8.

12.8K 536 1.5K
                                    

- Dlaczego zaciągnąłeś mnie do lasu?

Louis zatrzymał się w pół kroku, szczerząc niemiłosiernie, a potem tak po prostu ściągnął z siebie dżinsową kurtkę i koszulkę, rozpinając też guzik w spodniach.

- Oh. - sapnął, bo teraz już wiedział po co przyprowadził go w to dość upiorne miejsce.

- Schowasz moje ciuchy do plecaka, okej?

Kiwnął głową nie potrafiąc oderwać wzroku od umięśnionej klatki piersiowej chłopaka, który chwilę później ściągnął też bokserki, zostawiając je obok swoich stóp.

Przełknął ślinę, starając się nie patrzeć, ale był przecież jedynie nastolatkiem, czasem napalonym, więc utrzymanie wzroku z dala od kompletnie nagiego ciała Louisa było nieco trudne. I szatyn zdecydowanie zdawał sobie z tego sprawę. Utwierdził go w tym uśmiech, którym go obdarował za nim opadł na kolana, podpierając się też na dłoniach.

- Nie boisz się, prawda?

- Nie. - wychrypiał i choć był w stu procentach szczery, nie mógł być pewny, że nogi nie odmówią mu posłuszeństwa, więc opadł na tyłek.

Louis zaczął drżeć, rosnąc w oczach. Wszystko wyglądało tak, jak poprzednim razem, ale teraz był mniej spięty i gdy szatynowi urósł ogon, nie mógł powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. To potrwało około dwóch minut za nim stanął przed nim na czterech łapach.

Uśmiechnął się, co prawdopodobnie zachęciło go do podejścia bliżej. Tym razem nie musiał go powstrzymywać, bo wiedział, że zwierze nic mu nie zrobi. Niemal od razu pogłaskał go po boku pyska. Wilk jednak po chwili odwrócił się, zaczynając iść w tylko sobie znanym kierunku.

- Hej, gdzie się wybierasz? - zawołał za nim.

Zwierze zatrzymało się, odwracając łeb w jego stronę.

Najwyraźniej chciał, żeby poszedł za nim, co właściwie było całkiem zrozumiałe biorąc pod uwagę fakt, że to szatyn go tu przyprowadził, więc szybko wpakował do plecaka porozrzucane po ściółce ciuchy i dołączył do wilka, dłoń układając na jego grzbiecie. 

Dopiero wtedy Louis ruszył dalej.

Szli tak przez dłuższy czas za nim zaczął biec gdzieś przed siebie, a potem zawrócił, okrążył go i z powrotem zaczął biec.

- Rozumiem, że musisz się wybiegać. - parsknął, nie spuszczając z niego wzroku. Widział go jako wilka dopiero po raz drugi, więc wciąż był tym wszystkim zafascynowany. I nie sądził, by kiedykolwiek przestał być. - W porządku tylko nie zgub mnie, bo nie mam pojęcia jak wrócić do domu.

Zwierze wyglądało na ucieszone biegając pomiędzy drzewami, czasem wracając do niego, by otrzeć się o jego uda przez co już kilkukrotnie prawie się przewrócił.

- Chcesz, żebym porzucał Ci patyk? - zaśmiał się, nie potrafiąc przed tym powstrzymać.

W odpowiedzi Louis uszczypnął go zębami w udo. Nie na tyle, by poleciała mu krew, ale zdecydowanie na tyle, by zostawić po sobie czerwony ślad. Nim jednak zdołał go za to zganić, wilk trącił go łbem w tyłek.

- Hej! - zawołał z oburzeniem. - Zboczeniec.

Był pewny, że gdyby wilk tak potrafił, wywróciłby oczami. Zamiast tego po raz kolejny trącił pyskiem jego tyłek, jakby popychając go i sam ruszył w przód, znikając mu z oczu gdzieś w krzakach.

- A może byś tak zaczekał?! - krzyknął, przyspieszając kroku. - Nie mam czterech łap! - skrzywił się, przedzierając przez krzaki, aż wreszcie znalazł się na niewielkiej łące z jeziorem zlokalizowanym na samym środku. Przy okazji znalazł też Louisa wpatrującego się w tafle wody. - Wow. - wydusił. - Chciałeś pokazać mi to miejsce?

PromisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz