- No no no, nieźle sobie mieszkasz widzę - rzekł uradowany Kim, wchodząc do mieszkania swojego wroga. - Kolejny prezencik od rodziców?
- Tak. A co, zazdrościsz? No racja, ty zawsze dostawałeś w dupę, to trzeba było mi podokuczać, że chociaż ja mam lepiej.
- Dupek - spojrzał na niego Kim z odrazą.
W tym momencie Jeongguk poczuł się jak świnia. Okej, może i go nienawidził ale wiedział, że Taehyung nigdy nie miał łatwo w domu. Z tego co mówiły kiedyś plotki, jego ojciec był alkoholikiem, a o matce nigdy nie słyszał. W jednej sekundzie zrobiło mu się głupio i zrobił coś, czego sądził, że nigdy nie zrobi.
- Przepraszam - wydukał cicho. Mniejszy spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale nie odezwał się ani słowem. - Poczekaj tu chwilę, przyniosę ci jakieś dresy i koszulkę - dodał, chcąc odkupić w jakiś sposób swoje winy. Co było w sumie dziwne. Nigdy nie sądził, że będzie w ogóle w stanie zrobić cokolwiek miłego dla tego kurdupla.
Blondyn tylko skinął głową i usiadł na kanapie. Zaczął się rozglądać po salonie, najpierw zwracając uwagę na wielki fortepian stojący obok szklanej ściany. Zawsze zastanawiał się, jak ten dupek mieszka, i teraz wiedział, że oddałby wszystko, żeby urodzić się na jego miejscu. Wiedział, że nie powinien, ale to było silniejsze od niego żeby podejść do wielkiego mebla i usiąść na małym taboreciku przed nim. Położył lekko palce na klawiszach i zamknął oczy. Zaczął przypominać sobie melodię, jaką przygrywała mu mama w dzieciństwie, a opuszki jakby same przesuwały się po zimnych i białych kawałkach. Był tak pochłonięty graniem, że nie był w stanie zauważyć bruneta, który obserwował go z zachwytem. Patrząc na niego w tej chwili, widział anioła, otoczonego jakaś magiczną aurą. Poczuł się, jakby ta chwilowa nienawiść całkowicie wyparowała i ustąpiła podziwowi i zauroczeniu.
Mam ochotę go przytulić.
Mam ochotę go pocałować.
Gdy fortepian ucichł, wrócił na ziemię i spotkał wzrok zdenerwowanego chłopaka.
- Wybacz, powinienem zapytać, czy w ogóle mogę, ale...
- Nie szkodzi. Całkiem miło się tego słuchało, serio. I nie mówię tak, żeby się pośmiać z ciebie czy coś. Naprawdę jesteś świetny - powiedział na jednym tchu, zadając sobie w myślach pytanie, dlaczego jest taki miły. - Masz tutaj ciuchy, łazienka jest tam w korytarzu, pierwsze drzwi z lewej.
- Dzięki - mruknął drugi, chwytając ubrania i znikając w innej części apartamentu. Nie rozumiał zachowania starszego. Co się stało przez te pięć minut, że nie powiedział mu nic chamskiego. To nie było w jego stylu.
Przebrał się i skierował z powrotem do okna. Wcześniej przyciemnił światło, żeby lepiej widzieć miasto. Zaczął rozglądać się i zaniemówił. Nigdy nie sądził, że Seul tak pięknie wygląda po zmroku. Zauważył to dopiero teraz, stojąc w tym wysokim wieżowcu, w najbogatszej dzielnicy, z dala od wszystkich swoich problemów. Kiedyś zastanawiał się, jak to jest patrzeć na wszystko i wszystkich z góry. Teraz już wiedział. Wiedział też, że zazdrości Jeonggukowi, zawsze zazdrościł. Z zamyśleń wytrwał go dźwięk sms-a. Odwrócił się i dostrzegł podświetlony telefon gospodarza, i zanim zdążył przemyśleć swoje działania, podbiegł do stolika i chwycił urządzenie.
- Pff, ten debil nie ma nawet żadnego hasła ustawionego. No tak, to nie na jego głupi, króliczy mózg - wymamrotał pod nosem. Tylko przez sekundę zawahał się, czy na pewno dobrze postępuje, grzebiąc w czyimś telefonie. Szybko jednak odpędził tą myśl i wrócił do przeglądania wiadomości, najpierw jednak sprawdzając, czy Jeon nie ma ochoty na powrót do pokoju.
Zakład postawiony, dzisiaj się dowiemy ile mamy z tego kasy. Ale pamiętaj, jak zawsze japa w kubeł, szczególnie przed starymi. Zajebią nas jak się czegoś dowiedzą.
Chłopak musiał się zastanowić dwa razy, o czym jest mowa w wiadomości. Spojrzał od kogo ona jest i uśmiechnął się chytrze pod nosem. Brat. Zajebiście. Blondyn miał już plan. W ten sposób będzie mógł trochę zaszantażować Jeona. W końcu skoro jego rodzice mają się o niczym nie dowiedzieć, a on już wpisał się w ich łaski jako przykładny zięć, to warto to wykorzystać. Odłożył telefon na poprzednie miejsce i ukrywając swoje intencje usiadł przy wysepce kuchennej.
Nie musiał długo czekać na przyjście bruneta, ubranego w zwykle dresy i oversizową koszulkę. I tego faktu nie mógł Taehyung tak łatwo ukrywać, chłopak wyglądał zajebiście, ubrany w zwykłe ciuchy i z roztrzepanymi włosami.
- Dobra, jako że dziś jest dzień dobroci dla zwierząt, zrobię kolację dla nas dwóch. Ale jutro nie chce cię tu widzieć.
- Łał, mój łaskawco nie wiem jak ci dziękować za twą hojność.
- Nie musisz być sarkastyczny.
- A ty nie musisz być takim chujem.
Jeongguk westchnął głośno, ściskając mocniej patelnię w dłoni. Chociaż niewiele brakowało, żeby roztrzaskał ja Kimowi na głowie. Starał się to ignorować i dalej przygotował rzeczy potrzebne na jajecznicę, jednak oskarżycielska mina blondyna nie dawała mu spokoju.
- Mój dom, mój zjebany humor. Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak - odpowiedział z wrednym uśmieszkiem, a przez to co później powiedział, brunet o mało się nie udusił. - Pozwól mi tutaj mieszkać.
Na te słowa chłopak mimowolnie wypuścił z ręki trzymane jajko, które rozprysło się na kuchennych kafelkach. Spojrzał się jeszcze na niego nierozumnie i dodał:
- Do reszty cię pojebało? Nie ma takiej opcji, a jak mnie bardziej wkurwisz, to możesz spadać już teraz. I w dupie mam czy cię ktoś w drodze do domu zgwałci albo porwie.
Taehyung udawał, że wcale nie dotknęła go wypowiedź drugiego chłopaka, więc tylko kontynuował swój plan.
- Dobra, w takim razie jak tylko jutro stąd wyjdę, to od razu pojadę do firmy twoich rodziców. W końcu raczej nie zbyt im się spodoba to, że stawiasz ich pieniądze na jakieś głupie zakłady. Możesz na tym dużo stracić, rany jak ty w ogóle nie szanujesz pieniędzy - wycedził z wredotą wypisaną na twarzy i zaczął spoglądać na wystraszoną minę Jeona.
- Kurwa... Skąd o tym wiesz?
- Na przyszłość radzę zakładać blokadę w telefonie.
- Ty śmieciu. Nie zrobisz tego. Racja? Bądźmy realistami, z naszej dwójki to ja byłem ten gorszy, ty zawsze miałeś trochę oleju w głowie. Błagam rodzice mnie powieszą, mojego brata też, a chyba nie chcesz zrobić tego niewinnej, bezbronnej osobie.
- Hmmm... Może masz rację, nic im nie powiem. Ale pod warunkiem, że mogę się tutaj wprowadzić, i lepiej się pilnuj. Chyba nie chcesz, żeby twoi rodzice dowiedzieli się, że ich złote dziecko jest jakimś hazardzistą - odparł ze sztucznym uśmiechem. - No i kochanie, to chyba najwyższa pora żebyśmy zamieszkali razem - dodał udając cukierkowo zakochanego.
Mina Jeongguka wskazywała jedno. Zjebał po całości. Musiał wpuścić do swojego gniazdka prawdziwą żmiję, trzymać go tutaj tak długo jak będzie chciał blondyn (oby nie długo) i naprawdę nie wiedział jakim cudem z jego ust wyszło tak okropne kłamstwo.
Bo to Kim Taehyung był największą szmatą pod słońcem, łamiąc serca każdej napotkanej osobie. Knując intrygi, zmyślając i próbując niszczyć życia innych ludzi tak bardzo, jak zniszczone jest to jego.
Ale póki co Jeongguk nie mógł o tym wiedzieć.
CZYTASZ
mom meet my Boyfriend • taekook
Romancejeongguk, pod wpływem impulsu wybiega z drogiej restauracji, chwytając za rękę przypadkowego blondyna i prosząc go, aby został jego chłopakiem taehyung zostaje nagle zaczepiony przez przystojnego bruneta, który wręcz błaga na kolanach, aby udawał j...