Taehyung nie obudził się w ciepłych objęciach, jak na to liczył. Obudziły go promienie słoneczne, wpadające przez odsłonięte okno i buszujący w jego szafie Jeon. Patrzył przez chwilę na niego niezrozumiale, będąc jeszcze zaspanym. Z jednej strony mu to nie przeszkadzało, w końcu ufał mu jak nikomu innemu, ale jednak...
Co on do chuja wyprawiał o ósmej rano?
- Jeongguk, co ty odkurwiasz?
Czarnowłosy, stojący w samych bokserkach i wyciągający pierwsze lepsze ubrania Taehyunga z szafy, uśmiechnął się do niego lekko.
- Jak uroczo mnie witasz, kochanie - zaśmiał się i wsunął na nogi spodnie. Wdrapał się z powrotem na łóżko i ucałował Kima na dzień dobry. - Widzę, że humor dopisuje mojej małpce.
- Dupa mnie przed ciebie boli - sapnął i zarumienił się. Zaczął wygrzebywać się z pościeli, gdy narzeczony znowu się od niego oddalił. Ubrał bokserki i koszulkę, po czym zabrał się za chowanie rzeczy, które rzucił na łóżko starszy. - A teraz gadaj, o co chodzi.
- Zostaw to, bo lecimy do Korei i nie mamy czasu. Z tego całego entuzjazmu zapomniałem ci powiedzieć, że Jimin ma ślub. Dokładnie jutro. A za cztery godziny mamy samolot, więc będziemy mieli tylko chwilkę, żeby się ogarnąć i jechać do urzędu - powiedział na jednym wdechu, w ogóle nie biorąc pod uwagę odmowy Taehyunga. Ubrał się do końca i spojrzał wyczekująco na bruneta.
- Czekaj, co? Jak to "Jimin ma jutro ślub"? Nie możesz tego mówić tak nagle, a potem oczekiwać, że rzucę wszystko tutaj i polecę z tobą do Korei, jak gdyby nigdy nic, bo jesteś miłością mojego życia i bez ciebie nic nie ma sensu. Jakby... Jak ty to sobie wyobrażasz? - patrzył na niego, nie wiedząc zupełnie, co o tym myśleć.
- N-no... Tak to sobie właśnie wyobrażam - powiedział niemrawo, no bo Tae miał rację. Uderzył się mentalnie w twarz za swoją lekkomyślność i zasmucił lekko. Poprzednia noc była jego marzeniem i przez chwilę naprawdę myślał, że wszystko będzie po staremu. Zupełnie zapomniał, że Kim ma tutaj swoje życie i pracę i nie może tak po prostu wrócić, bo on ma takie widzimisię. Rozchmurzył się jednak, gdy poczuł ręce oplatające go w pasie i ujrzał te wyjątkowe oczy z czekoladowymi tęczówkami, w których znajdowały się wszystkie gwiazdy świata.
- No to masz szczęście - westchnął i uśmiechnął się lekko Tae, wlepiając w niego wzrok z rozmarzeniem. - Bo jesteś miłością mojego życia i dla ciebie naprawdę jestem w stanie rzucić to wszystko w cholerę.
Zaraz po tych słowach przyciągnął Jeongguka do czułego pocałunku, zostawiając za sobą wszystko to, co zbudował w Miami, na rzecz tego wyjątkowego mężczyzny, który skradł jego serce.
•••
- Ale jak to, nasz lot jest odwołany? - wzburzył się Jeongguk, rozmawiając z kobietą przy stanowisku odpraw. Nie było teraz żadnej opcji, że wylecą z opóźnieniem, bo wtedy nie zdążyliby się z Taehyungiem przygotować. - Mamy zaplanowany lot prywatnym samolotem i jest to bardzo pilny lot.
- Rozumiem proszę pana, ale mieliśmy zgłoszenie o przypuszczalnym podłożeniu bomby na lotnisku. Wszystkie loty zostały odwołane, ale mogę zadzwonić do szefa i zapytać się, czy pana lot może zostać przyspieszony, gdy wszystko zostanie załatwione.
- Tak, proszę - westchnął zdenerwowany Jeon i patrzył, jak pracowniczka lotniska oddala się od stanowiska. Zaczął zagryzać wargę, wpatrując się w ich torby. Przymknął oczy i odetchnął, gdy poczuł na ramieniu uspokajający uścisk dłoni narzeczonego. Spojrzał na niego i uśmiechnął się niemrawo. - Yoongi mnie zapierdoli, jak nie będę na jego ślubie. Kurwa mać.
CZYTASZ
mom meet my Boyfriend • taekook
Romancejeongguk, pod wpływem impulsu wybiega z drogiej restauracji, chwytając za rękę przypadkowego blondyna i prosząc go, aby został jego chłopakiem taehyung zostaje nagle zaczepiony przez przystojnego bruneta, który wręcz błaga na kolanach, aby udawał j...