Jakiś czas później...
Taehyung mieszał zupę w garnku, wsłuchując się w cicho lecąca piosenkę z radia. Jedną ręką podpierał się o blat, co chwilę ziewając po nieprzespanej nocy. Przymknął na chwilę oczy, chcąc się chociaż trochę zrelaksować. Gdy je z powrotem otworzył, utkwił wzrok w oknie, przez które widział ogród. Cieszył się, że Jeongguk zgodził się na przeprowadzkę do domku jednorodzinnego. Wreszcie czuł, jak układa mu się życie. Jego mama była u nich częstym gościem, ostatnio otworzyła nawet własną kwiaciarnię. Wzięła rozwód z Jaesungiem i zamieszkała w centrum miasta. Równie często wpadali do nich rodzice jego męża, którzy nie ukrywali zachwytu z jego powrotu. Co jakiś czas spotykał się z Jiminem i nawet Yoongi przestał na niego krzywo patrzeć. No i jeszcze, Hoseokowi urodziła się córeczka. Chińczyk również przestał dawać o sobie znać, gdy biznesmen wpłacił ostatnią część długu. To był moment, w którym Taehyung mógł w końcu odetchnąć. Nagle z rozmyśleń wyrwał go dzwonek telefonu. Odebrał go szybko, gdy ujrzał na ekranie zdjęcie ukochanego i ustawił głośnomówiący.
- Co jest kochanie? - zapytał i chcąc nie chcąc, uśmiechnął się na sam fakt, że starszy do niego zadzwonił, mimo że miał być zaraz w domu.
- Jestem w sklepie, mam coś kupić? - no tak, bo po co innego miałby dzwonić. Młodszy westchnął.
- Tak, kup płatki, bo...
- Tato! - z salonu wyskoczył czteroletni chłopiec, od razu uczepiając się nogi Kima. - Hyunsuk znowu się źle czuje - zapłakał, chowając twarzyczkę w jego kolano.
Za nim do kuchni wszedł z markotną miną jego bliźniak, owinięty niebieskim kocykiem. Spojrzał ze smutkiem na Taehyunga, po chwili kichając i szlochając. Trzydziestojednolatek podszedł do swojego synka, kucając przed nim i położył mu dłoń na czole.
- Skarbie, znowu źle się czujesz? - zapytał zmartwiony. W końcu siedział przy jego łóżku przez pół nocy pilnując, żeby gorączka nie wróciła. - Hyunsukie?
- Ale ja nie jestem Hyunsuk - odezwał się nagle zupełnie normalnie, po czym zaczął się śmiać. Seunghun wskoczył tacie na plecy i dołączył do swojego brata. Mężczyzna chwycił drugiego syna pod pachę, idąc ze zdenerwowaniem do salonu.
- Znowu nas nie rozpoznałeś tato! - krzyknęli jednoczenie, nie mogąc przestać się śmiać. Taehyung próbował pozbyć się uczepionego do swoich pleców syna, drugiego obracając do góry nogami. Teraz, jak tak na nich patrzył, to widział w nich dosłowną kopię Jeongguka. Czarne jak smoła włosy i duże, błyszczące oczy. Tak samo wredni, tak samo śliczni.
- Wy gówniaki, jestem waszym ojcem, więc jak możecie mi to... - przerwał w pół zdania, gdy dostrzegł stojącego w przedpokoju czarnowłosego z siatkami. Biznesmen patrzył na ten obrazek ze zdziwieniem, po czym parsknął pod nosem. Dzieci momentalnie oderwały się od Kima.
- Tata! - krzyknęli i polecieli do niego, więc starszy odłożył zakupy i chwycił synków na ręce. W myślach dziękował sobie, że zaczął chodzić na siłownię, bo podniesienie takich dwóch czterolatków to nie lada wyzwanie. - Musisz zobaczyć, jaki zamek zbudowaliśmy!
- Jasne, że zobaczę - odstawił dzieci na podłodze i kucnął przed nimi. - Zaraz przyjdę go zobaczyć, więc idźcie już i wszystko przygotujcie, a ja się przywitam z tatusiem.
Bliźniaki pobiegły uradowane do pokoju, a Jeongguk wstał i podszedł do swojego męża. Objął go w pasie i pocałował lekko, czując jaki brunet jest spięty. Ten nadal jednak był obrażony, więc jedynie założył ręce na piersi, wpatrując się w niego oskarżycielsko.
- Co jest? - zapytał starszy.
- To jest, że twój niewyżyty kutas musiał nam zrobić bliźniaki, a teraz ty grzejesz tyłek w biurze, natomiast ja muszę ogarniać swoje zajęcia, obiadki, żebyś nie narzekał, no a jak do tego wszystkiego dochodzi pilnowanie maluchów, to uwierz, ale nie jest łatwo - Taehyung czuł, jak się nakręca. Starszy zaśmiał się na jego reakcję i wtulił go w siebie.
CZYTASZ
mom meet my Boyfriend • taekook
Romansjeongguk, pod wpływem impulsu wybiega z drogiej restauracji, chwytając za rękę przypadkowego blondyna i prosząc go, aby został jego chłopakiem taehyung zostaje nagle zaczepiony przez przystojnego bruneta, który wręcz błaga na kolanach, aby udawał j...