8

64 11 0
                                    

Jisung - lewa,

Chenle - prawa.

"Przyjdź jutro do szkoły."

"A jeśli będę się źle czuł?"

"To mnie powiadom i ja przyjdę do ciebie."

"Nie przychodź."

"Dlaczego?"

"Eomma cię nie wpuści. Jest na ciebie zła."

"Dlaczego?"

"Bo nie wziąłem przez ciebie leków."

"Dlaczego?"

"Bo ty nie wziąłeś swoich."

Nie chciało mu się prowadzić z nim tej bezsensownej dyskusji.

"Skąd wiesz?"

"To, że mówisz 'dobranoc' nie znaczy, że idziesz spać, tylko uderzyć pięścią w ścianę."

Jisung westchnął. Spojrzał na swoją obandażowaną dłoń. Chenle za dobrze go znał.

"Mówiłeś, że zawsze bierzesz."

"Ile to jest zawsze?"

"Czasem tylko jedna sekunda."

Chenle uśmiechnął się do siebie.

"Przyjdź jutro do szkoły."

"Nie dam rady."

"Nie możesz być pewny."

"Mogę. Przez ciebie nie wziąłem wczoraj leków."

×××

«Bandaż Jisunga był zakrwawiony, a ściana znów cała czerwona.»

×××

(a/n: Depresyjnie się zrobiło.

Jutro wskakujemy w togi i narka gimnazjum!

Almost free; Love you 3000, NS)

White Moon & Whiter Ceiling | z.cl × p.js |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz