III

299 25 2
                                    

   Minęły cztery miesiące, od kiedy wszyscy spotkali się w Kaer Morhen. Eris pomagała Ciri w nauce zielarstwa i ważenia eliksirów, gdy Eskel wychodził na polowania z innymi wiedźminami. Wampirzyca została przyjęta bardzo ciepło między zimnymi murami twierdzy. Dużo rozmawiała z Vesemirem, który wypytywał o Ethę. Opowiedziała mu, co działo się z jego ukochaną po wyjeździe starego wiedźmina. Eskel większość czasu poświęcał na kontrolowaniu swoich pobratymców, którzy kręcili się przy Eris. Najbardziej krew psuł mu Coën. Chłopak często przesiadywał z kobietą na murach zamku. Twierdził, że chciał tylko pokazać jej zachód słońca nad doliną. Dobre sobie, myślał Eskel. Jednak cieszył się z powrotu do Kaer Morhen, do domu.
   Wiedźmini szykowali się do wyjazdu. Mała Ciri przyglądała się uważnie Lambertowi, który coś zgubił. Tym razem na twarzy dziewczynki widniał smutek. Eris postanowiła dosiąść się do małej.

- Musicie jechać? - zapytała, łapiąc kobietę w pasie. Serce wampirzycy zmiękło, odwzajemniła uścisk.

- Taka kolej rzeczy w życiu wiedźminów – zaczęła. - Cały rok na szlaku, pozwala im na powrót do domu. Ciebie też to czeka – Ciri wzmocniła uścisk.

   Eskel krzątał się po holu, krzycząc coś do Geralta. Vesemir zdecydowanie zezłoszczony, siedział przy kominku. Chciał spokoju, od wiedźminów, którzy zachowywali się jak staruszki na targu. On sam postanowił zostać w zamczysku, aby doprowadzić je do ładu przed latem. Po godzinie każdy gotów był do wyjazdu. Coën i Lambert zdecydowali razem zmierzyć w stronę Toussiant. Natomiast Eskel namówił Eris na powrót do Velen. Wyruszyli późnym rankiem, gdy nad doliną nadal wisiała gęsta mgła. Wszyscy pożegnali się ze sobą i każdy wyruszył w swoją stronę. Ciri pozostała ze słowami, które Eris powiedziała jej na pożegnanie. Coś się kończy, coś się zaczyna.

Szałwia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz