14

72 10 1
                                    

Jisung - lewa,

Chenle - prawa.

Jisung otworzył okno, żeby wpuścić odrobinę świeżego powietrza do pokoju.

"Wiesz co sobie myślałem? A gdybyś po balu przyszedł do mnie? Mielibyśmy własny bal."

"Zapraszasz mnie na bal?"

"Tak myślę."

"Chętnie."

"To super! Tylko napisz mi, o której skończycie. Aha! Jak tam z tą dziewczyną?"

"No okej. To siostra Donghyucka."

"Aha. To współczuję. Jest nadopiekuńczy co do niej."

"Poznałeś ją?"

"Mhm."

"Kiedy?"

"Rok temu. W szpitalu. Miała zapalenie płuc."

Jisung czuł dreszcze, schodzące w dół jego kręgosłupa. Zimne, jesienne powietrze wpadało do jego pokoju, bawiąc się jego włosami.

"Masz otwarte okno?"

"Mam."

"A siedzisz przy nim?"

"Mhm. Patrzę z tobą w księżyc."

"Nie przezięb się."

"Mam na sobie twoją bluzę, więc jest mi ciepło."

"Uroczo."

Chenle zachichotał.

"Jesteś ciepły."

"Bo ty jesteś zimny."

×××

«Jisung uwielbiał przytulać Chenle, żeby było mu cieplej, ale tak naprawdę ogrzewał tylko jego serce, bo skóra już zawsze będzie zimna.»

White Moon & Whiter Ceiling | z.cl × p.js |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz