tell me where you are

5.4K 453 54
                                    

(a/n: chciałabym podziękować za 3k wyświetleń i prawie 500 gwiazdek, bo to oznacza, że do kogoś jednak ten fik dociera i jest mi z tego powodu mega miło, love u💜)

- Miło mi pana poznać, panie Hiyoshi - przywitał się Jeongguk, gdy Hyerin zaprosiła detektywa do gabinetu swojego szefa. Chciało mu się śmiać, bo mężczyzna naprawdę wyglądał jak wyjęty z jakiegoś filmu kryminalnego. Brązowy płaszcz i takiego samego koloru kapelusz idealnie odzwierciedlał jego zawód.

- Witam panie Jeon. Cieszę się, że pańska asystentka odezwała się akurat do mnie. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc panu znaleźć...?

- Niedoszłego męża - dokończył biznesmen. Wskazał mężczyźnie krzesło naprzeciwko i sam usiadł na swoim skórzanym fotelu.

- Dobrze, będę potrzebował każdej informacji na temat poszukiwanego, aby go odnaleźć. Jego zdjęcia, jakieś rzeczy panu o nim przypominające, numer telefonu? Ale może zacznijmy od imienia i nazwiska - japończyk wyciągnął z wewnętrznej kieszeni płaszcza notes, który otworzył gdzieś na środku. Chwycił długopis i spojrzał wyczekująco na swojego klienta.

- A więc tak, nazywa się Kim Taehyung. Mam tylko jedno jego zdjęcie, a jedyne co teraz tak naprawdę po nim mi zostało to pierścionek zaręczynowy. Chociaż, mogę zadzwonić do przyjaciela, bo po tej całej aferze w zeszłym roku zabrał jego rzeczy, ale może cudem ich nie wyrzucił. Mogę? - zapytał, wyciągając telefon. Detektyw kiwnął głową na znak, że się zgadza. Czarnowłosy wyszukał na liście kontaktów numer Mina i przystawił telefon do ucha. Nie musiał czekać długo, bo po chwili usłyszał głos Jimina.

- Hej Jeongguk, Yoongi pojechał załatwić w urzędzie kilka rzeczy na ślub i zapomniał jak zwykle telefonu. Co jest?

- O hej Jimin, może to nawet lepiej, że to ty odebrałeś, a nie on. Powiedz mi, pamiętasz jak Yoon zabrał ode mnie wszystkie rzeczy Taehyunga? On... Serio jest wyrzucił?

- Gguk, nie wiem czy to dobry pomysł... No wiesz, wracać do tego wszystkiego.

- Po prostu mi powiedz - odpowiedział z naciskiem, chcąc się w końcu dowiedzieć, czy naprawdę wszystko poszło na śmietnik.

- Nie, nie pozwoliłem mu na to. Pudło z tym wszystkim jest u nas w piwnicy. Czemu je chcesz?

Jeongguk odetchnął z ulgą, na to co usłyszał.

- Nie mów nic na razie Yoongiemu, ale jego mama obudziła się ze śpiączki, a ja chcę go znaleźć. Ale tak naprawdę nie mam nic, co może mnie na niego naprowadzić.

- Jeżeli pan chce, to możemy pojechać po jego rzeczy, a resztę ustalić w pańskim mieszkaniu - wtrącił się Hiyoshi, notując kilka nieistotnych słów.

- Rany Jeonggukie - westchnął Park do telefonu. Jasne, że chciał, żeby Taehyung się znalazł, nadal nie mógł sobie wybaczyć, że nie dostrzegł, jak przez te wszystkie lata cierpiał. I na pewno Kim ucieszyłby się, gdyby tylko się dowiedział, że jego mama się obudziła. - Nawet nie wiem, co powiedzieć.

- Skoro Yoongiego nie ma, to mógłbym wpaść po ten karton?

- Tak, pewnie - odpowiedział szybko Jimin. - Zaraz idę do piwnicy. I nie martw się, nic mu nie powiem. Ja też chcę, żeby Tae do nas wrócił. Tęsknię za nim.

- Wiem, ja też. Widzimy się za chwilę. I dzięki.

Rozłączył się z przyjacielem i odłożył urządzenie na biurko. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Był pewien, że to wszystko, co było związane z jego słońcem przepadło. A jednak nie i teraz te rzeczy mogły wrócić do prawowitego właściciela. Właściciela serca Taehyunga. Bo w końcu jego serce należało tylko do Jeongguka.

- A co do numeru - zwrócił się do detektywa, przypominając sobie o jego obecności. - Usunął go, bo zaraz po tym, jak się dowiedziałem, że wyjechał, chciałem do niego zadzwonić. Więc nie było z nim żadnego kontaktu.

- Proszę się nie martwić, zrobię co w mojej mocy, aby go znaleźć. Mam od tego dobrych ludzi. A teraz jedźmy po te rzeczy.

•••

Mężczyźni kierowali się już do apartamentu Jeongguka, po odebraniu od Jimina dużego, szarego pudła. Czarnowłosy odstawił karton na stoliku w salonie, patrząc przez chwilę na nie. Drugi mężczyzna usiadł na fotelu i zaczął przeglądać coś w telefonie, dając swojemu klientowi trochę swobody. I Jeon był mu za to wdzięczny. Spojrzał ostatni raz na fortepian, jakby wciąż czując duszę Taehyunga w czterech ścianach swojego domu. Uchylił skrzydełka kartonu i zajrzał do środka. Łzy momentalnie naszły mu do oczu, dostrzegł bowiem jego skórzany zeszyt do nut. Otworzył go na pierwszej stronie, gdzie znalazł piosenkę z dzieciństwa blondyna. Przewrócił kilka kolejnych kartek i zdziwił się, gdy dostrzegł strzępki jednej z nich. Brakowało całej strony. Odłożył zeszyt na stolik i szukał dalej. Gdzieś w tych wszystkich gratach leżała błękitna koszula, ta sama, którą Kim miał na zdjęciu w restauracji. Jedyne ubranie, które mu po sobie zostawił. Miał wrażenie, że nadal czuł na niej jego perfumy. Jeongguk stwierdził, że potrzebuje przerwy, więc usiadł ciężko na kanapę, nadal wpatrując się w karton. 

- Zostawię pana w spokoju, na pewno w środku jest jeszcze sporo rzeczy. Ja natomiast zwrócę się do swoich ludzi i najpierw stwierdzimy, czy pana narzeczony jest w ogóle w kraju.

- Dziękuję. Dam znać, jak znajdę coś przydatnego - pożegnał się z mężczyzną w płaszczu i zamknął za nim drzwi. Wziął głęboki oddech i wrócił do salonu. Chwycił do rąk zeszyt i po skierowaniu się do fortepianu, położył go na nutowniku. Sam usiadł na stołku i podniósł pokrywkę. Nagle przypomniały mu się te wszystkie chwile, gdy jego ukochany uczył go, który klawisz odpowiada za jaki dźwięk. I chociaż nigdy nie próbował grać, a już w ogóle o tym nie myślał po jego zniknięciu, teraz chciał spróbować. Serce zaczęło bić mu jak oszalałe, gdy podczas kartkowania zeszytu znalazł to, czego szukał.

"Ulubiona melodia Gguka"

Zaczął powoli sunąć palcami po klawiszach, chłonąc dźwięki płynące z instrumentu. Do jego uszu zaczęła docierać muzyka, ta sama, którą słyszał wieczorami, gdy jeszcze był z nim Tae. Zatracił się całkowicie, wygrywając melodię i przypominając sobie twarz jego szczęścia, wspomnienia, gdy wszystko było dobrze i nic nie stało im na przeszkodzie. Czuł się, jakby blondyn siedział obok i patrzył na niego z dumą wypisaną w oczach. Zanim dotarł do końca poczuł łzy, spływające mu po policzkach. Nie był w stanie skończyć piosenki, więc jedynie schował twarz w dłonie i zaczął płakać. Nie nadążał z wycieraniem twarzy, bo dopiero teraz to do niego dotarło.

Zrozumiał, że przecież Taehyungowi naprawdę coś mogło się stać i zamiast znaleźć go całego i zdrowego, mogli jedynie znaleźć jego grób. Naprawdę mógł go już nigdy nie zobaczyć i gdyby tak się stało, najpewniej strzeliłby sobie w głowę, bo życie bez tego wyjątkowego blondyna nie miałoby już większego sensu. Znowu poczuł się jak rok temu, gdy płakał nad fortepianem, ale teraz modlił się, żeby wszystko było z nim w porządku.

Wróć do mnie Taehyung, błagam.

mom meet my Boyfriend • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz