1| 11. Cisza

1K 55 12
                                    

Jeżeli rozdział się podoba zostaw coś po sobie ;)

 Dwa dni później gdzieś koło dziesiątej stałam na wzgórzu niedaleko palisady, próbując doszukać się w zieleni lasu czegoś podejrzanego. Mimo wysadzenia mostu nie mogliśmy spocząć na laurach. Ziemianie nie spali i byłam pewna, że odwet nadchodzi.

– Pierwsza warta skończona! – Z oddali słyszę głos Bellamy'ego. Na myśl o ciemno włosym na me policzki wkrada się lekka czerwień. – Miejcie oczy otwarte! – Chłopak po chwili pojawia się obok mnie. – Widziałaś coś? – Kręcę głową w zaprzeczeniu.

– Minęły dwa dni.. może bomba ich odstraszyła? – Mówię niepewnie. Chłopak patrzy na mnie z politowaniem.

– Wierzysz w to? – Pyta na co wzdycham. Blake rusza z miejsca.

– Nie, przyjdą. – Mówię po czym idę za chłopakiem.

– Jeśli Jasper wytrzaśnie siarkę to zrobi więcej prochu. Raven zmajstruje miny więc patrz pod nogi. – Mówi uśmiechając się zawadiacko.

– Bardzo śmieszne – Prycham, lecz mimowolnie uśmiech wchodzi na moje wargi.

– Potrzebuje jeszcze tysiąca takich bomb by posłać tych ziemian do piekła. – Uśmiech szybko z chodzi z mojej twarzy a zastępuje go grymas. To też są ludzie.. A powiedzenie tak o nich to jakby określić ludzi innej orientacji ideologią. Bez sens i chamstwo.

Bellamy widząc moją minę kontynuuję.

– Chcą z nami zrobić to samo.

– Przetrwaliśmy sto lat tylko po to by się teraz zarzynać. Musi być jakiś inny sposób.

– Jakieś wieści z Arki? – Zmienia temat.

– Cisza w Etherze. – Wzdycham ze smutkiem.

– Skończył im się tlen.

– Może tata był na pokładzie Exodusa.. Śmierć byłaby szybka. – Na moje słowa Bell zerka na mnie ze smutkiem. – Nikt nie przybędzie nam z pomocą. Teraz jesteśmy zdani na siebie.

***

Razem z Murphy'm, Octavią i jakimś chłopakiem zajmujemy się wędzarnią. Nadchodzi zima, i jeżeli nie zaczniemy zbierać zapasów to zamiast ziemian zabije nas głód.

– Dorzuć mokrych liści, ogień nie powinien być zbyt duży. – Odzywa się O do chłopaka z pracującego z nami.

– Skąd to wiesz? Od swojego zdziczałego chłopaka? – Złośliwie odpowiada jej szatyn.

– Ona ma rację. – Odzywam się w tym samym czasie z John'em. – Spalimy mięso. – Kontynuuję już sam chłopak.

– Za gorąco? To wypad z wędzarni. Ciesz się, że pozwoliliśmy ci zostać.

– Uważaj, żebyś ty zaraz nie zaliczył wylotu za palisady. – Syczę do niego.

– Czyżby księżniczka się zezłościła? – Brnie chłopak.

– Uważaj bo..

– Bo co? Poskarżysz się Bellamy'emu?

– Czemu niby miałabym się mu skarżyć?

– Patrząc po tym jak ostatnio za nim latasz to i ty musiałaś ulec jego łóżkowym igraszkom. – Prycha pogardliwie w moją stronę.

– Czy ty sugerujesz, że..

– Że dajesz dupy Blake'owi? Jak najbardziej. – W tym momencie nie wytrzymuję i rzucam się na chłopaka. Powstrzymują mnie ręce John'a. – Żeście się dobrali. Psychol morderca i księżniczka wariatka. – Zwraca się w moją i Murphy'ego stronę. Czuję jak mięśnie bruneta się napinają. – A ty rób swoje. – Mówi do Octavii po czym wychodzi.

Radioactive || Bellamy Blake || The 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz