Rozdział 14 - Granger Pomaga Weasley'owi

15 1 0
                                    

- Czy to nie jest trochę obrzydliwe, widząc, jak dziewczyny śledzą Kruma, kiedy ćwiczy? – spytałam, spoglądając z obrzydzoną miną na dziewczyny, które za nim szły.
- Ty po prostu nie jesteś normalną dziewczyną. – odpowiedział Ron.
Dałam mu kuksańca w żebra.
- Zamknij się.
Widziałam, jak spojrzał na Hermionę i przyglądał jej się przez chwilę, a ona spuszcza wzrok na swoją książkę, by po chwili przenieść spojrzenie na dziewczyny. W jej oczach rozbłysła zazdrość. Przyłapała mnie na patrzeniu i oblała się rumieńcem, a ja uśmiechnęłam się chytrze.

Siedzieliśmy teraz w klasie Snape'a, cicho pracując z Hermioną i Harrym, ale Ron nie był tym zainteresowany.
- Ale obciach. Zobaczysz, okaże się, że tylko my nie znajdziemy pary.
Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami. Dosłownie obok niego siedziała dziewczyna, którą mógł zaprosić. Hermiona. Nagle Snape chwycił go za głowę i odwrócił tak, żeby patrzył w swoją kartkę. Ron spojrzał na Harry'ego.
- Cóż, nie my. Powinienem raczej powiedzieć, że tylko ja, bo jak wiadomo ty idziesz z tą tutaj Ślizgonką. Więc, pewnie ja i Neville.
Harry się zaśmiał.
- Neville na pewno pójdzie z babcią.
Zachichotałam i przypomniałam sobie, co Harry mi powiedział. Poprzedniego wieczoru razem z Ronem przyłapali Neville'a, ćwiczącego kroki w swoich eleganckich butach w ich dormitorium. Szczerze, byłam pod wrażeniem. Neville nie wyglądał na kogoś, kto tańczy.

Hermiona zerknęła na chłopców.
- Jak chcecie wiedzieć, to Neville już kogoś ma.
Ron jęknął i przeniósł zaskoczone spojrzenie na mnie i Harry'ego. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do ćwiczeń. Neville może osiągnąć, co chce, nawet jeśli bywa głupkiem.
- Jestem załamany – zaskomlał Ron.
Też bym była, stary. Też bym była. Po krótkiej chwili Ron dostał liścik od Freda, który zaprosił Angelinę, a ona się zgodziła. Przewróciłam oczami i pokręciłam głową.
- Następna śliczna jest już zajęta, Ron. Radzę ci, żebyś wziął się w garść. Nie chciałbyś iść z jakąś pustą laską.

Ron spojrzał na Hermionę.
- Hermiona, jesteś dziewczyną.
Harry ostrzegawczo uderzył Rona w ramię. Cicho jęknęłam.
- Bystry jesteś. – odpowiedziała mu Hermiona.
Co za idiota. Dotarło do mnie, że Harry ostrzegał Rona przed Snapem, bo ten właśnie uderzył ich obu książką w tył głowy.
- Wiesz.. – kontynuował Ron – Jak chłopak przyjdzie sam, to jeszcze pół biedy ale dziewczyna? To żenada.

- Nie pójdę sama, bo tak się składa, że ktoś mnie zaprosił! – powiedziała i chwytając swoją książkę, podeszła do Snape'a i oddała mu swoją pracę. Gdy wychodziła, rzuciła z oburzeniem – A ja się zgodziłam!
- Matko – Ron na nią spojrzał.
Chwyciłam swoją własną książkę i uderzyłam nią Rona.
- Ty kretynie! – westchnęłam – Jeśli właśnie tak miałeś zamiar ją zaprosić, to nigdy nie znajdziesz sobie pary! A i pamiętaj, że okropnie ją obraziłeś! – znów go uderzyłam, ale tym razem mocniej – A moja siostra była prawdopodobnie ostatnią dobrą dziewczyną, którą mogłeś zaprosić. – uderzyłam go trzeci raz.

- Och, Auroro! Naprawdę. – potarł obolałe miejsce.
Harry przewrócił oczami i wrócił do pracy.
- Panno Granger! Proszę. – odezwał się zza moich pleców Snape – Dużą przyjemność sprawia mi oglądanie, jak Weasley obrywa, ale musisz wykonywać swoją pracę.
Wymamrotałam ciche przeprosiny i wróciłam do pisania. Ron spojrzał na Harry'ego i szepnął.
- Zmyśla, nie?
Całkowicie zignorowałam instrukcje Snape'a i ponownie uderzyłam Rona, zanim wróciłam do pracy.

***

Zmierzałam do Sowiarni, słysząc śnieg skrzypiący pod stopami. Wsunęłam dłonie do kieszeni, patrząc na stopnie, żeby nie poślizgnąć się i upaść. Jednak gdy tylko dotarłam na szczyt schodów i zrobiłam krok do przodu, wpadłam na kogoś z taką siłą, że prawie oboje się przewróciliśmy. Osoba jednak szybko mnie złapała. Po chwili podniosłam wzrok i zobaczyłam parę szarych oczu.
- Przepraszam... - mruknęłam cicho do Draco.
- Nie, nic się nie stało. To moja wina – powiedział i lekko wzruszył ramionami.
Zaśmiałam się i odrzuciłam opadający na moją twarz kosmyk włosów. Między nami było jeszcze bardziej niezręcznie od tej całej lekcji tańca.
- Przepraszam, że... chciałem cię wtedy pocałować.
Wzruszyłam ramionami i zmieniłam temat.
- Słyszałam, że zaprosiłeś Pansy na Bal Bożonarodzeniowy.
Zaśmiał się.
- Taak, zaprosiłem.
Mogłam się jedynie uśmiechnąć.
- Baw się dobrze.
Odsunęłam mu się z drogi, aby mógł wyjść z Sowiarni. Skinął głową i wyszedł, a gdy patrzyłam jak odchodzi, znów poczułam uczucie pustki w moim brzuchu

Tęskniłam za nim. Bardzo, ale to dobrze, że odsuwamy od siebie przeszłość i żyjemy dalej... oboje. Tak mi się przynajmniej wydaje. Weszłam do środka i spojrzałam na sowy, aby pogłaskać niektóre z nich. Czasem przychodziłam tu, gdy chciałam być otoczona zwierzętami. Sprawiały, że czułam się lepiej i byłam szczęśliwsza.

***

Harry wpuścił mnie do pokoju wspólnego. Minęła wieczność, zanim zdołał do tego przekonać Grubą Damę. On miał przy sobie swoje jajo, a ja miałam swoje. Oparłam swoje nogi na jego nogach i obracałam w dłoniach złote jajo, próbując określić, czy czegoś nie przegapiłam. To cholerne coś jest zbyt trudne. W pewnej chwili usłyszałam otwierające się drzwi i zobaczyłam, jak Ginny razem z jakąś dziewczyną wprowadzają zszokowanego Rona do środka.
- Spokojnie, Ron. Spokojnie. Wyluzuj się, już po wszystkim.
Podniosłam na nich wzrok znad jajka i uniosłam brew.
- Co do diabła się mu stało? – spytałam.
- Właśnie zaprosił Fleur Delacour.
Kiedy tylko pomogły mu usiąść, moja siostra wstała i podeszła do nich, by uklęknąć obok Rona.
- Co? No i jak? – spytał Harry.

- Odmówiła! – zawołała Hermiona.
Ron był tak blady, że wyglądał jakby miał zaraz zwymiotować.
- Zgodziła się? – spytała zdziwiona Hermiona i zakryła usta dłonią.
- Zwariowałaś? – burknął Ron. – Szła sobie koło mnie. Wiecie, jak one się poruszają. Nie mogłem się oprzeć. Jakoś samo się wyrwało.
Uniosłam brew.
- Samo się wyrwało? Jak to się wyrwało? Cicho czy... ?

- Zacząłeś się wydzierać na cały korytarz – Ginny się skrzywiła – Ja bym się bała.
Położyłam mu dłoń na ramieniu i lekko ścisnęłam.
- No i co dalej? – spytał Harry.
- Jak myślisz? – Ron na niego spojrzał – Nawiałem. Ja się do tego nie nadaję. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
Zauważyłam bliźniaczki Patil i wpadłam na pewien pomysł. Podeszłam do nich.
- Hej dziewczyny, możemy pogadać?
Pokiwały głowami, a ja wzięłam je na bok.
- Która z was chciałaby iść na ten Bal z Ronem? Przypominam, że Harry odpada.
Parvati i Padma wymieniły się spojrzeniami.
- Ja chcę. – odezwała się Padma.
Padma spojrzała na swoją siostrę, jakby oczekując zgody. Parvati skinęła.
- Świetnie! – uśmiechnęłam się.

Podeszłam do nadal zrozpaczonego Rona i chwyciłam go za ramię.
- Masz partnerkę na Bal Bożonarodzeniowy. – rozpromieniłam się.
Wyraz jego twarzy zmienił się ze zrozpaczonego na zagubiony.
- Kogo?!
- Padmę Patil. – odpowiedziałam i z uśmiechem pochyliłam się do jego ucha – Pamiętaj, nikogo nie obchodzi, jak wygląda albo jaka jest. Masz z kim zatańczyć, więc nie będziesz wyglądał jak kretyn. Nie ma za co.
Ku mojemu zdziwieniu Ron wyglądał, jakby kamień spadł mu z serca, gdy opadł na kolana i objął mnie w talii, przytulając się do mnie.
- Dziękuję!
Lekko się skrzywiłam i poklepałam go po głowie, jak psa.
- Ech, w porządku. Wstań już, proszę cię.
Pokiwał głową i z powrotem usiadł.
- Nie lekceważ mojej zdolności do pomocy. – mrugnęłam do niego i z czułością pocałowałam Harry'ego – Muszę wracać do swojego dormitorium. Zobaczymy się na Balu.
Harry się uśmiechnął i delikatnie pocałował czubek mojego nosa, zanim wyszłam.

Czułam w brzuchu uczucie zdenerwowania. Co jeśli spieprzę coś podczas Balu? Co jeśli się potknę? A najważniejsze, jak będę się czuła, widząc Draco tańczącego z Pansy?

Przeciwna Granger (Rok 4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz