Rozdział 9 - Draco i Aurora?

12 2 0
                                    

Draco stał na środku pokoju, spoglądając na mnie. Wtedy sobie przypomniałam, co powiedziałam Crabbe'owi o naszym związku. Oczywiście tego żałowałam, ale to prawda. Jeśli nie ma tu zaufania, to może związku tym bardziej nie powinno być. Podniosłam wzrok na chłopaka o blond włosach i byłam zestresowana. Nic nie powiedział, tylko patrzył na mnie wzrokiem bez wyrazu, stojąc ze skrzyżowanymi ramionami. To sprawiło, że czułam się jeszcze gorzej. Gardło miałam wyschnięte na wiór i polizałam moje również wyschnięte usta. Moja niepewność przekraczała swoje granice.
- Porozmawiajmy na osobności. - powiedział w końcu.
Ton jego głosu nie był normalny. Był niesamowicie... dosadny. W ogóle nie było w nim emocji. Wzdrygnęłam się i pokiwałam głową, zanim złapał moją dłoń i zaprowadził mnie do swojego pokoju, który był pusty. Posadził mnie na łóżku.
- Miałaś rację... w tym związku nie ma zaufania, Auroro.

Nawet na niego nie spojrzałam. Zamiast tego wlepiałam wzrok w swoje stopy, dobrze wiedząc, do czego zmierza ta rozmowa.
- Czyli naprawdę myślisz, że ja i Harry coś do siebie mamy?
Z jego ust wydobył się jęk.
- Zaczęliście się do siebie zbliżać, odkąd wasze nazwiska zostały wywołane w Wielkiej Sali. Co innego mam podejrzewać? Zaczął okropnie się do ciebie zbliżać i widziałem, w jaki sposób na ciebie patrzy, a tylko ja powinienem tak na ciebie patrzyć. A ty jako jedyna powinnaś tak patrzyć na mnie...
Wtedy wstałam i spojrzałam na niego, opierając pocące się dłonie na okrytych szatą biodrach.
- Nie patrzę na niego w żaden sposób, Draco! Jesteśmy po prostu... - urwałam, a Draco gestykulował, bym kontynuowała. Kim w ogóle byliśmy? Znajomymi? Przyjaciółmi? Pseudo przyjaciółmi? – To jest skomplikowane. Nie wiem, kim jesteśmy, Draco, ale mogę ci zagwarantować, że nie mamy romansu. Nie zrobiłabym czegoś takiego, by cię skrzywdzić! Znasz mnie lepiej niż ktokolwie-
- Znam cię lepiej, niż ktokolwiek inny – przerwał mi – I dobrze wiem, co oznacza każde twoje spojrzenie, a sposób, w jaki patrzysz na Harry'ego nie jest dobrym znakiem.

Stałam tam z szeroko otwartymi oczami.
- Cz-czy ty...
Draco tylko westchnął i usiadł.
- Taa, chyba tak.
Musiał wiedzieć, o co mi chodziło, ponieważ dało się wyczytać z jego twarzy, że cierpiał. Odwróciłam się i wyszłam do pokoju wspólnego. Wszyscy tam byli, stojąc i obserwując mnie z uniesionymi brwiami. Nie wiem, jaki wyraz przybrała moja twarz, ale musiał być wymowny na tyle, by zrozumieli, że Draco i ja już ze sobą nie byliśmy. Moje stopy zaprowadziły mnie do łóżka, a ja położyłam się w nim i nie poruszyłam się przez całą resztę dnia.

Znajome uczucie odrętwienia rozeszło się po moim ciele, zupełnie jak wtedy, gdy straciłam rodziców, ale teraz było bardziej znośne. Draco i ja ze sobą zerwaliśmy. Jak mam żyć dalej? Jak on będzie żył dalej? Nawet nie chciałam wiedzieć, więc zamknęłam oczy i cichutko popłakiwałam, zanim zasnęłam.

***

Siedziałam obok Milicenty w Wielkiej Sali, jedząc śniadanie.
- Nie mogę uwierzyć, że ze sobą zerwaliście. 
Agresywnie wgryzłam się w jabłko i przeżułam. Byłam bardziej zdenerwowana, niż zraniona.
- Ta, cóż. Życie nie jest sprawiedliwe, Milicenta - upuściłam jabłko i westchnęłam - Zwłaszcza moje. 

Przeciwna Granger (Rok 4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz