Jeżeli rozdział się podoba zostaw coś po sobie ;)
Dwa dni później gdzieś koło dziesiątej stałam na wzgórzu niedaleko palisady, próbując doszukać się w zieleni lasu czegoś podejrzanego. Mimo wysadzenia mostu nie mogliśmy spocząć na laurach. Ziemianie nie spali i byłam pewna, że odwet nadchodzi.
– Pierwsza warta skończona! – Z oddali słyszę głos Bellamy'ego. Na myśl o ciemno włosym na me policzki wkrada się lekka czerwień. – Miejcie oczy otwarte! – Chłopak po chwili pojawia się obok mnie. – Widziałaś coś? – Kręcę głową w zaprzeczeniu.
– Minęły dwa dni.. może bomba ich odstraszyła? – Mówię niepewnie. Chłopak patrzy na mnie z politowaniem.
– Wierzysz w to? – Pyta na co wzdycham. Blake rusza z miejsca.
– Nie, przyjdą. – Mówię po czym idę za chłopakiem.
– Jeśli Jasper wytrzaśnie siarkę to zrobi więcej prochu. Raven zmajstruje miny więc patrz pod nogi. – Mówi uśmiechając się zawadiacko.
– Bardzo śmieszne – Prycham, lecz mimowolnie uśmiech wchodzi na moje wargi.
– Potrzebuje jeszcze tysiąca takich bomb by posłać tych ziemian do piekła. – Uśmiech szybko z chodzi z mojej twarzy a zastępuje go grymas. To też są ludzie.. A powiedzenie tak o nich to jakby określić ludzi innej orientacji ideologią. Bez sens i chamstwo.
Bellamy widząc moją minę kontynuuję.
– Chcą z nami zrobić to samo.
– Przetrwaliśmy sto lat tylko po to by się teraz zarzynać. Musi być jakiś inny sposób.
– Jakieś wieści z Arki? – Zmienia temat.
– Cisza w Etherze. – Wzdycham ze smutkiem.
– Skończył im się tlen.
– Może tata był na pokładzie Exodusa.. Śmierć byłaby szybka. – Na moje słowa Bell zerka na mnie ze smutkiem. – Nikt nie przybędzie nam z pomocą. Teraz jesteśmy zdani na siebie.
***
Razem z Murphy'm, Octavią i jakimś chłopakiem zajmujemy się wędzarnią. Nadchodzi zima, i jeżeli nie zaczniemy zbierać zapasów to zamiast ziemian zabije nas głód.
– Dorzuć mokrych liści, ogień nie powinien być zbyt duży. – Odzywa się O do chłopaka z pracującego z nami.
– Skąd to wiesz? Od swojego zdziczałego chłopaka? – Złośliwie odpowiada jej szatyn.
– Ona ma rację. – Odzywam się w tym samym czasie z John'em. – Spalimy mięso. – Kontynuuję już sam chłopak.
– Za gorąco? To wypad z wędzarni. Ciesz się, że pozwoliliśmy ci zostać.
– Uważaj, żebyś ty zaraz nie zaliczył wylotu za palisady. – Syczę do niego.
– Czyżby księżniczka się zezłościła? – Brnie chłopak.
– Uważaj bo..
– Bo co? Poskarżysz się Bellamy'emu?
– Czemu niby miałabym się mu skarżyć?
– Patrząc po tym jak ostatnio za nim latasz to i ty musiałaś ulec jego łóżkowym igraszkom. – Prycha pogardliwie w moją stronę.
– Czy ty sugerujesz, że..
– Że dajesz dupy Blake'owi? Jak najbardziej. – W tym momencie nie wytrzymuję i rzucam się na chłopaka. Powstrzymują mnie ręce John'a. – Żeście się dobrali. Psychol morderca i księżniczka wariatka. – Zwraca się w moją i Murphy'ego stronę. Czuję jak mięśnie bruneta się napinają. – A ty rób swoje. – Mówi do Octavii po czym wychodzi.
CZYTASZ
Radioactive || Bellamy Blake || The 100
Fiksi PenggemarAktualnie nie mam gdzie oglądać serialu, więc książka zawieszona. Rozdziały z początku są dosyć krótkie, w okolicach końcówki pierwszego sezonu stają się one o wiele dłuższe. 97 lat, tyle minęło odkąd ludzkość przez wojnę nuklearną była zmuszona opu...