzem.
Uważnie przyglądam się Ziemianinowi. Na jego słowa mrużę w konsternacji oczy.
– Cerber, trzygłowy pies strzegący wejścia do świata zmarłych. Podziemia. – Wojownik spogląda na mnie z niezrozumieniem. – Mama czytała nam mity. Octavia je uwielbiała. – Mężczyzna uśmiecha się na moje słowa. Przełykam ciężko ślinę po czym wypowiadam słowa, które od dawna ciążą mi w głowie. – Nadajesz się dla niej. Dzięki tobie jest silna.
– Zawsze była silna. – Oponuje niewzruszony moimi słowami. Wzdycham ciężko zatrzymując się.
– Mam pytanie. – Spuszczam głowę czując na sobie jego uważny wzrok. – Dlaczego broniłeś jej zanim ją poznałeś?
Podnoszę wzrok czując jak do mnie podchodzi.
– Gdy byłem małym chłopcem zobaczyłem spadający z nieba statek, taki jak Raven. – Marszczę brwi przysłuchując się uważniej. – Mężczyzna w środku był ranny. Nie dało się go wydostać.
W mojej głowie zaczyna świtać.
– Samobójcy. Słyszałem o nich, ale nie wiedziałem czy to prawda.
– Przynosiłem mu jedzenie i wodę. Nie znałem języka wroga, więc nic nie rozumiałem. Trzeciego dnia powiadomiłem ojca. – Tu w oczach mężczyzny pojawia się złość i smutek. – Kazał go zabić. – Ciężko wzdycha. – Świat od zawsze chciał zrobić ze mnie potwora. Musimy ruszać. – Szybko zmienia temat kontynuując przechadzkę.
– Zaczekaj. Znaleźliśmy cię w garażu na północy. – Wskazuję rzeczony kierunek. – A ty prowadzisz mnie na wschód.
– Na północy jest wejście do kopalni. Zejdziemy pod ziemię gdy będzie trzeba, nie wcześniej. – Tłumaczy.
***
– Góra ma wiele oczu. Musimy ustalić szczegóły. – Stwierdzam podchodząc do Ziemianina ciosającego coś w drewnie. – Co jeśli spytają gdzie byłeś.
– Widzą tylko czerwień. Są na głodzie. Chcą tylko dostać kolejną działkę. – Wzdycha.
– Ile pamiętasz z tamtego czasu? – Pytam opierając ciężar ciała na jednej nodze.
– Wszystko. – Oznajmia po czym podnosi się na równe nogi. – Odwróć się. – Nakazuje. Posłusznie wykonuję polecenie po czym chwilę później czuję jak przykłada mi pal do szyi. Kładę na nim dłoń dając ją sobie przywiązać.
***
– Dalej, zróbmy to. – Zwracam się do mężczyzny który gwałtownie zatrzymuje się przed wejściem do tunelu. Spogląda na mnie. W jego oczach dostrzegam niepewność jednak chwilę później skina mi głową wchodząc do środka. – Dlaczego się zatrzymujemy? – Pytam gdy po jakimś czasie mężczyzna staje jak wryty. Spoglądam na niego i widzę jak przydeptuje fiolkę z resztką jakiegoś czerwonego płynu. – Wszystko okej?
CZYTASZ
Radioactive || Bellamy Blake || The 100
FanfictionAktualnie nie mam gdzie oglądać serialu, więc książka zawieszona. Rozdziały z początku są dosyć krótkie, w okolicach końcówki pierwszego sezonu stają się one o wiele dłuższe. 97 lat, tyle minęło odkąd ludzkość przez wojnę nuklearną była zmuszona opu...