Ja: zabij mnie...!!!
HaSty: jesteś na to zbyt piękna :*
Ja: błagam
Ja: mama mnie wykończy
Ja: a Fabian nie jest lepszy
Ja: siedzą oboje na kanapie i rozkazują mi przymierzać kolejne durne kiecki
Ja: zaraz wyrwę sobie serce łyżką do deserów -.-
HaSty: czuję twój ból skarbie, ale pamiętaj
HaSty: robisz to dla mnie ☺
Ja: pffffff chciałbyś
HaSty: widzieć cię rozebraną?
HaSty: o taaak ^^ ♥
Ja: głupek
HaSty: kochasz mnie
Ja: kto tak powiedział???
Hasty: ja
Ja: yhm
Ja: w każdym razie
Ja: ZARAZ KOMUŚ PRZYWALĘ JEŻELI ZNÓW BĘDĘ MUSIAŁA ZAŁOŻYĆ OBCASY
- Ally - zniecierpliwiony głos mamy dobiegł zza kotary przymierzalni. - Czekamy!
- Właśnie, Alison! - poparł ją mlaszcząco Fabian, pewnie znów opychał się muffinami. - Wyłaź!
- Ughhh... Nienawidzę was - warknęłam i wyłoniłam się ubrana w kremową sukienkę z koronkowymi wstawkami, która sięgała mi do kolan.
Mama popatrzyła na mnie spod uniesionej brwi, a Fabian odgryzł spory kęs czekoladowego ciastka i zmrużył oczy.
- Czy ona przytyła, czy mnie się wydaje? - zapytał w końcu Clark. - Pilnowała jej pani z tym obsesyjnym obżarstwem jakimś gównem?
- Próbowałam - mama wskazała ruchem dłoni, żebym wykonała obrót. - Znasz ją, pewnie podjadała nocami. Pod tym względem jest dokładnie jak jej ojciec. Tylko jemu idzie w brzuch, a Ally w tyłek.
- Yhy - Fabian przytaknął. - Zobacz tylko jak szwy jej się rozsuwają na bokach. Tragedia, totalna tragedia - pokręcił głową z dezaprobatą.
- HALO?! JA TU JESTEM! - posłałam im mordercze spojrzenie.
- Widzisz, złotko - Fabian posłał mi długie spojrzenie. - Są na świecie ludzie jak ja - mogą jeść, co chcą i nadal mają boską figurę z talią osy i są ludzie jak ty - jedzą byle co i wyglądają jak kartofel.
- Dzięki - prychnęłam.
- Może powinna zobaczyć czerwoną? - mama spojrzała pytająco na mojego przyjaciela.
- Ma lepszą spódnicę - przyznał. - To może się udać.
- Idź się przebrać - nakazała moja rodzicielka, a ja wywróciłam oczami i weszłam do przymierzalni.
Ja: mam dosyć
HaSty: już jestem w galerii
HaSty: zaraz cię uratuję księżniczko w opresji!!!
- ALLY! - wydarł się Fabian.
- IDĘ! - odkrzyknęłam i szybko wciągnęłam na siebie czerwoną sukienkę z rozkloszowanym dołem.
Dwójka naczelnych krytyków popatrzyła na mnie w milczeniu.
Chyba nie wyglądałam, aż tak źle.
- Dzień dobry - usłyszałam znajomy głos i odetchnęłam z ulgą.
Harry pojawił się przy moim boku i objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie.
- Wezwałaś go na ratunek? - zaraz zgadł Fabian.
- Mam was dosyć - oznajmiłam, a moja mama prychnęła ostentacyjnie.
- Wyglądasz pięknie - mruknął Harry, tak żebym tylko ja słyszała. - Mogę ukraść wam Ally?
- A masz wykupne? - Fabian zrobił poważną minę.
- Bilety do kina mogą być? - Styles uśmiechnął się chytrze.
Mama i Fabian spojrzeli po sobie i oboje skinęli głowami porozumiewawczo.
- Serio, mamo? - zapytałam urażona. - Sprzedałaś mnie za film z Ryan'em Goslingiem?!
- Bez wahania - wzruszyła ramionami. - Wiesz, że cię kocham Ally, ale Ryan'a bardziej.
~~ * ~~
- Masz tu takie słodkie włoski - przypatrywałam się z boku Harry'emu, okręcając jeden z jego loków na palcu.
- Uhh one nie są słodkie - skrzywił się. - Są bardzo zajebiście męskie.
- Takie małe sprężynki przy uszach? - wyszczerzyłam zęby. - Niah, są urocze.
- Jesteś jedyną osobą na świecie, która podczas jazdy samochodem bawi się moimi włosami - mruknął. - Niszczysz mi fryzurę.
- Ej! Reszty nie dotykam! - zaprotestowałam, lekko rozprostowując kosmyk i patrząc jak kręci się znów.
- Pozwoliłbym ci na to dopiero w łóżku - Harry posłał mi spojrzenie, kiedy zatrzymaliśmy się na światłach.
Pochyliłam się i złożyłam na jego ustach długi pocałunek, korzystając z okazji, że było czerwone.
- Niedługo - uśmiechnęłam się.
- Jestem w tobie cholernie mocno zakochany, Ally - powiedział poważnie.- Od zawsze.
- Kocham pana, panie Styles - odparłam. - Pana i pańskie loczki.
CZYTASZ
U've got message ✉ h.s
FanfictionNieznany: Jesteś cholernie seksowna. Ja: Chyba mnie z kimś mylisz. Nieznany: Nie ma takiej możliwości, Ally ☺ Ja: Czy ja Cię znam? Nieznany: Spotykasz mnie codziennie, ale mnie nie zauważasz :( Ja: Powiedź, kim jesteś? Nieznany: Twoim przyszłym chło...