mom, this is...

15K 888 594
                                    

- Jeongguk, mówię do Ciebie. Synku, mógłbyś chociaż udawać, że słuchasz - mówiła do niego łagodnie matka.

Brunet podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się cierpiętniczo. Pogładził tylko koszulę na brzuchu i poprawił marynarkę. Miał dość ich wypadów na rodzinne obiadki do restauracji. Wolałby spędzić ten czas na bieganiu lub siłowni. Koniec końców, na wszystkich spotkaniach ostatecznym tematem do rozmów był brak jego drugiej połówki. Właśnie dlatego wolał się nie odzywać. Westchnął zmęczony i spojrzał znów na rodzicielkę. 

- Słucham Cię mamo, tylko nie chce mi się znowu słuchać waszego narzekania, że nikogo sobie znaleźć nie mogę, a to nie jest tak że strzelisz palcami i masz jak na zawołanie. 

- Jeongguk, to nie tak że narzekamy, ale jednak masz już dwadzieścia pięć lat. I zdaje mi się, że każdy za tobą szaleje, ale przestań tak we wszystkich przebierać, bo rzeczywiście zostaniesz sam do końca życia. Już nawet chłopak byłby w porządku. 

Do rozmowy dołączył jego ojciec, który dotychczas tylko przytakiwał swojej żonie. Mimo tego, w jakim homofobicznym kraju żyją, nie miał nic przeciwko odmiennej orientacji syna. Grunt żeby w ogóle sobie kogoś znalazł, skoro niedługo ma przejąć jego firmę. Po raz kolejny, brunet jakby wyłączył się z rozmowy, kiedy za oknem ujrzał anioła. Dosłownie.

Przez oszkloną ścianę dostrzegł ślicznego (a przynajmniej tak mi się zdawało, ze względu na odległość w jakiej się znajdowali) blondyna, ubranego w błękitną koszulę, która wciśnięta była w czarne, opinające rurki. Widział tylko jego profil, ale zanim zdążył przeanalizować, co dokładnie odpieprza, wstał powoli od stolika. Rzucił tylko przez ramię:

- A co, jakbym wam powiedział, że kogoś mam. 

Ruszył szybkim krokiem między stolikami innych gości, czując się jak w jakimś filmie. Serce biło mu tak szybko, że nie nadążał z oddechem. Zupełnie jakby zakochał się od pierwszego wejrzenia. Wyszedł na zewnątrz, zupełnie ignorując zdumione spojrzenia rodziców i dopiero wtedy zauważył, jak ciemno było, a anielskiego blondyna widział jedynie dzięki światłu lamp. Zauważył go kilkanaście kroków od siebie, więc rzucił się pędem i chwycił go za nadgarstek. Nieznajomy próbował wyrwać rękę z jego uścisku, lecz kiedy zobaczył kto go zaczepił, przestał. Już chciał coś powiedzieć, ale Jeon odezwał się pierwszy.

- Przepraszam, że Cię tak nagle zaczepiam, spokojnie, nie jestem żadnym zboczeńcem ani gwałcicielem, tylko mam jedną prośbę - złożył ręce jak do modlitwy i spuścił głowę na dół. - Błagam, zgódź się udawać mojego chłopaka przed rodzicami.

Chłopak tylko spojrzał na niego zszokowany, jednak po chwili uśmiechnął się chytrze pod nosem i chwycił go za jedną rękę, ciągnąc w stronę restauracji.

- Dobra, prowadź do tych swoich starszych - zgodził się, a Jeongguk patrzył się uradowany na jego plecy. 

Natomiast niższy chłopak szedł nadal zadowolony, z głową lekko pochyloną do dołu, byleby tylko brunet nie zaczął mu się przyglądać. Tego mu było trzeba. Wpakowanie się do rodziny Jeonów, jednej z najbogatszych w mieście, bo skoro będzie zaraz oficjalnie przedstawiony, oznacza to, że nie wyplącze się z tego tak szybko. Minęło dosłownie kilkanaście sekund, od próśb chłopaka do dotarcia do stolika starszego państwa. Jeongguk z uśmiechem zaczął wyjaśniać rodzicom, dlaczego tak szybko wyszedł.

- Mamo, tato, chciałbym wam kogoś przedstawić. To jest mój chłopak... - urwał, kiedy spojrzał w stronę swojego "ukochanego" i poczuł, jak nagle cała krew w nim wrze. Jak mógł wcześniej się tego nie domyślić? Dopiero w całkowitym świetle był w stanie rozpoznać te znajome rysy. Blondyn jeszcze uśmiechnął się do niego sztucznie i zwrócił się do jego rodziców.

- Miło mi państwa poznać. Nazywam się Kim Taehyung - odezwał się zadowolony i ukłonił głęboko przed może przyszłymi teściami. Po tym, spojrzał na najmłodszego Jeona z piorunami w oczach i odezwał się najbardziej przesłodzonym głosem, jakim tylko potrafił. - Tak się cieszę, że w końcu nas sobie przedstawiłeś, kochanie.

I na samo słowo kochanie, Jeongguk był bliski zwymiotowania na niego. Stali tak tylko i mierzyli się zabójczymi spojrzeniami, idealnie schowanymi pod maskami kochanków. Nie mógł uwierzyć jak mógł wpakować się w takie bagno. W końcu nie na co dzień słyszy się takie słowo, z ust swojego największego licealnego wroga. A w jego przypadku nie było osoby, której nienawidziłby bardziej niż Kim Taehyunga.

•••

Wena przyszła nagle, więc nagle jest też nowe opowiadanie :*

mom meet my Boyfriend • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz