Biegłam z Milicentą, która ciągła mnie za sobą.
- No chodź!
- Przecież idę! - warknęłam - Wiesz, nie jestem pieprzonym gepardem, Milicenta!
Przewróciła oczami i dotarłyśmy do Wielkiej Sali. Usiadłam na długiej ławce i obserwowałam jak wszyscy wrzucają swoje nazwiska do czary. Samobójcze dranie. Wtedy zobaczyłam, jak jacyś chłopcy popychają Cedrika naprzód.
- Dawaj, Cedrik! Wrzuć to tam!
Uniosłam wzrok, obserwując ich. Zobaczyłam, jak chytrze na mnie spojrzał i uniosłam brew, gdy on wrzucał nazwisko do czary. Wszyscy jego przyjaciele go dopingowali. Ron nawet pomachał mu i uśmiechnął się do niego, przez co parsknęłam. Gej. Wtedy podszedł do mnie Draco i usiadł przy mnie.
- Hej.
Uśmiechnęłam się.
- Hej!
Usłyszałam wiwatowanie, gdy bliźniacy wbiegli do sali, trzymając kawałki pergaminu ze swoimi nazwiskami.
- Dzięki, dzięki! - powiedzieli obydwaj, a ja pokręciłam głową - Panowie, udało się. Wysmażyliśmy to dziś rano.
Wtedy usłyszałam moją siostrę, która kręciła głową.
- Nic z tego nie będzie. Bliźniacy uklękli przy niej.- Myślisz?
- A niby dlaczego?Hermiona wskazała na linię.
- Widzicie to? To jest Linia Wieku. Dumbledore sam ją narysował.- To co?
- To, że ktoś taki, jak Dumbledore nie da się w żaden sposób nabrać na jakieś żałosne sztuczki z Eliksirem Postarzającym.
- Ale spróbować nie zaszkodzi.
- Chociaż to może żałosna sztuczka.Przewróciłam oczami i obserwowałam, jak piją eliksir. To nie skończy się dobrze. Wskoczyli w Linię Wieku i nic się nie wydarzyło. Uniosłam brew i wstałam, podchodząc bliżej, aby obserwować sytuację z bliska. Bliźniacy wrzucili swoje nazwiska do czary i znów nic się nie stało. Szeroko otworzyłam oczy. Przybili sobie piątkę, ale w następnej chwili zostali odrzuceni w tył z koła, przez co głośno się zaśmiałam. Mieli teraz długie, szare włosy oraz brody i zaczęli turlać się po podłodze i walczyć ze sobą. Nadal się śmiałam, a Draco podszedł do mnie i śmiał się razem ze mną. Przestaliśmy się śmiać, gdy zobaczyliśmy, jak Krum wchodzi do sali. Wrzucił swoje nazwisko do czary i spojrzał na moją siostrę dłużej niż zwykle. Zobaczyłam, jak lekko się uśmiechnęła. Uśmiechnęłam się, a ona zerknęła na mnie, gdy ja do niej mrugnęłam. Posłała mi pogardliwe spojrzenie i oblała się rumieńcem, z powrotem spuszczając wzrok na książkę.
Draco chwycił moją dłoń i szybko wyprowadził mnie z Wielkiej Sali, aż do Wieży Astronomicznej.
- Draco? - spytałam.
Podszedł do mnie i głęboko mnie pocałował. Moje oczy się rozszerzyły, ale oddałam pocałunek równie głęboko. Poczułam jego ręce, wślizgujące się na obie strony mojej twarzy, głaszcząc policzki kciukami. W pewnej chwili usłyszeliśmy huk i głos, który nas od siebie odsunął.
- No, no, no.
Draco przyciągnął mnie do siebie w obronnym geście i obydwoje odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Pansy. Uśmiechała się chytrze.
- To już nie żadna tajemnica, nie sądzicie?
Moje oczy zajaśniały czerwienią.
- Wyjdź, Pansy.
Pokręciła głową i spuściła wzrok na swoje paznokcie.
- Niee. Dobrze mi tutaj.
Chciałam do niej podejść, ale Draco mnie przytrzymał.
- Aurora, ona nie jest tego warta. Nigdy nie będzie. Jest bezwartościowa.
Pansy posłała mu gniewne spojrzenie, wyjmując aparat i pospiesznie robiąc nam zdjęcie.
- Poczekajcie aż szkoła się dowie. - zachichotała i odbiegła, tanecznym krokiem.
Znów chciałam do niej podejść, ale Draco mocno trzymał mnie w miejscu. Pocałował mnie w czoło, a ja poczułam, jak powoli się uspokajam. Co za suka. Westchnęłam i odsunęłam się od niego, wychodząc i idąc w stronę Wielkiej Sali.Tylko poczekaj, Pansy. Tylko poczekaj.
***
Siedziałam w Wielkiej Sali, wlepiając wzrok w stół. Opowiedziałam Milicencie, co się wydarzyło, a ona tylko powiedziała coś o tym, że to była drobnostka. Westchnęłam. Wtedy usłyszałam głos Dumbledore'a.
- Usiądźcie. Proszę.
Draco usiadł obok mnie i odwrócił moją głowę przodem do wszystkich, po czym namiętnie mnie pocałował. Widziałam, jak wszystkim Ślizgonom odebrało mowę. Milicenta uśmiechnęła się i zerknęłam na Pansy, która piorunowała mnie wzrokiem. Oczywiście zrujnowaliśmy jej plan.
- Nadeszła chwila, na którą wszyscy czekaliśmy: wybór reprezentantów.
Zerknęłam na Dumbledore'a, którego ręka była wyciągnięta do czary. Dotknął jej i odsunął się. Ogień przybrał czerwony kolor i wyleciał z niego pergamin, który Dumbledore od razu złapał.
- Reprezentant Durmstrangu: Viktor Krum! - przeczytał Dumbledore.
Wszyscy wiwatowaliśmy, a on podszedł do przodu.- Fleur Delacour!
Znów wszyscy klaskali i się cieszyli, gdy została wywołana reprezentantka Beauxbatons. Następna karteczka wyleciała z czary. To oznaczało naszego reprezentanta.- Reprezentant Hogwartu: Cedrik Diggory!
Wszyscy zaklaskaliśmy, a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Doskonale! Mamy więc już troje zawodników! Ale wiedzcie, że tylko jeden przejdzie do historii, tylko jeden zdobędzie marzenie mistrzów... najwyższe wyróżnienie... Puchar Turnieju!
Ogień znów zaczął się poruszać, jakby był gotów, aby wyrzucić więcej kawałków pergaminu. Moje oczy się rozszerzyły, a wtedy ogień zrobił się czerwony. Mocno chwyciłam Dracona. Wtedy zajaśniał i wyrzucił pergamin. Dumbledore go przeczytał.- Harry Potter!
Szepty omiotły salę, a ja szeroko otworzyłam oczy. Nie ma takiej możliwości, żeby wrzucił nazwisko do tej czary...
- Nie. Nie. - mówił Hagrid.
Tak Hagrid, zgadzam się. Dumbledore wtedy ponownie krzyknął jego imię i zobaczyłam, jak Hermiona lekko popycha go do przodu. Harry wziął pergamin i poszedł do przodu.
- Oszukaniec - ktoś zawołał.
Draco tylko się zaśmiał.
- Co za idiota.Ogień Czary znów zrobił się czerwony. Kto znowu? Pomyślałam. Ostatni pergamin wyleciał z czary, a Dumbledore złapał go i przeczytał na głos. To co usłyszałam posłało dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa i sprawiło, że Draco mocniej mnie chwycił.
- Aurora Granger!
Nie... proszę.
CZYTASZ
Przeciwna Granger (Rok 4)
AcciónNAJPIERW PRZECZYTAJ ROK 1 & 2 & 3 Hogwart organizuje Turniej Trójmagiczny, a Aurora jest całkowicie wolna od swojej choroby. Ale bycie wolną ma swoją cenę. Ma też sekret, który musi tak desperacko ukrywać przed wszystkimi, włącznie z Draco. Musi rów...