- Gdzie Louis?
Od dobrej godziny wraz z chłopakami i Barbarą siedział w salonie grając na PlayStation i o ile na początku nikt nie szczególnie martwił się brakiem szatyna wiedział, że wkrótce ktoś się tym zainteresuje. Padło na Zayna.
Biega po lesie w swojej wilczej formie prawdopodobnie czając się na jakieś bezbronne zwierze.
Albo gania ptaki.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Miał do załatwienia jakąś sprawę, czy coś.
- I nie próbowałeś go śledzić? - mulat uniósł brwi, rozkładając się na kanapie z nogami na kolanach Liama.
Wyglądało na to, że ta dwójka po dwóch tygodniach od imprezy wróciła do swoich standardowych zachowań. Na całe szczęście.
- Dlaczego bym miał?
- Może dlatego, że już raz to zrobiłeś. - przypomniał. - Znudziło Ci się?
- Stwierdziłem, że to było trochę chore.
- To tak jak znikanie w środku nocy. - stwierdził. - Wciąż to robi?
- Nie wiem. - wymamrotał mając nadzieje, że da temu spokój.
Nie mógł przecież im powiedzieć, że wszystkie dziwne zachowania szatyna mają związek z tym, że ten w połowie jest wilkiem. Ale ukrywanie tego przed nimi robiło się nieco problematyczne. Szczególnie, że i oni zaczęli zauważać niektóre rzeczy jak to, że Louis często znikał albo zaciągał go do szkolnej toalety tylko po to, by przenieść na niego swój zapach. Ewentualnie trochę się po obściskiwać. Lub mu obciągnąć, co w ostatnich dniach również miało miejsce.
- Dziwne. - skomentował.
- Na Twoim miejscu byłabym ostrożniejsza. - zawtórowała Barbara. - Te tajemnicze zniknięcia są intrygujące, nie rozumiem dlaczego przestałeś się tym przejmować.
- To nie moja sprawa. - odparł dosadnie zaczynając się irytować. - Louis jest w porządku, tyle mi wystarczy.
- Wciąż dziwne. - powtórzył mulat. - Tym bardziej, że na początku miałeś obsesje. Co się zmieniło?
- Możecie przestać? - zdenerwował się.
- Po prostu się martwimy. - wyjaśniła dziewczyna. - Co, jeśli on naprawdę jest niebezpieczny?
- Nie jest niebezpieczny. - zaprotestował, wzdychając.
- Całkiem szybko postanowiłeś mu zaufać. - ciągnął Zayn.
- O co wam chodzi? - podniósł się, rzucając padem o kanapę. - Jeszcze niedawno sami próbowaliście mnie przekonać, żebym przestał być taki podejrzliwy, a teraz robicie to samo. - fuknął, wychodząc do kuchni.
Wiedział, że nie do końca miał powód, żeby się tak złościć, ale nie wiedział co mógłby w takiej sytuacji zrobić. Nie chciał wydać Louisa, ale też nie chciał mieć tajemnic przed resztą przyjaciół. To zaczynało go męczyć, bo za każdym razem musiał wymyślać wymówkę na to gdzie Louis jest i co robi. Z drugiej jednak strony rozumiał dlaczego szatyn ukrywał to, kim jest naprawdę. Jeśli ktoś, kto nie powinien usłyszałby o tym, że chłopak jest wilkołakiem, mogłoby się to źle skończyć.
Zdążył opróżnić całą szklankę soku pomarańczowego, kiedy usłyszał głos szatyna. Całe szczęście.
Wrócił do salonu na swoje wcześniejsze miejsce, nie odzywając się nawet słowem. Louis usiadł obok, obserwując ich uważnie.
- Co jest? - zagaił.
- Nic. - uciął, wpatrując się w zastopowaną na ekranie telewizora grę. - Możemy obejrzeć jakiś film? - zaproponował nie mając ochoty na dalsze rozmowy.
CZYTASZ
Promises
FanfictionNa obrzeżach Atlanty życie wbrew pozorom płynie spokojnie, więc i to należące do Harry'ego Stylesa jest raczej monotonne. Do czasu. A dokładniej do momentu, kiedy w jego domu pojawia się niejaki Louis Tomlinson, dziewiętnastolatek z wymiany z Mich...