— Udało ci się.
Wpatrzony dotychczas w próżnię Jester drgnął, przenosząc wzrok na swoją towarzyszkę niedoli. Obserwowała go z niepokojem, przez który jej błękitne tęczówki poszarzały, a zwykle pogodny uśmiech wyparła skupiona mina.
Rozciągnął wargi w szerokim grymasie wyzutym z wesołości i przystąpił parę kroków w stronę kobiety.
— Nieźle to wyszło, no nie? — parsknął sucho, rozkładając ręce w teatralnym geście. Cylinder trzymał się na głowie już wyłącznie na słowo honoru, więc szybkim ruchem go poprawił. — Do końca nie sądziłem, że któreś mnie naprawdę posłucha. Że wszyscy... że w ogóle mi uwierzą.
Wciąż nie potrafił uwierzyć we własne szczęście. Spodziewał się, że poprowadzenie ich zgodnie ze swoją wizją będzie zadaniem o wiele trudniejszym, że przyjdzie mu uciekać się do mniej lub bardziej subtelnych metod nacisku, kłamstw, obietnic...
Może nie tylko jemu udzieliła się desperacja.
— Widać ma się ten urok, chociaż nie powiem... — Potrząsnął głową, przeczesując dłonią splątane włosy. — Wszystko mogło skończyć się jeszcze lepiej, tutaj... gdyby nie on.
Mówiąc to, z wyrzutem, niemal odrazą popatrzył na kulącego się u stóp przyjaciółki intruza, pogrążonego w płytkim śnie.
Że też to właśnie on, ze wszystkich ludzi... Gdyby nie obecność Roweny oraz fakt, że być może miał go jeszcze potrzebować żywego (niestety), załatwiłby to w mgnieniu oka. Wystarczyłoby jedno porządne uderzenie młotem, by popchnąć duszę mężczyzny dalej, do kolejnego życia, i zapewnić Alternatywie należny jej spokój. Nie rozumiał, dlaczego kobieta tak zawzięcie broniła naukowca, skoro wiedziała, jakich zbrodni dopuścił się przedtem i jakich dopiero miał się dopuścić.
Nadal wierzył, że wszyscy wyszliby na tym lepiej, gdyby Victor Astel po prostu przepadł w Otchłani.
— Co dalej? — Kobieta szybko zmieniła temat, jasną dłonią zasłaniając głowę śpiącego. Mężczyzną wstrząsnął krótki dreszcz, ale nie otworzył oczu. — Z dziewczynami? Z tą Alternatywą?
Co dalej? Dobre pytanie, wręcz wyśmienite, na które nie miał odpowiedzi.
— Nie wiem — przyznał szczerze. — Wszystko dzieje się po raz pierwszy. Historia, którą widzimy, dopiero się pisze i nawet ja nie mogę powiedzieć, jak to się potoczy.
Oby jak najlepiej. Zasługiwali na to — już nie tylko one, nie tylko on, ale wszyscy nieszczęśliwie uwikłani w ten niekończący się cykl prób i błędów.
Wyglądało na to, że Rowena nie miała więcej pytań. Zaczął toczyć wzrokiem po iluzji, której kształt nadali wraz z kobietą jakiś czas temu. Nad nimi rozciągało się niebo w odcieniu najczystszego błękitu, niezmącone choćby jedną chmurą, pod nimi — niekończące się połacie młodej trawy, wśród której rozsiane były rozpromienione mlecze i puchnące kule dmuchawców. W powietrzu unosił się zapach rosnących nieopodal białych róż, idealnie współgrający z eterycznym niemal blaskiem Światłości, obecnej gdzieś ponad wszystkim.
Kiedyś kochał to miejsce. Dzisiaj, gdyby tylko otrzymał taką szansę, odszedłby na zawsze nie oglądając się za siebie.
Bez ostrzeżenia w cichą scenerię wkradła się lśniąca ciepło czerwona gwiazda, od razu przykuwając uwagę Jestera. Stężał, w skupieniu przyglądając się przybyłemu światłu. Wszystko dookoła zwolniło na kilka chwil.
Nie powinno jej tu być, zatem skąd się wzięła...?
Bez namysłu zerwał się na równe nogi, wciąż wpatrzony w jaśniejący czerwienią punkt na horyzoncie. Od dawna nie miał faktycznego serca, a mimo to czuł, jakby właśnie zamarło.
— Jeśli pozwolisz, Rowie — zwrócił się do przyjaciółki i uchylił jej kapelusza, uśmiechając się pogodnie — wygląda na to, że mam gościa, którym wypadałoby się zająć.
— Oczywiście. — Skinęła mu głową. Także zauważyła tajemniczą gwiazdę, a spędziwszy u boku Jestera wiele czasu, rozumiała jego reakcję. — Ja tu... jeszcze trochę zostanę. Pozdrowisz ją ode mnie?
— Ależ jasne! Do zobaczenia, Rowie.
Wzniósł się nad ziemię i pomknął na spotkanie z odwiedzającą go duszą. Leciał nisko, dłonią muskał pojawiające się coraz liczniej kwitnące pierzasto chryzantemy.

CZYTASZ
Goniąc za głosem (Alta Hora - tom pierwszy)
FantasiKiedy Freja i Hedwiga, łowczynie ze Wschodu, zatrzymują się w Londynie, nic nie zapowiada, aby ich pobyt miała ubarwić jakakolwiek katastrofa. Tym bardziej groźba kolejnego końca świata stanowi przykrą niespodziankę, której dziewczyny muszą stawić c...