17

70 9 2
                                    

Jisung - lewa,

Chenle - prawa.

Chenle był w środku streszczania jego rozmowy z Yukhei'em, kiedy do Jisunga dotarło, co tak naprawdę powiedział dzień wcześniej.

"...czyli jeśli Jungwoo, bo tak nazywa się ten chłopak z klasy Marka, zech-"

"Dlaczego uważasz, że bez pierwszego razu, twoje życie jest do dupy?"

Chenle zamilkł i zamrugał kilka razy.

"Nie uważam tak."

"A to co mówiłeś wczoraj?"

"Źle mnie zrozumiałeś. Zapytałeś czy wziąłem antydepresanty, a potem dlaczego jestem jakiś taki, no, depresyjny. W sensie, chciałeś o to zapytać, ale nie zdążyłeś, bo-"

"Dobijaj do brzegu."

"Po prostu dużo myślałem, Jisung, i tyle."

"O moim chłopaku?"

"Między innymi."

"Mhm."

Jisung poprawił się na parapecie.

"Mów dalej o Yukhei'u."

"Nigdy nie podałeś mi jego imienia."

"Yukhei'a?"

"Twojego chłopaka."

"Nie miałem powodu."

"Mogłeś tak po-"

"Chcesz je znać?"

"Nie."

"To przestań."

Zapadła cisza. Chenle nerwowo żuł swoją wargę.

"Możemy o nim porozmawiać?"

Jisung poczuł jak gardło mu się zaciska na samą myśl.

"Możemy."

"Jak się poznaliście?"

"U psychologa."

"Jest z naszej szkoły?"

"Tak. Z klasy Jeno."

"Kogo?"

"Partnera Renjuna na bal. Są przyrodnimi braćmi."

"Aha. Czemu był u psychologa?"

"Jak go poznałem, leczył się na anoreksję."

"Dwa świry."

"To samo mu powiedziałem."

"Kiedy?"

"Na naszej pierwszej randce, pod koniec. 'Tośmy się dobrali. Dwa świry na antydepresantach'."

"Świetny podryw."

"Kpisz sobie, ale następnego dnia sam do mnie przyszedł."

"Jak i kiedy mieliście pierwszy pocałunek."

"Na trzeciej randce...? Nie, na czwartej. On mnie pocałował, nadal mi przez to głupio, i przeprosił, że randka była do kitu."

"A wasz pierwszy raz?"

"W zeszłym roku. Zimą... Było zimno."

Chenle zrobiło się smutno i przyjemnie na raz na myśl o uśmiechu Jisunga.

"Chcesz szczegóły?"

"Takie mniej szczegółowe."

"Taki zwykły dzień, nic specjalnego. Oglądaliśmy 'Friends'. To było zanim poprosił mnie, żebym został jego chłopakiem. I tak z nikąd powiedział, że bardzo mu na mnie zależy. Aha, i że już nie ma anoreksji, więc zrobiliśmy sobie gofry, abym mu uwierzył. I... Tak jakoś... Stało się."

Jisung rumienił się, jakby to znowu był ten zimowy poranek, kiedy obudził się obok swojego ukochanego i na śniadanie jedli naleśniki, a on się nabijał z jego ciągle różowych policzków.

Chenle zachichotał jak mała dziewczynka.

"Dlaczego nigdy go nie poznałem?"

"Spotykaliśmy się, kiedy cię nie było lub po lekcjach. W skrócie - unikaliśmy cię."

"Ale czemu? Wiesz, że nie mam nic przeciwko."

"Opowiadałem mu o tobie dużo, ale powiedział, że nie chce cię poznać."

"Dlaczego?"

"A bo ja wiem? Uszanowałem jego decyzję i tyle."

"Może ma mnie za konkurencję."

Obaj zaśmiali się. Obaj równie sztucznie i gorzko.

"Jasne. Już to widzę."

"Powinienem czuć się urażony?"

"Chyba nie."

"Chyba?"

"Chyba."

Siedzieli przez chwilę w ciszy.

"Dlaczego z nim zerwałeś?"

Jisung odchylił głowę i głośno przełknął ślinę.

Czuł, że Chenle zacznie pytać o coś bardziej poważnego, a jednak nie przewidział tego.

"Chyba nie jestem gotowy o tym rozmawiać."

"Nigdy się nie jest, Jisung."

"Tak jest prościej, Chenle."

"Dla kogo?"

"Dla mnie. Dla niego. Dla nas."

Jisung przetarł łzy z kącików oczu.

"Kochałeś go?"

"Oczywiście, że go kochałem."

"Skąd wiesz?"

"Gdybym go nie kochał, nie dałbym mu możliwości zniszczenia mnie."

Chenle zacisnął zęby.

"Dlaczego chciałeś o nim rozmawiać?"

"Wszystkiego najlepszego z okazji waszej drugiej rocznicy."

×××

«Jisung cholernie tęskni, a Chenle wini się, że nigdy nie zapełni dziury po jego byłym chłopaku.»

White Moon & Whiter Ceiling | z.cl × p.js |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz