37 ✉

32.3K 2.4K 174
                                    

- TYDZIEŃ - Fabian zrobił wielkie oczy. - A JA NADAL NIE MAM PARY NA PIEPRZONY BAL.

- ŻAL MI CIEBIE - odpowiedziałam z udawanym sarkazmem.

- Pff... Gówno mnie to obchodzi - ukradł mi kawałek pizzy sprzed nosa. - Pieprzysz się z gwiazdą szkoły, spierdalaj suko.

- Z nikim się nie pieprzę - prychnęłam i zamoczyłam swój kawałek w czosnkowym sosie.

- Czemu ty trzymasz tego biedaka na dystans? - Fabian posłał mi pełne politowania spojrzenie. - Od tego czekania jaja mu spuchną i będą jak dwa melony czy coś.

- Nie chcę robić niczego, czego później mogłabym żałować - wzruszyłam ramionami i odgryzłam kęs pizzy. - Spotykamy się jakieś dwa miesiące. Niecałe.

- Znacie się prawie sześć lat - mój wspaniały przyjaciel mlasnął soczyście. - Nie bądź taką żelazną dziewicą, Alison.

- Nie bądź taką puszczalską zdzirą, Fabian - odgryzłam się i spojrzałam na telefon.

Harreh: nudzi mi się jak cholera

Harreh: wolałbym być z tobą

Ja: potrzebujesz czasu z kumplami☺

Harreh: ich nie mogę całować

Ja: kto tak powiedział?

Harreh: mój penis

Harreh: ten sprzęt staje tylko dla ciebie, dziecinko ;)

Ja: omg uhhh...

Ja: serio jesteś niewyżyty

Harreh: zdrowi faceci tak właśnie mają

Harreh: chyba ci zależy na moim zdrowiu?

Ja: cokolwiek

Harreh: czuję się dogłębnie zraniony ALISON

Ja: szkoda mi ciebie

Ja: PRAWIE

Harreh: okrutna

Harreh: czuję się urażony

Ja: czuję się najedzona
Ja: jestem na kolacji z bardzo przystojnym facetem ♥

Harreh: COOO?!

Harreh: Z KIM DO KURWY?!

Ja: nazywa się sos czosnkowy

Ja: niestety jest w związku z pizzą

Ja: nici z całowania

Harreh: umyj zęby

Harreh: będę za godzinę

Ja: ???

Ja: co z chłopakami

Harreh: poradzą sobie

Harreh: mam cholerną ochotę na ciebie

~~ * ~~

- Czego tak walisz w te drzwi?! - mruknęłam, idąc w stronę przedpokoju.

Serio ludzie, przecież nie jestem głucha! Drewniana powłoka razem z całą framugą trzęsła się od rytmicznego uderzania w nią pięścią.

Przekręciłam zamek i uchyliłam drzwi.

- Pogrzało cię? - spojrzałam na Harry'ego spod uniesionej brwi.

- Mnie?! Stoję tu dziesięć minut! - rzucił. - Przecież pisałem, że przyjdę.

- Oh tam... - wywróciłam oczami i wpuściłam go do środka.

Styles prychnął pod nosem i odwiesił kurtkę na haczyku, a następnie zrzucił buty.

- Jesteś sama? - zapytał, rozglądając się lekko.

- Mama poszła do ciotki omawiać przygotowanie tegorocznej wigilii - odparłam.

Harry skinął głową i objął mnie w talii przyciągając do siebie. Jego usta przylgnęły do moich w intensywnym pocałunku. Cholera, jak on dobrze całował... Każdy ruch warg był taki idealny, zgrywał się ze mną perfekcyjnie, badając delikatnie językiem moje podniebienie.

- Za co to? - wykrztusiłam, kiedy oboje już nie mogliśmy złapać powietrza.

- Stęskniłem się - posłał mi cwany uśmieszek i znów naparł na moje wargi, musiałam się oprzeć o ścianę, żeby nie stracić równowagi. Pocałunek był długi i zachłanny, jakbyśmy nie widzieli się kilka miesięcy. Dłonie Harry'ego przesunęły się po moich plecach i zawędrowały pod moją koszulkę, muskając lekko nagą skórę.

- Poczekaj... - udało mi się odezwać między pomrukami przyjemności.

- Hm? - Harry przesunął się na moją szyję i teraz doprowadzał mnie do szaleństwa lekko zasysając skórę, by zostawić na niej czerwony znak.

- Nie... spieszmy... się... - przymknęłam powieki i mocno zagryzłam dolną wargę, żeby nie wydać z siebie jęku.

- Tak bardzo pragnę cię poczuć - wyszeptał przy moim uchu. - Tak cholernie... kurewsko... mocno.


U've got message ✉ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz