- Taehyung, zawiążesz mi krawat? - zawołał brunet z salonu, trzymając w rękach materiał i patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
- Rany, nawet tego nie umiesz zrobić porządnie? - odpowiedział cicho pod nosem, żeby chłopak tego nie usłyszał. Westchnął cierpiętniczo, ostatni raz patrząc na siebie w lustrze i kierując się do dużego pokoju. Przed wejściem przywdział swój sztuczny uśmiech i podszedł do ukochanego. - Niezły wybór kochanie, będzie ci w nim świetnie - skomplementował go, kończąc zawiązywanie krawatu, po czym lekko pogładził jego koszulę na klatce piersiowej.
- I tak nikt nie przebije ciebie. Wyglądasz niczym pan młody. Przez to naprawdę chciałbym cię kiedyś ujrzeć na ślubnym kobiercu - odezwał się starszy i ucałował dłonie blondyna. Ten tylko zarumienił się lekko, nie będąc pewnym, czemu tak się na te słowa speszył.
- Nie wiem, czy byłbyś w stanie wytrzymać ze mną resztę swojego życia. Jestem w końcu taką wstrętną małpą.
- Jesteś moją najśliczniejszą małpką - odwrócił kota ogonem Jeon i złożył na ustach swojego skarba motyli pocałunek. - A teraz chodźmy, bo się jeszcze spóźnimy.
- Ggukie, a gdzie prezent? - zapytał zdenerwowany tym wszystkim Kim, bo rzeczywiście, musieli już wychodzić.
- Cholera, racja! - wykrzyknął Jeongguk i pognał do sypialni, gdzie leżał pod ścianą ładny pakunek z prezentem dla pary młodej.
I kiedy chłopak szedł w kierunku młodszego ze swoim firmowym uśmiechem na ustach, ubrany w markowy garnitur, blondyn zamyślił się.
Bo nagle wizja ślubu ze starszym chłopakiem nie wydawała mu się taka straszna.
•••
Po pogratulowaniu parze młodej, Taehyung i Jeongguk usiedli na wyznaczonych miejscach przy okrągłym stole. Razem z nimi siedziała ich cała paczka.
Sala była ustrojona w białe i czerwone róże, niby standardowo, jednak miało to swój urok w połączeniu ze zdobionymi obrusami i krzesłami. Hoseok i Jihyo siedzieli pod wielkim, szklanym sercem, razem ze swoimi rodzicami i świadkami. Taehyung był oczarowany wystrojem, przez co tracąc na chwilę świadomość o czym myśli, zaczął tworzyć obraz swojego własnego wesela.
Pierwszy taniec do Eda Sheerana, wszystko ustrojone na biało i złoto, a no i z sufitu zwisałyby kwiaty. Najlepiej jakieś ładne bukieciki. Ja miałbym biały garnitur, a Ggukie...
I w momencie, w którym spojrzał na swojego chłopaka, zamarł. Wyobraził sobie bruneta w szytym na miarę, czarnym garniturze, z muchą zamiast krawatu. Miał przed oczami scenę, gdzie oficjalnie staje się Jeonem, a biznesmen wsuwa mu obrączkę na palec.
Ale nie taki był plan.
- Taehyung, wszystko w porządku? - spojrzał na niego zmartwiony ukochany. - Wydajesz się być jakiś nieobecny. Zaraz będą przemowy, ja też chcę dodać coś od siebie.
- Wszystko gra, tylko się trochę zamyśliłem.
Wszyscy goście wstali i udali się w kierunku sceny, gdy tylko usłyszeli głos zdenerwowanego Junga. Widać było jak trzęsą mu się ręce i jak wyciera dłonie w spodnie.
- A więc, dziękuję wszystkim za przybycie. To wiele znaczy dla mnie i dla Jihyo. Z góry przepraszam za jakąkolwiek gafę jaką strzelę, ale jestem strasznie zestresowany, w końcu tylko raz mówi się przemowę na własnym weselu. Znaczy mam nadzieję, że tylko raz, i że Jihyo nie weźmie ze mną rozwodu jak będę nieznośny. Nieważne - sapnął w mikrofon, czując jak z tego całego zdenerwowania zaczyna mówić za dużo. Po chwili zwrócił się do swojej ukochanej. - Ale nie o tym chciałem. Na początku napisałem na kartce, co bym chciał ci dzisiaj powiedzieć kochanie, ale tak naprawdę żadne słowa nie są w stanie pokazać, jak bardzo cię kocham. A zakochałem się w tobie odkąd tylko cię zobaczyłem na szkolnym korytarzu. Do teraz pamiętam, jaka była wtedy okropna pogoda, ale jak tylko stanęłaś na mojej drodze, to czułem się jakby przede mną znajdowała się najjaśniejsza gwiazdka na świecie.. Kochałem cię z każdym dniem coraz mocniej, nie wyobrażając sobie co to będzie, gdy skończymy szkołę i nasze drogi się rozejdą. I do teraz pamiętam wieczór, gdy wpadłem na ciebie w parku, byłaś cała zapłakana. Zabrałem cię do siebie, za co byłaś mi potem taka wdzięczna, a to nie było przecież nic takiego. I moment, w którym powiedziałaś, że za mną tęskniłaś, za moim optymizmem, dobrą energią i uśmiechem, myślałem, że mi serce wyskoczy z piersi. Bo od tego momentu nie byłaś tylko koleżanką ze szkoły, w której się zabujałem do szaleństwa, byłaś moją ukochaną. I każdy dzień przez te ostatnie dwa lata był wspanialszy, bo ty stałaś się częścią mojego życia. Stałaś się moją ostatnią myślą przed zaśnięciem i pierwszą po obudzeniu - w tym momencie Taehyung poczuł, jak Jeongguk przytula go pasie i przyciąga do siebie, składając lekkie pocałunki na jego karku. Czuł jego klatkę piersiową tak mocno przyciśniętą do swoich pleców, tak mocno bijące serce, na pewno boleśnie obijające się o żebra. Czuł, z jaką miłością przytula go starszy i nie mógł zrobić nic innego, jak mocniej się w niego wtulić. - I chociaż dzień, w którym postanowiłem ci się oświadczyć, był najbardziej stresującym dniem mojego życia, to niczego nie żałuję. Bo wiem, że od teraz będziesz moja już na zawsze. Kocham cię skarbie i to się nigdy nie zmieni, bo czuję, że moje serce, odkąd tylko się urodziłem należy do ciebie.
I kiedy prawie wszyscy goście na sali starali się nie płakać, panna młoda jedynie wstała ze swojego miejsca, podeszła do męża i pocałowała go. Na sali rozbrzmiały oklaski, a para młoda zabrała się za pierwszy taniec.
•••
Po kilku mniejszych przemowach, wesele rozkręciło się na dobre. Pan młody był już nieco wstawiony, gdy w szybkim tempie obkręcał swoją żonę na parkiecie. Alkoholu i tańców nie brakowało.
Blondyn jakiś czas temu zauważył jedną osobę, z którą jak stwierdził w myślach, musiał porozmawiać. Wstał ze swojego miejsca, usprawiedliwiając się potrzebą wyjścia do toalety. Zignorował pijacki bełkot Jimina, że ma zostać i oddalił się od stolika. Wspomniana osoba również chciała zamienić z nim dwa słówka, dlatego tylko czekała na odpowiednią chwilę i wciągnęła Kima do pomieszczenia dla personelu. Na początku Taehyung próbował się wyrwać, nie wiedząc co się dzieje. Jednak gdy ujrzał twarz swojego "napastnika", natychmiastowo przerwał.
- Kurwa, Jongsuk. Nie strasz mnie tak.
- No spokojnie spokojnie, zresztą widziałeś, że tu jestem, więc było się domyślić co zrobię.
- No ale jesteśmy na weselu mojego przyjaciela. A nie daj Boże, Jeongguk zobaczy, że wychodzimy stąd razem, to pomyśli sobie, że poszedłem się bzyknąć z kelnerem.
- Zawsze możemy.
- Spierdalaj. Dzieki, ale nie.
- Kurna, ale zacząłeś świętoszka zgrywać. A może jeszcze powiedz mi, że się zakochałeś w tym bogatym dzieciaku.
- Jaja sobie robisz? Dobrze wiesz, że nienawidzę go od liceum, i szybko to się nie zmieni, a raczej nigdy.
- Niech będzie, że ci wierzę. A tak poza tym, kiedy będziesz miał dostęp do jego konta? Musimy przelać niedługo część kasy do tego chińczyka.
- Daj mi jeszcze chwilę. Jeon już jest we mnie szaleńczo zakochany, pogłaszczę go jeszcze trochę po główce, to zmięknie do reszty. Jak tylko udostępni mi swoje konto, spłacamy gościa, a ja będę mógł z nim wreszcie zerwać. No bo ile można, naprawdę mam go już dość. Chociaż mieliśmy dużo szczęścia, że akurat go spotkałem. Można powiedzieć, że był to dzień, w który skończyły się wszystkie nasze problemy.
- Racja. Bez niego pewnie nadal musiałbyś dawać dupy jakimś starym dziadom. Ale rany, naprawdę nic się nie zmieniłeś. Masz ty w ogóle sumienie, tak okrutnie łamać mu serce?
- Życie nie jest łatwe, a on zna mnie zbyt dobrze. Głupi jest, że mi zaufał. Ale ja nie narzekam, zyskaliśmy chodzący portfel, więc muszę wytrzymać z nim jeszcze trochę. Dobra idę, bo będą się zastanawiać, co robię tak długo w tym kiblu.
- Zawsze mogłem cię rzeczywiście bzyknąć.
- Kurwa, jesteś obrzydliwy - rzekł z niesmakiem Kim i wyszedł z pomieszczenia, uprzednio rozglądając się, czy nikt nie zwraca na niego uwagi. Dlatego po raz kolejny uśmiechnął się do siebie szarmancko, przywdziewając swoją ulubioną maskę i kierując się do zakochanego w nim po uszy Jeongguka.
CZYTASZ
mom meet my Boyfriend • taekook
Romancejeongguk, pod wpływem impulsu wybiega z drogiej restauracji, chwytając za rękę przypadkowego blondyna i prosząc go, aby został jego chłopakiem taehyung zostaje nagle zaczepiony przez przystojnego bruneta, który wręcz błaga na kolanach, aby udawał j...