gold digger

9.6K 770 554
                                    

- Gdzie wychodzisz? - spojrzał z zaciekawieniem brunet na ubierającego vansy Kima. Było już późno, a ten sobie urządzał spacerki, dodatkowo zakładając tylko cienki sweter, ale nie żeby się przejmował jego przyszłym przeziębieniem.

- Nie twój interes - odparł beznamiętnie młodszy, patrząc na niego oschle. Cholera. Kim wyglądał naprawdę ładnie.

- O kurwa, przepraszam że księżniczce zadałem pytanie. Jak już tutaj mieszkasz, to mógłbyś być trochę milszy. No nawet ja już się staram nie być dla ciebie chujem, co jest ciężkie.

I tutaj miał rację. Taehyung mieszkał w apartamencie chłopaka od ponad tygodnia. I naprawdę się starał, żeby w żaden sposób nie przesadzać ze swoim niewyparzonym językiem. Nawet jeśli Kim miał to w dupie i sam zachowywał się chamsko, w głębi duszy był mu wdzięczny, że mógł u niego mieszkać. Nawet jeśli stało się tak tylko przez głupi szantaż. Ale to nie miało znaczenia, skoro blondyn nigdy mu tego nie powie. Westchnął cierpiętniczo pod nosem i cofnął się do salonu, w którym siedział Jeon.

- Nie wychodzę na długo - powiedział do niego, po czym odezwał się dopiero po dłuższej chwili, będąc skanowanym przez starszego. - Może jak wrócę to coś obejrzymy?

- Co ty mówisz? - zapytał kpiąco brunet, ale widząc zakłopotane spojrzenie Taehyunga zrobiło mu się głupio. Po prostu nie chciał wierzyć, że ten tak zwyczajnie zapragnął oglądać z nim telewizję. Przemyślał za i przeciw, i kiedy skończył odezwał się. - Dobra, ale oglądamy to co ja chcę. I bądź za półtorej godziny, to może coś do żarcia zamówię.

Blondynowi na wspomnienie jedzenia zabłysły oczy, a Jeongguk o mało się nie zachłysnął własną śliną. Kim wyglądał w tej chwili naprawdę ślicznie, i gdyby nie znał go wcześniej, to pomyślałby, że może być całkiem znośny. Ale dopiero kwadratowy uśmiech, który pokazał mu chwilę przed wyjściem z mieszkania sprawił, że brunetowi stanęło serce. Siedział tak jeszcze chwilę bez ruchu, wpatrując się w pusty korytarz, analizując to co przed chwilą zobaczył pierwszy raz w życiu.

Piękny, szczery uśmiech Kim Taehyunga.

•••

Jeongguk żałował.

Żałował, że zamówił wielką pizzę, która miała być dostarczona za kilka minut, a Kima nadal nie było.

Żałował, że okazał swoje wielkie serce, a chłopak i tak miał to w dupie, robiąc nie wiadomo co i nie wiadomo gdzie.

Już chciał do niego dzwonić, wyzywając jakim jest zjebem, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka mieszkania wbiegł Kim. I zanim brunet się zorientował, blondyn już był w swoim pokoju. Nie chciał pokazywać że się martwi czy coś, ale z lekkim zdenerwowaniem podszedł do drzwi i zapukał lekko.

- Ej, wszystko w porządku?

- Tak, tak - odezwał się, starając ukryć drżenie swojego głosu, co średnio mu wychodziło. - Ale wywaliłem się po drodze i chyba mi krew leci z nosa, a nie chciałem ujebać bluzki. Wybacz, że tak długo mi zeszło, wezmę prysznic i zaraz idę, dobra?

Jeongguka niezbyt zadowalała taka odpowiedź, ale wolał nie drążyć tematu, skoro młodszy był dla niego wyjątkowo miły. Akurat usłyszał dzwonek do drzwi, więc oddalił się od jego pokoju bez słowa.

Taehyung potrzebował niecałych piętnastu minut, żeby się całkowicie ogarnąć i przebrać, więc kiedy wchodził do salonu ubrany w czarny sweter z golfem, Jeon siedział już na kanapie zajadając się pizzą. Na telewizorze miał już zapauzowany film.

- No w końcu. Dalej, bo żarcie zaraz wystygnie.

Blondyn uśmiechnął się tylko lekko, odrywając kawałek ciasta od koła i siadając dosyć blisko chłopaka, co nie umknęło jego uwadze.

- A ty trochę nie za blisko?

- Boże spierdalaj, chce siedzieć jak najbardziej na wprost telewizora. Przesuń się na sam koniec kanapy, jak masz mnie za jakiegoś trędowatego.

- Dobra, spokojnie zołzo, siedź jak chcesz - odezwał się z rękami do góry, sięgając po pilota.

- Kurwa, ty jak coś wymyślisz to nie masz sobie równych, serio - rzekł z głupim uśmiechem i wyciągnął nogi na udach bruneta.

- Nie za wygodnie ci? - warknął, próbując zrzucić nogi mniejszego, jednak spotkał się z jego wrogim spojrzeniem.

- Spróbuj, a od razu wyśle do twojej matki wiadomość, co odwalasz ze swoim bratem.

Na te słowa momentalnie przestał, po czym odpalił film.

- Titanic? Serio? - spojrzał na niego z politowaniem Taehyung.

- No co? Mój dom, moje zasady.

- Powtarzasz się - odparł i zabrał się za oglądanie filmu.

•••

- Boże Jeongguk - płakał w jego ramię blondyn. - Dlaczego ta idiotka nie może go wciągnąć i go uratować? Zmieścili by się przecież. Japierdole. Czemu jest taka samolubna i chce ratować tylko siebie?

- Jezu... Jestem pod wrażeniem, że nigdy tego nie oglądałeś - odpowiedział mu nie mniej pijany starszy.

Gdzieś w połowie filmu, chcąc poczuć chociaż trochę atmosfery, otworzyli jedno z win jakie stało w barku chłopaka, ku jego niechęci. I co z tego, że po pierwszej butelce którą skończyli, poszła w ruch druga. Jednak nikogo oprócz nich to nie zdziwiło, że skończyli totalnie skuci i splątani, a Kim płakał nad losem Jacka. Chociaż więcej łez zaczęło mu lecieć z oczu na napisach końcowych.

I nawet jeśli była to wina procentów, to dziwili się jak bardzo nie przeszkadza im ich towarzystwo.

- Jak ja jej zazdroszczę Ggukie. Co prawda umarł jej ukochany, ale mogła poczuć z nim to coś. Też tak chcę... - zawył w ramię Jeona, pociągając pod nosem, ignorując mruczenie większego.

Bo widząc jego rumiane, mokre od łez policzki i malinowe usta, naprawdę się starał. Starał się nie rzucić na niego i nie zacząć go całować. Ale nie upadł tak nisko. To był tylko Kim Taehyung. Nikt ważny.

Nikt.

- A ty Ggukie? - spojrzał na niego młodszy, przeszywając go tymi pięknymi brązowymi tęczówkami. I jakim był głupcem że zauważył to dopiero po pijaku. - Byłeś kiedyś zakochany?

Jednak dopiero po tym pytaniu wiedział, że przepadł. Stwierdził, że pierdoli wszystkie swoje zasady i przestrogi przed chłopakiem. Odkleił go do siebie i rzucił na kanapę, przyjmując jego zdezorientowane i wystraszone spojrzenie.

- Nie... Nie rób mi nic złego... - patrzył na niego błagalnie, a Jeongguk tylko zawisł nad nim i uciszył go palcem, patrząc na ten blond cud. Wyglądał tak pięknie i bezbronnie, że nawet jeśli chciałby, to nie miałby serca go skrzywdzić.

- Cichutko.

I wiedział, że będzie tego żałował, że to jeszcze bardziej wszystko skomplikuje, i że rano obwini za to wszystko alkohol. Teraz jednak nie myślał o niczym, tylko o tym ślicznym chłopcu pod nim. O swoim największym wrogu. I z tą myślą zdjął swój palec z jego ust, zastępując go swoimi wargami.

Blondyn początkowo nie wiedział, co się dzieje. Bał się, że starszy będzie chciał mu coś zrobić, czując jednak delikatne pocałunki, zamknął oczy i zaczął odpływać, oddając muśnięcia. Wplątał ręce w jego hebanowe włosy, czasami zjeżdżając nimi na szyję, żeby ją delikatnie połaskotać, za co otrzymywał mocniejszy pocałunek. Z czasem Jeon przeniósł się z ustami na szczękę i resztę twarzy mniejszego, przyciskając mocniej swoje ciało do tego Kima.

Bo w tamtej chwili nie żałował niczego. Nie żałował pocałunków, które oddawał młodszy, ani tego że będzie miał rano wyrzuty sumienia. Nawet jeśli mogło to tylko pogorszyć ich już i tak napięte stosunki.

Jedyne czego się bał, to było to dziwne uczucie w klatce piersiowej. Bał się jutrzejszego odrzucenia przez Kima, jego reakcji i słów. Bał się tego, że czuł się z nim tak dobrze i właściwie, jakby była to najważniejsza rzecz jakiej potrzebował do życia.

Ale najbardziej bał się kochania i oddania swojego serca Taehyungowi.

•••

długo nie było, bo dochodzę do siebie po koncercie ;--;

mom meet my Boyfriend • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz