13. | ғιrѕт мeeтιng wιтн ѕo ραrenтѕ

523 57 13
                                    

↑𝘴𝘰 -𝘴𝘪𝘨𝘯𝘪𝘧𝘪𝘤𝘢𝘯𝘵 𝘰𝘵𝘩𝘦𝘳 -𝘥𝘳𝘶𝘨𝘢 𝘱𝘰łó𝘸𝘬𝘢

Natasha czuła się dziwnie. W teorii wybierała się na spotkanie z rodzicami Clinta. W praktyce odwiedzała też swojego ojca. Nie lubiła tego robić. Zawsze po wizycie musiała odreagować. Nie ważne, czy pijąc, czy wyżywając się na treningu. Te spotkania źle na nią działały.

Clint był równie skołowany niczym Natasha. Wiedział jak dziewczyna znosi odwiedziny i szczerze mówiąc nie był na nie gotowy. Tak samo, jak na odwiedziny u swoich rodziców.

- Natasha, ja rozumiem, że nie jesteś gotowa, jednak pośpiesz się. Za chwilę ma padac deszcz, a my nawet nie wyszliśmy - Clint zapukał do pokoju rudowłosej i poczekał aż ta otworzy drzwi.
- Już idę. Lepiej, by nie padało. Nie mam nastroju na moknięcie - Natasha posłała Clintowi swój firmowy uśmiech numer cztery. Ten, który znaczy mniej więcej "z zewnątrz jest ok, ale w środku krwawię" - Ugh, nie lubię tego robić. Nie jestem na to gotowa. Dlaczego ja się w ogóle na to zdecydowałam?! - Barton przytulił dziewczynę i westchnął.
- Wiem co czujesz. Też tak mam -

Natasha usiadła na trawie i pozwoliła łzom spływać po jej policzkach. Nie rozumiała dlaczego jej rodzice odeszli. Matki nie znała prawie w ogóle. Zmarła przy narodzinach. Ojciec zginął ratując ją, w pożarze, który sama spowodowała. Clint usiadł obok niej. Rudowłosa oparła głowę o jego ramię i otarła buzię z łez.

- Zginął z mojej winy. Uratował mnie kosztem swojego życia, jednak to ja powinnam umrzeć. Miałam wtedy siedemnaście lat i dosyć wszystkiego. Pamiętam, że wzięłam całe pudełko leków i zapaliłam papierosa. Zasnęłam, od niego zapalił się dywan, a od dywanu reszta. Pamiętam też urywki z pożaru. Krzyk ojca i ludzi. Gdy obudziłam się w szpitalu, jego już nie było. Zaczadził się, a mnie cudem odratowano. Mimo iż od tamtego czasu minęło prawie osiemnaście lat, cały czas pamiętam jego 'kocham cię'. Mówisz to dokładnie tak jak on - Romanoff uśmiechnęła się lekko i spojrzała na nagrobek.

Ivan Romanoff. Zginął śmiercią tragiczną. 6.06.2001

Clint objął Natashę ramieniem.
- Moi zginęli w wypadku razem z moim bratem. Miałem wtedy jakieś dwanaście lat. Tułałem się od ciotki do ciotki, aż w końcu trafiłem do bidula. Jakoś wyszedłem na ludzi, ale było ciężko - blondyn uśmiechnął się na wspomnienie o rodzinie.

Mimo iż ich rodziny były gdzieś tam, po drugiej stronie, oni się do nich nie śpieszyli. Mieli siebie.

No siemano to znowu ja! Uśmierciłam rodziny tej dwójki,
bo czemu nie?

+Na prośbę kilku osób
rozdziały będą dłuższe.

Historię pozmieniałam wg komiksów.

affection  | clintasha otp challengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz