11

69 9 0
                                    

Jisung - lewa,

Chenle - prawa.

"Jisungie?"

"Chenle? Coś się stało?"

"Nie, skądże."

"Brzmisz jakby coś się stało."

Chenle przetarł policzek dłonią. Głupie łzy.

"Chciałem cię przeprosić. Za moje ostatnie zachowanie."

"Nie byłem zły. Tylko trochę... Smutny?"

"Zawiedziony."

"Jak zwał tak zwał."

"Zmienili mi leki."

Och.

"Lekarz się dowiedział, że to coś, jakby morfina, nie pomaga i zapisał mi nowe, mocniejsze. Trochę mi po nich odbija, więc dzisiaj znowu u niego byliśmy, żeby wrócić do starych."

"Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał."

"Jest okej, tylko chemię mi zwiększyli na terapii."

"Chcesz lekcje z dzisiaj?"

"Nie było mnie tak długo, że mam to gdzieś."

Jisung zaśmiał się. Chenle tęsknił za jego śmiechem, tym szczerym.

"Jisung?"

"Tak?"

"Nie masz problemów z agresją, więc czemu psycholog każe ci brać tamto gówno?"

"On uważa, że mam."

"Czemu?"

"Bo te na bezsenność mają skutki uboczne."

"Aha. To zmień."

"Zmienię."

×××

«Nie zmieni, bo na niego zadziała tylko za duża dawka czegokolwiek, ale on chciałby się obudzić.»

×××

(a/n: Z okazji wesołego (nie dla wszystkich) końca roku, trochę depresji od Chensungów ^-^

I am sad & free; Love you 3000, NS)

White Moon & Whiter Ceiling | z.cl × p.js |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz