Taka jedna sytuacja

6.4K 519 221
                                    

Od godziny siedziałem w bardzo prestiżowej i niemal wszystkim znanej restauracji, zwanej McDonald's. Mimo że faktycznie, normalne wampiry zwyczajnego jedzenia nie jedzą, to mi akurat to nie szkodziło, a że mają tu dobre shake'i, frytki oraz brak innych wampirów... Czego chcieć więcej do pracy?

Siedziałem przy jednym ze stolików w rogu, z dobrym widokiem na wejście. Patrzyłem na ekran laptopa, siorbiąc waniliowy deser i zastanawiałem się, co jeszcze muszę załatwić.

Nagle usłyszałem huk.

Takie solidne "jeb" o podłogę.

Spojrzałem w stronę drzwi, skąd owy dźwięk dobiegł. Jakiś brunet wyglebił się na progu. Aż uniosłem kącik ust.

Za nim weszła dziewczyna, która ewidentnie przyszła z nim, bo najpierw się zaśmiała, a potem mu pomogła. Od razu przykuła uwagę większości ludzi, głównie swym wyglądem. Bujne, kasztanowe włosy, sięgające do połowy pleców, do tego delikatna sukienka, podkreślająca smukłość jej figury...

Jednak zdawało mi się, że gdzieś ją już widziałem. Może była modelką?

Przez drzwi wejściowe zawiał lekki wiatr, który uniósł końcówki moich ciemnych włosów. Poczułem ich zapach, charakterystyczny i bardzo mocny.

Wilkołaki.

Nagle dziewczyna jakby wyczuła, że na nią patrzę. Spojrzała na mnie, ale nie przelotnie, tylko zatrzymała wzrok, na co naturalnie, jak gdyby nigdy nic, wróciłem do komputera.

Prawda była taka, że wewnątrz poczułem lekki niepokój. Fakt, że tak od nich wali wilkami oznaczało, że są wyższej klasy, a to z kolei oznaczało, że w stu procentach są silniejsi ode mnie. Oczywiście, najprawdopodobniej mnie nie wyczuli, jednak zawsze lepiej mieć plan awaryjny.

Na razie trzymałem się planu A, czyli zachowywanie się jak zwyczajny człowiek i mienie ich głęboko gdzieś.

Kątem oka widziałem, że teraz już oboje się na mnie patrzyli.

Ygh, idźcie sobie, proszę...

Myślałem, że to jedyne miejsce gdzie będę miał spokój od wampirów, ale jak nie oni, to widzę, że wilkołaki. Dzięki losie, no naprawdę...

Okej, usiedli na drugim końcu pomieszczenia. Przynajmniej tyle dobrze.

Dobra, po prostu ich zignoruję i zajmę się sobą.

Iii... Chciałbym wykonać ten plan, ale po prostu co jakiś czas czułem ich spojrzenia w moją stronę. Może faktycznie mnie wyczuli? Mógłbym spróbować podsłuchać ich rozmowę.

Udałem więc, że pisze dalej na komputerze, a w rzeczywistości skupiłem się na tym, co słyszałem. Szkoda tylko, że nie mam aż tak super rozwiniętych zmysłów, jak reszta mojego klanu, bo większość głosów mi się zlewała w jeden szum. Jednak po chwili, wreszcie udało mi się ustalić głosy należące do tej dwójki.

— Tamten koleś się na mnie gapi — powiedziała dziewczyna do tego drugiego. — Myślisz, że mu się podobam? — rzekła chyba bardziej podekscytowana, przykładając dłonie do policzków.

Wait, what?...

— Rose, daj spokój — westchnął wyraźnie nie wierząc w to, co ona mówi.  — Przed chwilą kogoś miałaś, nie?

— MiaŁAM — podkreśliła. — Więc... Teraz jestem wolna.

— Nie mam już do ciebie sił... — Schował twarz w dłoń. — Myślałem, że twój typ jest inny.

— Gusta się zmieniają.  — Lekko zadarła głowę. — Raz mogą mi się podobać faceci wyżsi ode mnie i lepiej zbudowani, a raz niżsi i drobnej budowy.

Udowodnię Ci |BL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz